menu

Mirosław Hajdo (trener Motoru Lublin): Zespół widzi, że nie ma „świętych krów” i wszyscy jesteśmy równi

7 grudnia 2019, 13:03 | KK

Rozmawiamy z Mirosławem Hajdą, szkoleniowcem trzecioligowego Motoru Lublin. Żółto-biało-niebiescy zakończyli pierwszą część sezonu 2019/20 na trzecim miejscu w tabeli, lecz z takim samym dorobkiem punktowym, co prowadząca Korona II Kielce. Ponadto, pod koniec listopada lubelski zespół awansował do powiatowego finału Totolotek Regionalnego Pucharu Polski.


fot. fot. Łukasz Kaczanowski

Za wami udane zakończenie niełatwej rundy. Po meczu ze Stalą Kraśnik mówił pan, że chcecie już odpocząć od piłki i były nawet plany, żeby przełożyć pucharowy mecz z Wisłą Puławy. Ostatecznie jednak zagraliście, co chyba wyszło wam na dobre?
Patrząc po końcowym wyniku, to na pewno tak, bo wygraliśmy 1:0. Runda była ciężka z punktu widzenia psychicznego, zarówno dla sztabu trenerskiego, jak i zawodników. Nikt nam nie pomagał tak, jak byśmy chcieli, ale to już jest historia. Musieliśmy się przebijać i udowadniać pewne rzeczy, żeby na koniec wyszło na nasze. Pokazaliśmy problemy w zespole, z którymi musieliśmy sobie poradzić. Z Wisłą rzeczywiście nie chcieliśmy grać, ale po ostatnim spotkaniu ligowym trzeba było wprowadzić dużo luzu, śmiechu oraz zabawy w treningach, żeby trudy ciężkiej rundy z nas zeszły. Myślę, że to się udało i postawiliśmy tylko kropkę nad „i”.

Tydzień wcześniej, na koniec ligowych zmagań dogoniliście lidera tabeli i zrównaliście się z nim punktowo. Może być pan zatem zadowolony, że po oddaniu się do dyspozycji zarządu w następstwie wrześniowej porażki z Jutrzenką Giebułtów, nie stracił pan pracy...
Jestem zadowolony z wyniku i z drużyny. O resztę chyba trzeba by było zapytać prezesa i działaczy. Warto jednak pamiętać, że uciekło nam parę głupich punktów. Między innymi chodzi mi o remis z Koroną II Kielce na Arenie Lublin, w meczu, w którym sędziowie nie uznali nam prawidłowo strzelonych bramek. Podobnie było z golem zdobytym przeciwko Hutnikowi Kraków na wyjeździe. Na pewno wszystko nam szło jak po grudzie, zwłaszcza na początku sezonu. Aczkolwiek nigdy nie jest łatwo, gdy tworzy się nowy zespół i trzeba wszystko budować, a jeszcze przy okazji wygrywać. Pokazaliśmy jednak, że jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu i gramy do końca na dobrym poziomie motorycznym oraz piłkarskim. Dlatego kończymy rundę w dobrych humorach, choć czeka nas ciężka praca zimą.

Czy ma pan za sobą jedną z trudniejszych rund w roli trenera?
Pod względem pracy, to nie. Natomiast pod kątem całej otoczki… Cóż, pewnych rzeczy się nie spodziewałem, ale tak to bywa w życiu.

Mimo wszystko, kibice nie nawołują już na stadionie do pańskiej dymisji…
Nie będę tych spraw komentował. Mamy koniec rundy i każdy sobie dopowie, to, co chce i widzi. Ja więcej na ten temat mówić nie chcę.

[polecane]14630085;1;[/polecane]

Co było dla pana momentem zwrotnym w trakcie pierwszej części sezonu?
Pewna sytuacja, do której miałem się już nie odnosić. To było bardzo ważne, bo podejmując określoną decyzję, „zrobiliśmy” szatnię. I tylko dzięki temu możemy rozmawiać o minionej rundzie w sposób pozytywny. Zespół widzi, że nie ma „świętych krów” i wszyscy jesteśmy równi, niezależnie od tego, co osiągnęliśmy. Teraz wszystko może pójść tylko w dobrym kierunku.

Czy to oznacza, że Tomasz Brzyski nie ma szans na powrót do drużyny? Podobno może odejść do Wisły Puławy lub Górnika Łęczna.
To już jest dla mnie temat zamknięty. Życzę Tomkowi wszystkiego dobrego.

Kilka tygodni temu mówił pan, że Rafał Strączek zmienił Adriana Olszewskiego w bramce, żeby dać dotychczasowemu „numerowi jeden” chwilowo odpocząć. Tymczasem, Strączek zagrał we wszystkich ligowych listopadowych meczach, a odpoczywał tylko w Totolotek Regionalnym Pucharze Polski…
Rafał pozostał w wyjściowym składzie, bo wygrywaliśmy spotkania. A to jest naturalna kolej rzeczy. Trudno było coś zmieniać, skoro odkąd on wszedł do bramki, to zanotowaliśmy same zwycięstwa. Generalnie w ostatnim czasie mocno nie zmienialiśmy składu, chyba, że ktoś miał kontuzje, tak jak np. Michał Paluch. Staramy się zawsze dowartościować chłopaków, którzy zrobili dobry wynik. Nie wydaje mi się więc, żebym akurat na pozycji bramkarza musiał dokonywać niepotrzebnych zmian.

Kto może być wiosną największym rywalem w walce o awans?
Liga pokazuje, że ciężko byłoby trafić wyniki poszczególnych spotkań i na pewno w poprzednim sezonie w IV grupie III ligi to było łatwiejsze. Rezultaty są dziwne, ale porównując tę kampanię do poprzedniej, to trzeba pamiętać, że wówczas nie było żadnego spadkowicza z II ligi, a teraz jest. Jeżeli ktoś mówi, że ta liga jest słabsza od innych, to nie mówi prawdy. Mamy zdecydowanie więcej zespołów na dobrym poziomie, aniżeli rok temu. Wtedy były tylko Motor oraz Stal i praktycznie to między nimi od początku do końca trwał wyścig. Teraz jest kilka drużyn i oprócz nas są to chociażby Hutnik Kraków, Wisła Puławy, fajnie wyglądająca Avia Świdnik, czy Siarka Tarnobrzeg, która od początku zapowiada walkę o awans. Dużą niespodzianką jest też Wólczanka Wólka Pełkińska, ale mówimy o niej z wielkim szacunkiem. Od dziewiątego miejsca w górę tabeli, naprawdę można dużo zrobić. Kiedyś z Garbarnią Kraków awansowaliśmy mając 10 punktów straty do lidera. Stawka jest wyrównana i można bardzo szybko do kogoś doskoczyć, więc trzeba się cały czas pilnować i przede wszystkim dobrze zacząć rundę wiosenną. Ważne, żebyśmy sami z sobą nie walczyli, a reszta już nas nie interesuje. W drugiej części sezonu z Hutnikiem zagramy u siebie, podobnie jak z Siarką, zawsze groźnym KSZO Ostrowiec Świętokrzyski i Avią. Chcąc zrobić coś więcej, trzeba wygrywać zarówno na Arenie Lublin, jak i na wyjazdach. Na wiosnę czeka nas walka na całego. Musimy być więc na „maksa” przygotowani pod każdym względem. Jest wiele rzeczy do poprawy, nie tylko pod kątem sportowym.

[polecane]14624973,14622537,14618879,14607349,14603675,1;POLECAMY PAŃSTWA UWADZE:[/polecane]


Polecamy