menu

Mirosław Hajdo (trener Motoru Lublin): Nie zgadzam się z opiniami, że chłopaki nie zasuwają i nie zostawiają zdrowia na boisku

2 września 2019, 08:00 | KK

Rozmawiamy z Mirosławem Hajdą, trenerem Motoru Lublin. W 6. kolejce sezonu 2019/20 jego podopieczni zremisowali przed własną publicznością z Wólczanką Wólka Pełkińska 0:0. Dla żółto-biało-niebieskich był to już czwarty podział punktów w obecnych rozgrywkach.


fot. Fot. Lukasz Kaczanowski/Polska Press

Jak pan ocenia niedzielny mecz?
Na pewno to spotkanie nie skończyło się tak jak chcieliśmy. Chcieliśmy wygrać. Jeżeli stwarzamy sytuacje, po których możemy objąć prowadzenie, szczególnie do przerwy, to te okazje powinniśmy zamieniać na bramki. Jeżeli takich sytuacji nie finalizuje, to wraz z upływem czasu jest coraz większy problem ze zdobyciem gola. Nie zgodzę się tutaj z wieloma opiniami, że chłopaki nie biegają, nie pracują, nie chcą i nie angażują się. To jest nieprawda. Jeżeli się wykonuje ileś dośrodkowań do przerwy i po przewie, a nie kończy się niektórych sytuacji, to trzeba dorzucać piłki, a ktoś je musi kończyć. Z dośrodkowań z bocznych sektorów boiska rzadko zdobywa się bezpośrednio gole. Trzeba jeszcze dołożyć głowę, bądź nogę i być bardziej agresywnym przed bramką. Wszyscy wygrywamy razem i musimy też przyjąć inne wyniki wspólnie. Musimy robić wszystko, by wykończenia sytuacji, które są stworzone, były lepsze.

Zmiana Michała Palucha w przerwie była podyktowana kwestiami sportowymi, czy też zawodnik doznał jakiegoś urazu w pierwszej połowie?
Zadecydowały kwestie sportowe.

Absolutnie się nie zgadzam się z opiniami, że chłopaki nie zasuwają i nie zostawiają zdrowia na boisku. Nie uważam, że oni nie zasługują na szacunek, choćby za to, że pracują i zapieprzają na murawie, bo tak jest. napisał:

Okienko transferowe jest przedłużone do poniedziałku. Czy w związku z tym należy się spodziewać jakiegoś nowego zawodnika w Motorze?
Mówiłem o tym już wielokrotnie, ale powiem szczerze jeszcze raz, że to nie jest tak, że ktoś nie chce tutaj ściągnąć zawodnika o takich parametrach jakich nam brakuje, tylko jest z tym problem. Ciężko jest pozyskać takich graczy i takich piłkarzy nie ma. Ściągnąć kogoś tylko dla samego transferu nie ma sensu. To musi być taki zawodnik, który zagwarantuje Motorowi to, czego mu na obecnie brakuje, czyli wykańczania sytuacji. Nie będziemy się czarować, z Wólczanką mieliśmy co najmniej dwie-trzy okazje, które trzeba strzelić. Tak było chociażby po wrzutce Tomka Brzyskiego z rzutu rożnego w pierwszej połowie. Po strzeleniu takiej bramki inaczej układa się mecz oraz gra. Jednak, jesteśmy drużyną i nie mam zamiaru wylewać swoich uwag, mówiąc bardzo delikatnie.

Skuteczność zawiodła nie po raz pierwszy w tym sezonie...
Najprościej byłoby wyjść i szukać winnych, ale to nie funkcjonuje w ten sposób. Być może niektórzy chcieliby usłyszeć, żebym mówił coś negatywnego o chłopakach, lecz nie o to chodzi. Trzeba robić wszystko, żeby odmienić skuteczność. A jak się gra co trzy dni, to nie trenujesz. Odpoczywasz, regenerujesz się i znowu wychodzisz grasz. Jak jest więcej czasu, to można zaplanować w treningu zajęcia, na których zawodnicy będą więcej uderzać. Paradoksalnie, nie wygraliśmy meczu, ale z siedmiu punktów straty do lidera zrobiło się sześć. Bardzo chcieliśmy, żeby tych oczek do odrobienia było tylko cztery, ale nie mówimy o tym w szatni i nad tym się nie zastanawiamy. Interesuje nas zawsze najbliższe spotkanie i temu podporządkowujemy to, co możemy zrobić.

A z czego wynika niechęć zawodników do oddawania strzałów z dystansu? Chwilami wydawało się, że próbują wejść z piłką do bramki...
Rzeczywiście było kilka takich sytuacji, na 16. czy 20. metrze. Brakowało decyzji na oddanie strzału, a jak zawodnik nie uderzy, to się nie przekona, czy nie padnie np. piękna bramka. Nawet jak strzał nie będzie do końca udany, to zawsze bramkarz lub inny z rywali może popełnić błąd i można z tego skorzystać.

A to, że kibice pożegnali was gwizdami wywarło na panu jakieś wrażenie?
Ocena kibiców jest zawsze taka, że jakbyśmy strzelili bramkę, np. w 90. minucie, to byłoby super, bo walczyliśmy do końca, itd. Natomiast jak się nie strzela, to się narażamy na takie sytuacje, jakie mają miejsce. Choć jeszcze raz podkreślę, że absolutnie się nie zgadzam się z opiniami, że chłopaki nie zasuwają i nie zostawiają zdrowia na boisku. Nie uważam, że oni nie zasługują na szacunek, choćby za to, że pracują i zapieprzają na murawie, bo tak jest.

Zaplanowany na 7. września mecz w Białej Podlaskiej ma zostać rozegrany w innym terminie. W związku z tym, na kolejne ligowe spotkanie poczekacie do 15. września, gdy zmierzycie się na wyjeździe z Wisłą Sandomierz. Przyda wam się dłuższa przerwa w lidze?
Pewnie, że tak. W przeciągu ostatnich tygodni zagraliśmy dużo spotkań i teraz przede wszystkim musimy się zregenerować. Dopiero później można zacząć pracować i budować coś na mecz w Sandomierzu. Trzeba - tak jak zawsze - zrobić rzetelną analizę ostatniego spotkania i cały czas mówić o błędach, które popełniamy. Nie robimy aż takich błędów, że przeciwnik nad nami dominuje, a my się tylko bronimy. Natomiast niewykorzystane sytuacje bolą. Gdyby się ich nie stwarzało, to można by się było naprawdę czepiać. A te okazje są i nie raz już widziało się piłkę w siatce, a w ostatniej chwili np. złapał ją bramkarz. Coś niesamowitego.


Polecamy