menu

Wywiad. Prezes Widzewa: - Kadra drużyny, liczę że pierwszoligowej, powinna liczyć 25 piłkarzy

26 kwietnia 2019, 12:56 | Dariusz Piekarczyk

Rozmowa z Jakubem Kaczorowskim , prezesem drugoligowego Widzewa Łódź.

Jakub Kaczorowski, prezes Widzewa Łódź
Jakub Kaczorowski, prezes Widzewa Łódź
fot. Fot. Krzysztof Szymczak

Nie ma pan dość prezesowania Widzewowi?Ostatnio raczej pod wiatr, niż z wiatrem?
Nie postrzegam swojego prezesowania jako czegoś ciężkiego. Przychodząc do klubu zdawałem sobie sprawę, że będą trudne i ciężkie dni. Tak jest właśnie teraz. Proszę zauważyć, że sport jest nieprzewidywalny.

To prawda. Wystarczy jednak popatrzeć na drugoligową tabelę. Może się okazać, że Widzew nie awansuje do I ligi. Macie plan B, w przypadku braku promocji?
Dziś jest tak, że w klubie trwa akcja wszystkie ręce na pokład. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie uzyskali promocji, ale proszę zauważyć, że w trzeciej lidze też za pierwszym razem się nie udało. Rywalizowaliśmy na tym szczeblu dwa sezony. W każdym razie dokumenty licencyjne na występy w drugiej lidze już złożyliśmy. Taki zresztą był obowiązek. Nie chcę zresztą rozmawiać na temat, co będzie jeśli nie awansujemy. Nie biorę takiej opcji pod uwagę.

Zmieniliście trenera. Na razie nie widać efektów tej zmiany. Drużyna grał słabo, bez błysku.
Nie zgadzam się z tym twierdzeniem. Bronię swojej tezy, że drużynie potrzebny był impuls. I ten impuls był już widoczny w meczu z liderem drugiej ligi Radomiakiem. Przecież w pierwszej połowie spotkania byliśmy lepsi od rywala. Kto wie, gdybyśmy wykorzystali rzut karny, mecz mógłby się potoczyć zupełnie inaczej. W drugich 45 minutach spotkanie było już bardziej wyrównane, ale przecież nie da się grać na wysokich obrotach przez 90 minut. Mimo to, mieliśmy swoje okazje bramkowe.

Jeśli trener jest dobry, to w takim razie zawodzą piłkarze? Tak sądzi zresztą większość widzewskich fanów.
To wszystko nie jest takie proste, jak się wydaje. Wiem, że oni bardzo chcą wygrywać. Na słabszą postawę wpływa jednak wiele kwestii, jak choćby wydolność organizmu oraz odpowiednie przygotowanie do sezonu. Nie wszyscy zawodnicy mogli się przecież przygotować jak trzeba. Niektórzy byli po kontuzjach, jak choćby Konrad Gutkowski, czy Adam Radwański. Teraz z kolei mamy kłopot z Danielem Mąką, który nabawił się urazu w meczu z Radomiakiem. Na tą chwilę nie jestem w stanie powiedzieć, czy to nowa kontuzja, czy też odnowiła mu się poprzednia.

Zostańmy jeszcze przy piłkarzach. Po zakończeniu sezonu, zapewne będą zmiany w kadrze Widzewa, bez względu na to w której lidze będzie grał.
Tak, będą. Obecnie nasza kadra, łącznie z wypożyczonymi piłkarzami, liczy 33 osoby, choć tak naprawdę do dyspozycji jest 30. To i tak za dużo. Uważam, że 25 graczy w zupełności wystarczy. Do tego tematu powrócimy jednak po zakończeniu sezonu. Ocenimy wówczas w klubie, którzy zawodnicy są w stanie podnieść jakość zespołu i którzy u nas pozostaną. Niewykluczone, że niektórzy sami będą chcieli rozstać się z naszym klubem.

A sztab szkoleniowy, czy pozostanie w niezmienionym składzie? Może ktoś dojdzie?
To nie czas, aby rozmawiać na ten temat. Dopiero po sezonie.

Dziś za to arcyważne spotkanie w Częstochowie ze Skrą. To co, 10 remis z rzędu?
Gramy na boisku ze sztuczną nawierzchnią. Nawet żartowaliśmy w klubie, że to dobrze, bo przed rundą wiosenną trenowaliśmy dużo na takiej nawierzchni.Piłkarsko jesteśmy lepsi od Skry i liczę, że nasi piłkarze to udowodnią. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy tego meczu nie wygrali.

Pan wybiera się do Częstochowy dopingować zespół Jacka Paszulewicza?
Nie, jedzie za to Piotr Szor, wiceprezes.Ja tym razem pozostaję w domu.

Może powinien przed meczem pojechać na Jasną Górę i pomodlić się przed Cudownym Obrazem o cud i wygraną Widzewa.
Powtórzę raz jeszcze. Jestem przekonany, że wygramy w Częstochowie i nawet bez modlitwy. Jak jednak znam wiceprezesa klubu, to zapewne skorzysta z nadarzającej się okazji i odwiedzi Jasną Górę.


Polecamy