menu

"Na tablicy trzy zero się świeci" - pewne zwycięstwo Łódzkiego Klubu Sportowego na inaugurację wiosny

23 marca 2014, 16:57 | Monika W

"Jeden gol, drugi gol, trzeci leci, na tablicy trzy zero się świeci" - tak śpiewali podczas niedzielnego spotkania kibice Łódzkiego Klubu Sportowego. Po w większości zdominowanym przez gospodarzy pojedynku i nie wykorzystanym przez rywali rzucie karnym, podopieczni Wojciecha Robaszka pokonali Jutrzenkę Warta aż 3:0 i po pierwszej wiosennej kolejce nadal zajmują pozycję lidera z sześciopunktową przewagą nad drugim miejscem.

W pierwszym wiosennym meczu IV ligi ŁKS pokonał Jutrzenkę Wartę 3:0
W pierwszym wiosennym meczu IV ligi ŁKS pokonał Jutrzenkę Wartę 3:0
fot. ŁKS

Inauguracja rundy wiosennej w Łodzi tak jak się spodziewaliśmy przebiegała pod dyktando gospodarzy. Już w pierwszych minutach biało-czerwono-biali ruszyli agresywnie do przodu i potrzebowali trzynastu minut by wejść w swój rytm i objąć prowadzenie. Po świetnym dośrodkowaniu Adriana Kasztelana z rzutu rożnego do piłki doszedł debiutujący dzisiaj Paweł Hajduczek i wykorzystując błędy obrony skierował ją głową do siatki strzeżonej przez Marka Wojciechowskiego. Niewiele brakło, by już kilka minut później ten sam zawodnik doprowadził do powiększenia przewagi, ale tym razem już mocne uderzenie posłało futbolówkę ponad poprzeczką.

Na tym strzale świetna postawa łodzian ustąpiła miejsca chaotycznej i pełnej błędów, zwłaszcza w obronie, grze. - Pierwsza połowa w wykonaniu linii obrony była wykonana bardzo nerwowo i z dużą ilością błędów taktycznych. Chciałbym unikać takich sytuacji - podkreślił w trakcie pomeczowej konferencji trener Łódzkiego Klubu Sportowego, Wojciech Robaszek. Dobrze żeby nie powtarzały się też przypadki takie, jak w czterdziestej czwartej minucie. Marcin Zimoń nieprzepisowo powstrzymywał rywala we własnym polu karnym i sędzia bez wahania wskazał na jedenasty metr.

Jutrzenka Warta nie wykorzystała jednak chyba najlepszej w całym meczu okazji. Adam Sekuterski perfekcyjnie wyczuł podchodzącego do wykonania rzutu karnego Rafała Różyckiego i pewnie chwycił piłkę. Przypłacił jednak swoją świetną interwencję i z powodu kontuzji przywodziciela po przerwie już na murawę nie wyszedł, ustępując miejsca Jakubowi Wojtysiakowi.

Druga część spotkania pokazała, że w przerwie drużyna potrafi się zmobilizować i zdiagnozować błędy. Tym razem potrzeba było już tylko czterech minut, by publiczność mogła cieszyć się z kolejnej bramki. Po raz kolejny asystę zaliczył Adrian Kasztelan, który dobrym podaniem umożliwił Olafowi Okońskiemu pokonanie bramkarza gości. Na tym się jednak nie skończyło i chociaż Jutrzenka starała się zdobyć chociaż kontaktowego gola, to Marek Wojciechowski musiał chwilę później raz jeszcze wyjmować piłkę z siatki i znów miał przy tym udział świetnie prezentujący się pomocnik ŁKS. Tak jak w przypadku pierwszej bramki, po jego dośrodkowaniu swoją nogę dołożył Paweł Hajduczek i trybuny po raz trzeci wybuchły radością.

- Zespół prowadził grę, dokładnie tak jak tego oczekiwałem. Kiedy chcieli przyspieszyć, robili to, cały czas utrzymywali piłkę. Był taki moment, że krążyła ona od jednego do drugiego naszego zawodnika, potrafiliśmy nią rozgrywać przez długi czas a przeciwnikiem nie potrafił jej zabrać. Jak było to konieczne, podawaliśmy do bramkarza, ten zmieniał stronę i dalej piłka była w naszym posiadaniu. Taki sposób grania przy dzisiejszym wyniku jest jak najbardziej zadowalający - pochwalił drugą połowę w wykonaniu swoich podopiecznych Wojciech Robaszek.

Kolejne wyzwanie przed biało-czerwono-białymi już za tydzień. Przed własną publicznością, która w trakcie pojedynku z Jutrzenką dopisała i stawiła się w komplecie, Łódzki Klub Sportowy podejmie wicelidera tabeli, KS Paradyż, z którym podobnie jak z Wartą nie miał jeszcze możliwości się zmierzyć. Przyszłotygodniowi goście oddali jesienny mecz walkowerem obawiając się najazdu zbyt licznej grupy kibiców. Już teraz zapraszamy Was na relację LIVE z tego spotkania w Ekstraklasa.net.


Polecamy