Melikson, Ljuboja, Mila... Kto będzie gwiazdą ekstraklasy?
Kto będzie gwiazdą polskiej ekstraklasy w nadchodzącym sezonie? Rację ma Radosław Gilewicz, którego zdaniem takie prognozy przypominają wróżenie z fusów. Dobre piłkarskie CV wcale nie oznacza, że jakiś zawodnik sprawdzi się na naszych boiskach.
Najlepiej powinni wiedzieć o tym kibice Legii Warszawa - kreowani na gwiazdy Bruno Mezenga i Alejandro Cabral właśnie opuścili Łazienkowską i nikt nie będzie za nimi tęsknił. Nikt nie może też zagwarantować, że ktoś inny rozegra równie dobry sezon co poprzedni. Niemniej spróbujmy. Oto naszych ośmiu (teoretycznie) wspaniałych.
Danijel Ljuboja - pisanie o nim, że jest kandydatem na gwiazdę ekstraklasy, to nadużycie, bo Serb już jest gwiazdą. Stał się nią w chwili, gdy podpisał kontrakt z Legią, gwarantujący mu najwyższe zarobki w lidze (pół miliona euro). Dodajmy imponujące, jak na nasze warunki, CV - w przeszłości występował m.in. w Paris Saint-Germain, Hamburger SV i VfB Stuttgart.
Z drugiej strony, Ljuboja ma już prawie 33 lata (kończy we wrześniu) i szczyt formy raczej za sobą. Do tego trudny charakter. W większości poprzednich klubów nie wspominają go najlepiej. Trudno więc zgadnąć, czy będzie aż takim wzmocnieniem Legii, jak zapewniają jej działacze. Niemniej w centrum uwagi będzie na pewno. Jak kasiarz Kwinto - za samo nazwisko.
Maor Melikson - co tu dużo tłumaczyć. Sprowadzony zimą przez Wisłę Kraków pomocnik z Izraela szybko przekonał wszystkich w Warszawie, jaka jest różnica między Stanem Valckxem a Markiem Jóźwiakiem. Jeśli równie dobrze będzie radził sobie jesienią...
Aleksandyr Tonew - na razie mało o nim wiemy, poza tym, że to kolejny Bułgar w naszej lidze. No, może jeszcze, że jest młody (21 lat), zdolny (w ubiegłym roku "World Soccer Magazine" umieścił go w gronie 78 największych talentów na świecie) i wszechstronny. Może zagrać na środku pomocy, a także jako lewy i prawy pomocnik lub drugi napastnik. W Lechu Poznań ma rozwiązać problemy z grą na skrzydle.
Sebastian Mila - po ostatnim sezonie nikt (poza Franciszkiem Smudą) nie ma chyba wątpliwości, że to jeden z najlepszych polskich pomocników. W niedawnym dwumeczu z Dundee United (w eliminacjach Ligi Europy) pokazał również, że jest facetem z jajami. Trudno więc pominąć go w tym zestawieniu.
Johan Voskamp - nowy kolega Mili potrzebował dwóch minut, by przekonać do siebie kibiców Śląska Wrocław. Tyle minęło od jego wejścia na boisko w pierwszym meczu z Dundee do chwili, gdy strzelił zwycięskiego gola. Dodajmy imponujące statystyki (w ubiegłym sezonie zdobył 29 bramek w 31 meczach Sparty Rotterdam). Jeśli nadrobi zaległości treningowe (na razie ma ponoć kondycję na pół godziny gry), to może się okazać, że takiego snajpera jeszcze u nas nie było.
Abdou Razack Traore - najlepszy piłkarz Lechii Gdańsk w poprzednim sezonie bardzo chciał tego lata zmienić klub (interesowała się nim m.in. Legia). Z tych planów nic na razie nie wyszło, bo potencjalnych nabywców odstraszyła wysoka cena za piłkarza (2 mln euro). W Gdańsku twierdzą, że to jednak bynajmniej nie zniechęciło Traore do gry w Lechii, więc możemy liczyć, że jesienią nie spuści z tonu.
Ivica Iliev - holenderski trener Wisły Kraków Robert Maaskant stawia go ponoć na równi z Meliksonem. Są tacy, którzy twierdzą, że trochę na wyrost. Niemniej referencje ma świetne - w ubiegłym sezonie został królem strzelców serbskiej Superligi. Do tego imponuje wszechstronnością - równie dobrze jak na szpicy radzi sobie ponoć na skrzydle. Jedyny problem to wiek - jest tylko o rok młodszy od legionisty Ljuboi.
Robert Jeż - ściągnięty z Górnika Zabrze słowacki rozgrywający ma wypełnić w Polonii Warszawa lukę po sprzedanym do Turcji Adrianie Mierzejewskim. Na razie radzi sobie obiecująco - odnotował dwie asysty w wygranym niedawno przez Czarne Koszule sparingu z mistrzem Niemiec Borussią Dortmund.