Mecz wyrównany, wynik jednostronny. Miedź rozbija Olimpię i awansuje do 1/8 finału PP
Miedź Legnica pokonała na wyjeździe innego pierwszoligowca, Olimpię Grudziądz, 3:0 i awansowała do 1/8 finału Pucharu Polski. Zwycięstwo legniczanom zapewnił Jakub Grzegorzewski, który zdobył wszystkie trzy bramki.
fot. Bartłomiej Hamanowicz
Początek spotkania na stadionie im. Bronisława Malinowskiego był bardzo wyrównany. Piłkarze obu zespołów mimo próby zmotywowania ich puszczonym ze stadionowych głośników hitem „Eye of the Tiger”, grali raczej dość zachowawczo. Częściej przy piłce utrzymywali się goście, ale to gospodarze jako pierwsi poważniej zagrozili bramce przeciwnika. W 5. minucie Ruszkul przechwycił piłkę w środku pola i podał na prawą stronę do Suchockiego, który podbiegł z piłką kilkanaście metrów i zdołał dośrodkować, jednak piłkę pewnie wyłapał Andrzej Bledzewski. Kilka minut później po kolejnym przechwycie przed szansą stanął Kowalczyk, ale i jego strzał z niespełna dwudziestu metrów padł łupem bramkarza Miedzi.
Olimpia nastawiała się głównie na kontrataki dalej czyhając na przechwyty piłki i szybkie przeniesienie akcji pod bramkę Miedzi. W 27. minucie po drugim z rzędu rzucie rożnym dla Miedzi ta taktyka mogła przynieść pożądany efekt, bowiem znakomitym podaniem uruchomiony został na lewym skrzydle Maciej Kowalczyk. Napastnik Olimpii wbiegł z piłką w pole karne, ale przegrał pojedynek sam na sam z Bledzewskim. Kilkadziesiąt sekund później miał okazję do rehabilitacji, tym razem minął doświadczonego bramkarza Miedzi i oddał strzał na bramkę, ale piłkę sprzed linii bramkowej wybił dobrze wracający za akcją Woźniczka.
Jak wiadomo, w futbolu niewykorzystane sytuacje się mszczą, i te dwie szanse Kowalczyka zemściły się wyjątkowo szybko. W 31. minucie po niezbyt groźnie wyglądającym dośrodkowaniu piłkę w bramce ładnym strzałem głową umieścił Jakub Grzegorzewski. Od tego momentu goście zaczęli grać zdecydowanie lepiej, co było jednak głównie efektem nerwowej gry Olimpii.
Gospodarze za wszelką cenę chcieli jak najszybciej wyrównać, ale w ich grze ofensywnej było sporo niedokładności. W 40. minucie po jednym z takich niedokładnych zagrań Miedź skontrowała i wywalczyła rzut wolny na wysokości pola karnego. Do dośrodkowywanej piłki znów najwyżej wyskoczył Jakub Grzegorzewski i było 0:2. Olimpia jeszcze przed przerwą usiłowała zdobyć kontaktowego gola, ale najpierw fatalnie z półwoleja przymierzył Suchocki, a w doliczonym czasie pierwszej połowy Kowalczyk z kilku metrów ponownie uderzył wprost w Bledzewskiego.
W przerwie żaden z trenerów nie dokonał zmian personalnych. Ciężko też stwierdzić, czy jakoś szczególnie zmieniła się gra obu zespołów, bowiem już po niespełna 3 minutach drugiej połowy na boisku doszło do sytuacji, która ustawiła to spotkanie. Po rzucie rożnym i zamieszaniu w polu karnym, w obrębie „szesnastki” sfaulowany został jeden z piłkarzy Miedzi i sędzia Dawid Piasecki pewnym ruchem wskazał na „wapno”. Do piłki podszedł strzelec dwóch pierwszych bramek, który po chwili kapitalną podcinką w stylu Antonina Panenki skompletował hat-tricka.
Owa podcinka ewidentnie podcięła skrzydła gospodarzom, którzy nie potrafili odnaleźć się na boisku. Z pomocą pospieszyli im jednak sami piłkarze Miedzi. W 54. minucie sędzia odgwizdał faul w środkowej strefie boiska. Z tą decyzją nie mógł pogodzić się Radosław Bartoszewicz, który ze złości odkopnął piłkę za co otrzymał żółtą kartkę. Jego pech polegał na tym, że była to już jego druga żółta kartka w tym meczu, przez co pomocnik „Miedzianki” został odesłany do szatni, a jego koledzy przez ponad pół godziny musieli bronić wyniku w „10”.
Od tego momentu na boisku dominowali wyłącznie biało-zieloni. Groźnie było w 60. minucie kiedy dobry strzał głową Piotra Ruszkula znakomicie wybronił Bledzewski. Gospodarze naciskali, starając się jeszcze odwrócić losy tego spotkania. Na lewej stronie niezwykle aktywny był wprowadzony w miejsce Marcina Stańka Robert Szczot, który kilkukrotnie groźnie dośrodkowywał, a raz nawet oddał strzał na bramkę, jednak żadna z jego akcji nie okazała się tą bramkową. W 76. minucie Szczot mocno wstrzelił piłkę w pole karne z rzutu wolnego, jednak nikt nie przeciął jej lotu i ta wylądowała w rękawicach Bledzewskiego.
Utrata sił i wiary w zwycięstwo w ostatnich minutach spowodowała, że trochę śmielej zaczęli poczynać sobie zawodnicy Miedzi od czasu do czasu pojawiając się w okolicach pola karnego Bartosza Fabiniaka, jednak nie wynikało z tego jakieś większe zagrożenie. W samej końcówce przed szansą stanęli jeszcze Zabłocki i Szczot, ale ich strzały z dystansu o dobre kilka metrów mijały bramkę Miedzi. Mimo, że sędzia do regulaminowego czasu gry doliczył aż 5 minut także w tym czasie graczom Olimpii nie udało się zdobyć choćby honorowego gola i mecz zakończył się wynikiem 0:3.
Mimo, że wynik ten dość jednoznacznie wskazuje na drużynę z Legnicy to przebieg spotkania miał zdecydowanie bardziej wyrównany charakter, a o wyniku zdecydowała przede wszystkim skuteczność pod bramką rywala, której biało-zielonym ewidentnie w tym meczu zabrakło. Nie zabrakło jej natomiast legniczanom i to oni zagrają w 1/8 finału Pucharu Polski. Swojego rywala poznają jutro, po zakończeniu meczu Termalica Bruk-Bet Nieciecza – Lech Poznań.
Po meczu powiedzieli:
Trener Miedzi Legnica, Rafał Ulatowski: Dla nas to bardzo ważne zwycięstwo, ponieważ pierwsze w tym sezonie. Mieliśmy dotąd swoje problemy, które nie pozwalały nam na osiąganie dobrych wyników. Cieszę się, że udało nam się to przełamać na bardzo trudnym terenie w Grudziądzu, to bardzo ważne z psychologicznego punktu widzenia. My dziś na pewno byliśmy do bólu skuteczni, bo to nie był taki mecz, z przebiegu którego wynikało, że Miedź była lepsza o 3 bramki. Zespół Tomka (Tomasz Kafarski – red.) miał w pierwszej połowie dobre sytuacji, ale znakomicie w naszej bramce spisywał się Bledzewski, który wybronił dwie sytuacje sam na sam. My, dzięki bramkom Kuby Grzegorzewskiego do przerwy ustawiliśmy to spotkanie, dodatkowo pomógł szybko strzelony gol po przerwie. Niestety szybko też się osłabiliśmy, przez co później było trochę nerwowości, ale wygraliśmy, z czego się bardzo cieszymy, bo dzięki temu na pewno będzie nam się teraz przyjemniej pracowało przed kolejnym meczem.
Trener Olimpii Grudziądz, Tomasz Kafarski: Gratuluję trenerowi Ulatowskiemu, gratuluję drużynie Miedzi zwycięstwa i ogromnej radości w szatni, bo na boisku oglądaliśmy dwie równorzędne drużyny dążące do zwycięstwa, a nawet śmiem twierdzić, i dobrze, że Rafał powiedział to jako pierwszy, że to my byliśmy dziś stroną dominującą. Tylko nasze gapiostwo we własnym polu karnym spowodowało, że straciliśmy te dwie bramki i doprowadziliśmy do sytuacji, w której trudno było nam gonić wynik. Ganię chłopaków za to, że na całym boisku grali bardzo agresywnie, a we własnym polu karnym dwukrotnie odpuścili krycie bardzo groźnego Grzegorzewskiego. Z drugiej strony byliśmy zespołem grającym do końca i szkoda, że nie wpadła żadna bramka, bo na pewno byłoby wtedy jeszcze ciekawiej.