menu

MKS Kluczbork lepszy od Rozwoju Katowice w starciu beniaminków

17 października 2015, 16:52 | Sylwester Grochal

W meczu 13. kolejki 1. ligi MKS Kluczbork pokonał na wyjeździe Rozwój Katowice 1:0. Jedynego gola w tym spotkaniu strzelił z rzutu karnego Rafał Niziołek.

MKS Kluczbork pokonał Rozwój 1:0
MKS Kluczbork pokonał Rozwój 1:0
fot. Piotr Kwiatkowski

Pierwsze minuty spotkania dały nadzieję kibicom Rozwoju na pierwsze od czterech tygodni zwycięstwo swoich pupili. Podopieczni Mirosława Smyły lepiej rozpoczęli dzisiejsze spotkanie. Mimo to, z optycznej przewagi niewiele wynikało. Pierwszą dogodną sytuację do zdobycia bramki gospodarze stworzyli sobie dopiero w 20. minucie, kiedy to uderzenie Gałeckiego zza pola karnego wyłapał Oskar Pogorzelec.

W 27. minucie dość niespodziewanie, biorąc pod uwagę pierwsze fragmenty meczu, prowadzenie objęli goście. Rzut karny po faulu na Kojderze pewnie wykorzystał Rafał Niziołek. Po stracie bramki Rozwój przez kilka minut nie mógł się pozbierać. Dopiero kilka minut przed przerwą gospodarze poważniej zagrozili bramce Pogorzelca. Najpierw uderzenie głową Kopczyka dobrze wybronił bramkarz MKS-u, a następnie w dogodnej sytuacji fatalnie spudłował Tkocz.

Po przerwie swoją szansę do zdobycia bramki miał kapitan Rozwoju, Tomasz Wróbel. Jednak jego strzał z narożnika pola karnego pewnie wyłapał Pogorzele. Bramkarz z Kluczborka chwilę później miał mnóstwo szczęścia, kiedy to po uderzeniu Gielzy piłka trafiła w poprzeczkę bramki gości. Gielza miał kolejną okazję do zdobycia bramki w 58. minucie, kiedy to po zagraniu Kuna nie potrafił z kilku metrów skierować piłki do pustej niemal bramki.

Goście odpowiedzieli uderzeniami Niziołka, które jednak nie znalazły drogi do bramki. W 73. minucie doszło do przedziwnej sytuacji. Z rzutu wolnego uderzał Robert Tkocz. Piłka po jego uderzeniu trafiła tylko w boczną siatkę. Tymczasem zarówno kibice na trybunach jak i rezerwowi Rozwoju do spółki z trenerem Smyła rozpoczęli...świętowanie bramki, której nie było. Wynik zatem wciąż bez zmian. W końcówce spotkania doszło do poważnej kontrowersji. W polu karnym faulowany był Gielza. Sędzia Mateusz Złotnicki kazał jednak kontynuować grę czym wprawił we wściekłość kibiców na trybunach. Nie wytrzymał też trener Smyła, który ostatecznie wylądował na trybunach. Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie. Goście wywożą z Katowic cenne punkty, natomiast sytuacja Rozwoju staje się coraz trudniejsza.


Polecamy