menu

Miedź Legnica — Wisła Płock 2:1. Miedzianka przełamała strzelecką niemoc i wygrała mecz o sześć punktów (WYNIK, RELACJA, ZDJĘCIA, GALERIA)

24 lutego 2019, 17:22 | Piotr Janas

Miedź Legnica pokonała w starciu drużyn walczących o utrzymanie Wisłę Płock 2:1 w meczu 23. kolejki LOTTO Ekstraklasy. Dla Legniczan było to pierwsze ligowe zwycięstwo w 2019 roku. Bramki dla gospodarzy zdobywali Paweł Zieliński i Mateusz Szczepaniak. Samobójcze trafienie zaliczył Serb Aleksandar Milijković.

Miedź Legnica wygrała z Wisłą Płock. Wynik otworzył Paweł Zieliński.
fot. FOT. Piotr Krzyżanowski

fot.

fot.

fot.
1 / 4

Miedź przystępowała do spotkania z Wisłą Płock po trudnej dla kibiców i drużyny porażce w derbach Zagłębia Miedziowego z KGHM Zagłębiem Lubin. Jakby tego było mało, beniaminek z Legnicy od czterech spotkań nie zdobył bramki w lidze, więc zbyt wielu powodów do optymizmu przed starciem z „Nafciarzami” nie było.

Wisła co prawda na ligowe zwycięstwo czeka od 10 listopada, ale w 2019 roku zaliczyła tylko dwie jednobramkowe porażki z Legią Warszawa i Jagiellonią Białystok, a więc rywalami z najwyższej półki w tej lidze.

- W tygodniu poprzedzającym spotkanie z Wisłą Płock dużo pracowaliśmy nad aspektami mentalnymi, bo w naszej grze brakowało ostatnio wzajemnego zaufania i odwagi. Przez to mieliśmy problemy z kreowaniem akcji pod polem karnym przeciwników - tłumaczył przed pierwszym gwizdkiem trener Dominik Nowak, który w wyjściowym składzie dokonał aż czterech zmian.

Najważniejszą była roszada na bramce, gdzie Ukraińca Antona Kanibołockiego zastąpił doświadczony Łukasz Sapela. Były bramkarz Szachtara Donieck zawinił przy wszystkich trzech golach, jakie „Miedzianka” straciła tydzień temu w Lubinie.

- Staramy się wspierać Antka, zarówno ja jak i trener bramkarzy rozmawialiśmy z nim po meczu z Zagłębiem. To dla niego trudny moment, bo doskonale zdaje sobie sprawę, że jest współodpowiedzialny za utratę bramek w Lubinie. Uznaliśmy, że powinien odpocząć i stąd zmiana w bramce - wyjaśnił Nowak.

Od pierwszych minut po ekipie gospodarzy widać było sportową złość i chęć jak najszybszego wyjścia na prowadzenie. Problem w tym, że więcej z gry mieli przyjezdni. W 18 min Grzegorz Kuświk w sytuacji sam na sam nie trafił w bramkę, a chwilę wcześniej to samo zrobił Semir Stilić, wykonując rzut wolny z 17 metrów.

To zemściło się na „Nafciarzach” w 24 min, kiedy to po wzorowo wyprowadzonej przez Petteriego Forsella kontrze Omar Santana zagrał do Pawła Zielińskiego, a temu nie pozostało nic innego, niż skierować piłkę do pustej bramki.

Od tego momentu w poczynania Miedzi powróciła pewność siebie i lekkość w konstruowaniu ataków pozycyjnych. Legniczanie grali na jeden, dwa kontakty, zagrywali piętkami i wygrywali pojedynki 1 na 1. Wydawało się, że następne gole są kwestią czasu.

Tuż przed przerwą Wisła wykonywała jednak rzut rożny, po którym piłkę do własnej bramki skierował Aleksandar Milijković i oba zespoły schodziły na przerwę przy remisie 1:1. Mało brakowało, aby to goście rozpoczynali drugą połowę z jednobramkowym prowadzeniem, ale w doliczonym czasie gry Kuświk zmarnował koleją akcję sam na sam. Tym razem trafił prosto w Sapelę.

- Remis nas w tym spotkaniu nie urządza. Musimy wyjść na drugą połowę z mocną wiarą i chęcią zwycięstwa - powiedział w przerwie autor gola na 1:0 Paweł Zieliński.

Po zmianie stron spotkanie wyraźnie ucierpiało na jakości. Dużo więcej było walki w środkowej strefie boiska i ostrych fauli obrońców, niż okazji pod którąkolwiek z bramek.

Jakości nie było także przy strzale Mateusza Szczepaniaka w 74 min, kiedy to skompromitował się golkiper Wisły Thomas Dahne. Popularny Dziki nieczysto trafił w piłkę, ta lecąc bardzo powoli skozłowała przed Niemcem, ale ten w prostej sytuacji wypuścił ją z rąk i wygarnął z własnej bramki po tym, jak całym obwodem przekroczyła linię.

⚽️ #MIEWPŁ 2:1@MiedzLegnica ma najmniej goli strzelonych jako gospodarz, ale dzisiaj poprawia swój dorobek i ponownie wychodzi na prowadzenie w #MIEWPŁ[unicode_pictographs]%F0%9F%98%AE[/unicode_pictographs] Utrzymają wynik do końca? pic.twitter.com/ZcXFk3TEq5— LOTTO Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) February 24, 2019

Złośliwi powiedzą, że duch Antona Kanibołockiego z ostatnich meczów uniósł się w tym momencie nad bramką gości. Warto dodać, że w tej sytuacji zrehabilitował się Milijković, który dopisał sobie asystę.

Wisła rzuciła się do odrabiania strat, ale ofiarnie broniąca się Miedź nie pozwalała gościom dość do czystej pozycji strzeleckiej i zanotowała pierwsze w 2019 roku zwycięstwo w meczu o stawkę.

Za tydzień Miedź zmierzy się z Legią w Warszawie, a płocczanie podejmą Cracovię.


Polecamy