menu

Michał Mak bohaterem GKS-u Bełchatów, Sandecja żegna się z Pucharem Polski

13 sierpnia 2014, 20:57 | Krzysztof Rosłoński

Piłkarze GKS-u Bełchatów zameldowali się w kolejnej rundzie Pucharu Polski. Przedstawiciele Ekstraklasy pokonali Sandecję Nowy Sącza 1:0, a gola na wagę awansu zdobył niezawodny w tym sezonie Michał Mak.

Jozef Kostelnik zaskoczył nie wystawiając w wyjściowej jedenastce gospodarzy Mouhamaou Traore. Zamiast senegalskiego napastnika od pierwszej minuty wyszedł Fabian Fałowski. Drużyna z Bełchatowa rozpoczęła spotkanie m.in. bez Mateusza Maka. Przed pierwszym gwizdkiem arbitra okazało się, że Szymon Sawala zajmie miejsce awizowanego wcześniej do gry Adriana Basty.

Pierwsze kilka minut stało pod znakiem gry w środku pola i wzajemnym badaniu się. Pierwszą groźną okazję w 8 minucie stworzyli goście. Michał Mak podał z lewego skrzydła do Bartosza Ślusarskiego, ale ten uderzył tak, że Łukasz Radliński nie miał problemów z interwencją. Gospodarze próbowali kreować sytuacje strzeleckie, ale mieli problemy z dokładnością przy ostatnim podaniu.

W 17. minucie arbiter pokazał żółty kartonik Adrianowi Frańczakowi za brutalny wślizg przed własnym polem karnym na Sawali. Trzy minuty później Robert Cicman powalił rywala w polu karnym i arbiter Rafał Rokosz nie miał wątpliwości - wskazał na jedenasty metr. Do rzutu karnego podszedł Michał Mak, ale jego strzał w prawy dolny róg bramki obronił Radliński. Niewykorzystany rzut karny pobudził gospodarzy do ataku. W ciągu kilku minut stworzyli oni kilka dogodnych okazji, które zmarnowali Łukasz Grzeszczyk i Maciej Bębenek. Podczas jednej z ofensywnych akcji gospodarzy arbiter nie dopatrzył się zagrania ręką Sawali. W 40. minucie ten sam zawodnik przed własnym polem karnym zatakował obrońcę, za co ujrzał żółtą kartkę.

Drugą połowę Brunatni rozpoczęli z większym animuszem. Piłkarze GKS-u często gościli w polu karnym Sandecji, ale nie byli w stanie stworzyć sobie stuprocentowej sytuacji. Gra z minuty na minutę się zaostrzała, zaś miejscowi fani obrażali sędziego, piłkarza Sandecji Grzeszczyka oraz błyszczącego na murawie Michała Maka.

W 68. minucie frustracja kibiców osiągnęła szczyt. Frańczak obejrzał drugą żółtą a w konsekwencji czerwoną kartkę. Dokładnie dwie minuty później goście mogli cieszyć się z prowadzenia. Kluczową akcję spotkania przeprowadzili wprowadzony kilka minut wcześniej Daniils Turkovs i ślusarski, a wykończył ją Michał Mak.

Gospodarze chcąc odrobić jednobramkową stratę atakowali coraz odważniej. W 82. minucie Bębenek padł w polu karnym, ale gwizdek arbitra milczał. Na boisku zapanowała nerwowa atmosfera, czego skutkiem była żółta kartka dla Mateja Nathera za dyskusje z arbitrem. Sektory najzagorzalszych kibiców zaczęły skandować obraźliwe hasła w stronę PZPN i Rafała Rokosza.

W doliczonym czasie gry strzał główą oddał wprowadzony w drugiej połowie Traore, jednak futbolówkę bez problemów złapał Zubas. Chwilę później Michał Mak uderzył w światło bramki, a piłka odbita przez Radlińskiego uderzyła w słupek. Mecz zakończył się zwycięstwem GKS-u Bełchatów, ale piłkarze Sandecji w starciu z liderem T-Mobile Ekstraklasy pokazali się z dobrej strony.


Polecamy