menu

Monaco zdobyło Emirates! Arsenal w beznadziejnej sytuacji przed rewanżem

25 lutego 2015, 22:37 | Damian Wiśniewski

W pierwszym spotkaniu 1/8 finału Ligi Mistrzów Monaco pokonało na Emirates Stadium Arsenal 3:1. Bramki dla Les Asemistes zdobyli Geoffrey Kondogbia, Dimitar Berbatov i Yannick Ferreira-Carrasco. Honorowego gola dla Arsenalu zdobył zmiennik Alex Oxlade-Chamberlain. "Kanonierzy" są w trudnej sytuacji przed rewanżem na Stade Louis II.

Pierwsza połowa została koncertowo rozegrana przez piłkarzy Leonardo Jardima. Monaco, w którego pierwszym składzie brakowało kilku bardzo ważnych zawodników, takich jak chociażby Carrasco, czy Carvalho, potrafiło zagrać po swojemu, z czym „Kanonierzy” nie potrafili sobie poradzić.

Nie bez powodu zawodnicy z księstwa w ostatnich dziesięciu meczach ligowych stracili zaledwie jedną bramkę. W trakcie pierwszych trzech kwadransów znów kapitalnie bronili dostępu do własnej bramki i choć przy piłce dłużej utrzymywali się londyńczycy, to trudno powiedzieć, aby mieli z tego jakiś większy pożytek.

Pierwszą okazję stworzyli sobie jednak bardzo szybko, bo już w drugiej minucie. Po długim zagraniu z głębi pola Danny Welbeck najpierw wymanewrował jednego z obrońców, a następnie oddał niecelny strzał. I tak właśnie wszystkie swoje akcje kończyli podopieczni Arsene’a Wengera. Parokrotnie mogli nawet groźniej zaatakować, ale za każdym razem brakowało dokładności. Czy to w ostatnim podaniu, czy przy strzale.

Monaco co jakiś czas starało się wychodzić z atakami i kiedy zrobiło to w 38. minucie gry, to skończyło się bramką. Na strzał z dystansu zdecydował się Kondogbia, a piłka po odbiciu się od jednego z obrońców wpadła do bramki strzeżonej przez Ospinę.

Druga połowa w wykonaniu londyńczyków nie wyglądała wcale ani trochę lepiej. Znów zaczęło się od dobrej okazji w jakiej po podaniu Sancheza znalazł się Giroud, ale Francuz również nie potrafił trafić w światło bramki. W 53. minucie zrobiło się jeszcze mniej ciekawie dla kibiców gospodarzy. Po świetnej kontrze i podaniu od Martiala i strzale Dimitara Berbatova, David Ospina znów musiał wyciągać piłkę z bramki.

Arsenal po tej sytuacji mocniej się otworzył i starał zagrozić bramce Subasicia, ale częściej efekt był odwrotny od zamierzonego. Strzały „Kanonierów” zazwyczaj mijały bramkę, a goście świetnie radzili sobie z wychodzeniem z szybkimi atakami. Po jednym takim blisko kolejnej bramki dla Monaco był Martial, ale z nim sytuację sam na sam wygrał bramkarz.

Po wprowadzeniu Theo Walcotta i Alexa Chamberlaina ataki Arsenalu zaczynały być bardziej dokładne i groźne, ale gola kontaktowego ten drugi zdobył dopiero w doliczonym czasie gry. Wtedy zebrał wybitą piłkę z pola karnego i oddał strzał, którym zupełnie zaskoczył bramkarza gości. Radość gospodarzy nie trwała jednak długo i tuż przed ostatnim gwizdkiem na 3:1 dla gości podwyższył Carrasco.

Taki wynik praktycznie daje już awans dzisiejszym gościom. W rewanżu wystarczy, że dopełnią formalności i nie dadzą sobie wbić trzech goli.


Polecamy