menu

„Ciężko gra się nam w ataku pozycyjnym" - trenerzy po meczu Motor Lublin - Wigry Suwałki

18 października 2021, 12:34 | Marcin Puka

Motor Lublin zremisował szóste w tym sezonie spotkanie, tym razem u siebie z Wigrami Suwałki 1:1. Podopieczni Marka Saganowskiego uratowali punkt w doliczonym czasie gry. – Na pewno końcowy wynik nas nie zadowala, celowaliśmy w trzy punkty, a mamy następny remis – wyjawia Saganowski.


fot. Motor Lublin

Po raz kolejny lublinianie mieli problem z wykreowaniem dobrych okazji do zdobycia gola. – Sytuacji, których sobie stwarzamy jest bardzo mało, dlatego mamy tutaj problem. Pierwsza połowa dosyć dobrze ułożyła się pod Wigry. Szybko strzelili gola. Wiedzieliśmy, że Wigry dobrze grają z kontry, a jednak nadzialiśmy się na taki atak rywali – dodaje trener Motoru.

Po zmianie stron było tylko nieco lepiej, ale gra do końca się opłaciła. – Pozmienialiśmy w przerwie ustawienie i wprowadziliśmy na murawę kilku nowych zawodników. W 96. minucie, za walkę i za poświęcenie, które zawodnicy pokazali, zostaliśmy nagrodzeni. Było widać, że drużynie bardzo zależy, żebyśmy chociaż zremisowali. Szkoda, że strzeliliśmy tak późno. Gdybyśmy zdobyli gola wcześniej, 10 czy 15 minut, to bardziej gotowałoby się pod bramką przeciwnika - uważa szkoleniowiec lubelskiego drugoligowca.

W spotkaniu z Wigrami trener Saganowski wystawił dwóch napastników, Michała Fidziukiewicza i Macieja Firleja. - Wycofaliśmy jednego z pomocników, czyli Vitinho. Chcieliśmy zobaczyć, jak to będzie wyglądało. Było kilka sytuacji. Fidziukiewicz miał dobrą okazję, Firlej też pracował, ale po jednym mikrocyklu nie będzie wszystko tak dobrze funkcjonowało. Cieszy, że wszedł Krzysiek Ropski z bramką. Dla niego i dla nas to ważny gol, bo czołówka nam nie ucieka. Jeden punkt odrobiliśmy do Ruchu, ale nie jestem do końca zadowolony. Gdybyśmy strzelili pierwsi, to pewnie inaczej by to wszystko wyglądało. Ciężko gra się nam w ataku pozycyjnym, ale myślę, że w Polsce dużo drużyn ma z tym problem – kończy Saganowski.

W ekipie z Suwałk po sobotniej konfrontacji panował ogromny niedosyt. – Nie chcieliśmy dopuszczać Motor do sytuacji i można powiedzieć, że przez większość spotkania takiej stuprocentowej okazji gospodarze nie stworzyli – wyjawia Dawid Szulczek, trener Wigier.

– Oczywiście bardzo żałujemy tego wyniku. Biorąc pod uwagę, jak to wszystko się ułożyło to jest duże rozczarowanie w szatni. Kilka rzeczy się jednak na to złożyło. Niewykorzystane sytuacje, po drugie jak jest 1,5 minuty do końca meczu, to nie trzeba dośrodkować piłki w pole karne, tylko można ochronić ją przy chorągiewce, można wywalczyć faul, czy aut. A jeżeli tego się nie robi, to trzeba przerwać akcję na połowie przeciwnika, nawet kosztem kartki – dodaje.

Kolejnym rywalem Motoru będzie zajmujący ostatnią pozycję Sokół. Spotkanie w Ostródzie zaplanowano na 23 października (sobota, godz. 15).