menu

Dariusz Łukasik (Motor Lublin): Wszyscy wiedzą, jaki jest nasz cel

26 listopada 2019, 07:00 | KK

Rozmawiamy z Dariuszem Łukasikiem, obrońcą trzecioligowego Motoru Lublin, który w ostatnim meczu ze Stalą Kraśnik strzelił dla żółto-biało-niebieskich jedną z bramek. Dla wychowanka Sandecji Nowy Sącz był to premierowy gol w barwach lubelskiego klubu.

Łukasik (przy piłce) jest zawodnikiem Motoru od 29 sierpnia
Łukasik (przy piłce) jest zawodnikiem Motoru od 29 sierpnia
fot. fot. Marcin Radzimowski / echodnia.eu

Jak ostatnie spotkanie wyglądało z perspektywy boiska?
To był bardzo ciężki mecz, ale najważniejsze jest to, że zobaczyliśmy drużynę. Dzięki temu od początku do końca mieliśmy kontrolę nad tym spotkaniem. Szkoda bramki na 2:1. Ten gol był niepotrzebny i mogliśmy się go ustrzec, ale cieszy, że dowieźliśmy korzystny wynik do końcowego gwizdka. Mieliśmy też kilka dobrych sytuacji, żeby podwyższyć prowadzenie, lecz ich nie wykorzystaliśmy. Mamy jednak trzy punkty, więc teraz pozostaje nam dobrze przepracować zimę i szykować się na wiosnę.

Mieliście bardzo dobry początek i dość szybko zdobyliście dwa gole, ale później zrobił się otwarty mecz.
Wiadomo, że jak ktoś strzela bramkę kontaktową na 2:1, to łapie wiatr w żagle i determinacja się zwiększa. Nam jednak także należy się szacunek, bo z tyłu potrafiliśmy utrzymać wynik. Od napastnika do bramkarza stanowiliśmy monolit. Widać poprawę i to, że zmierzamy w dobrym kierunku. Z treningu na trening i meczu na mecz jest coraz lepiej. Jesteśmy dobrej myśli i oby tak dalej.

Ostatnie zwycięstwo sprawiło, że zrównaliście się w tabeli z liderem, co jest kolejnym powodem do zadowolenia...
Cieszymy się, że tak jest. Teraz trzeba tylko dobrze się przygotować do wiosny i od samego początku mocno ruszyć. Wszyscy wiedzą, jaki jest nasz cel. Nikt nikogo nie będzie oszukiwał – walczymy o awans i wszyscy damy z siebie sto procent, żeby ten plan zrealizować. Po to jesteśmy w tym klubie.

Zanim jednak udacie się na zimowe urlopy, czeka was jeszcze pucharowe starcie z Wisłą Puławy. Warunki do gry pewnie nie będą łatwe, a już ze Stalą czuliście duży mróz.
Fakt, taka temperatura nie jest dla nas najlepsza, ale chcemy się dobrze zaprezentować w Regionalnym Pucharze Polski. Pamiętam, że w lidze pokonaliśmy Wisłę 4:1, ale wówczas bodajże siedmiu graczy z podstawowego składu rywala musiało pauzować z powodu kontuzji lub kartek. Można się zatem spodziewać ciężkiego meczu, ale jesteśmy na to przygotowani.

Indywidualnie też możesz być zadowolony. Przyszedłeś do klubu pod koniec sierpnia i musiałeś chwilę poczekać na swoją szansę. A teraz grasz w podstawowym składzie i właśnie zdobyłeś pierwszego gola dla Motoru...
Na początku z adaptacją zawsze jest ciężko. Tutaj rodzi się naprawdę fajna drużyna. Z miesiąca na miesiąc i tygodnia na tydzień można było to odczuć. Teraz jest mi na pewno lepiej w szatni. Wiadomo, że trzeba było o swoje walczyć. To nie jest tak, że dostałem coś za darmo. Myślę, że pokazywałem na treningach sto procent swoich możliwości. Dostałem szansę, ale dostać ją, a wykorzystać to dwie różne sprawy. Myślę, że mi się udało, a teraz trener, a przede wszystkim drużyna na mnie liczą i cieszę się, że mogłem pomóc zdobywając gola przeciwko Stali.

Trochę czasu minęło od twojej ostatniej ligowej bramki...
To prawda. Minęły już ponad dwa lata, bo ostatnio trafiłem do siatki w II lidze przy okazji meczu z GKS Jastrzębie. Długo zmagałem się jednak z kontuzją i można powiedzieć, że jeden sezon straciłem praktycznie cały. Teraz mam nadzieję, że bramek mojego autorstwa będzie więcej.

Z trenerem Mirosławem Hajdą znacie się jeszcze z Garbarni Kraków?
Zgadza się. Nie było jednak tak, że przyszedłem do Lublina tylko z powodu trenera. Nie miałem też żadnej taryfy ulgowej. Zawsze musiałem zapracować na wszystko. Gdyby nie ciężka praca, ale i kontuzja kolegi, to o szansę byłoby ciężko. Z trenerem Hajdą zrobiliśmy razem dwa awanse. Może więc mam takie szczęście, że tam, gdzie gram, udaje się wywalczyć promocję do wyższej ligi. Mam nadzieję, że na koniec sezonu zrobimy kolejny awans i zaliczymy swego rodzaju hat-trick razem z trenerem.

ZOBACZ TAKŻE: