menu

Hajduczek z ŁKS: Nikt nie przykładał prezesom pistoletu do głowy [WYWIAD cz .2]

13 kwietnia 2014, 20:05 | Monika W.

Dlaczego ciężko zaproponować polskiego trenera zagranicznym klubom? Czy Polska to ewenement w kwestii zaległości w wypłacaniu zawodnikom pensji? Jak spadek Widzewa wpłynie na łódzki futbol? Czy ŁKS ma szanse na powrót do dawnej świetności i przede wszystkim jak to się wszystko w klubie układa? Między innymi te tematy poruszyliśmy w drugiej części wywiadu z Pawłem Hajduczkiem.

Paweł Hajduczek
fot. kwadrans_po
Paweł Hajduczek w trakcie meczu ze Startem Brzeziny
fot. kwadrans_po
1 / 2

Czytaj także pierwszą część wywiadu: Co skłania zawodników do wyjazdu za granicę? Dlaczego w Bielsku-Białej piłkarze musieli skakać przez płot? Dlaczego tak daleko nam do ligi ukraińskiej, kazachskiej czy nawet... gruzińskiej? Jak kontroluje się i szkoli na Ukrainie i która szkoła piłkarska jest najlepsza? O tym i o wielu aspektach wschodniej i polskiej piłki porozmawialiśmy z byłym zawodnikiem Auxerre, Podbeskidzia, Polonii Warszawa, Tawriji Symferopol, a teraz piłkarzem Łódzkiego Klubu Sportowego, Pawłem Hajduczkiem.

Jak doszło do tego, że znalazłeś się akurat w ŁKS?
Zadzwonił do mnie trener Skrzypiec, czy nie chciałbym u nich grać. Przyjechałem na rozmowy, był prezes Salski, był trener, był "Skrzypa". Dogadaliśmy się, że nie ma problemu, że jeżeli oni mnie w tym widzą to mogę grać i że chciałbym pomóc swoją osobą. I tak doszło do porozumienia i tego, że teraz występuję w biało-czerwono-białych barwach.

Jakie to jest uczucie: wyjeżdżasz z Polski w momencie, kiedy Polonia jest w Ekstraklasie, ŁKS na jej zapleczu, a jak wracasz te kluby pałętają się gdzieś po czwartych ligach?
No na pewno jest to przykre. Poznałem wielu chłopaków w Warszawie, zdobyłem doświadczenie, bo byli oni z dużym stażem ligowym... No ale takie są realia. Jak się nie ma pieniędzy to tak to jest. I ci, i ci mieli problemy finansowe. Ja wychodzę z tego założenia, że nie ma co obiecywać złotych gór, jak później nie można tego zrealizować. Lepiej jest małymi łyżeczkami, ale żeby przynajmniej później nie było takich sytuacji. Bo jeżeli coś się ustala, coś się podpisuje, to powinno się z tego wywiązywać. Ja z Polonią walczyłem o pieniądze i wywalczyłem. Choć tego nie chcieliśmy, bo grali tam nasi koledzy, powodowaliśmy zakaz transferów, ujemne punkty... To dla nas nie było miłe, ale z czegoś trzeba żyć. Do tego przecież trzeba było zapłacić wadium, opłacić kancelarię. Też ponosiliśmy koszta.

Czy uważasz że to jest fair, że klub najpierw narobi sobie długów, a potem po prostu rozwiązuje spółkę, nie ma od kogo domagać się ich spłaty, a drużynę przejmuje nowa i zaczyna nie od samego dna, a na przykład od czwartej ligi... W „nagrodę”?
Powiem Wam tak. We Francji, żeby klub mógł w ogóle grać, musi złożyć w federacji gwarancje finansowania i ona trzyma na tym rękę. Jeżeli nie zostają wypłacone np. pensje, to robi to federacja, ściągając właśnie z tych zabezpieczeń. Bo nie może być sytuacji, że się gra i ma długi. W Polsce to jest ewenement i może od tego właśnie trzeba zacząć. Niech ci, którzy sobie nie radzą, odpadną, bo później zaczynają się schody, że ci nie płacą, ci nie płacą, narasta zadłużenie. Przychodzą kolejni z pretensjami, że zastają klub z długami. A potem ten upada. Wszyscy tak samo. Zobaczcie, taki ŁKS czy Polonia, jakiś czas temu ktoś podpisywał z zawodnikami umowy, ktoś powinien więc teraz za to odpowiadać. Chłopcy zarabiali kopiąc w piłkę, ktoś się na to zgodził... Przecież nikt nie przykładał pistoletu do głowy prezesom i ich do tego nie zmuszał „podpiszcie”, byli tego świadomi. Ludzie powinni odpowiadać za swoje czyny. Później taki piłkarz gra za darmo, a tego żaden nie chce.

Wspomniałeś że to jest w Polsce ewenement. To jest problem tylko naszego kraju, czy ogólnie mniejszych europejskich państw? Bo mówiłeś też o kłopotach z płatnościami w Grecji...
No występowały też w Grecji. Ja mogę ze swojego doświadczenia powiedzieć jak to gdzie indziej wygląda. W Kazachstanie byłem dwa miesiące i za nie wszystko mi wypłacili. Wyjeżdżając dostałem przelew z klubu bo po prostu z kontraktu mi się te pieniądze należały. Nie było możliwości, że oszukać czy coś. A to jest Kazachstan, często w Polsce postrzegany jako dziki kraj! A przecież grałem tylko w pierwszej lidze a nie ekstraklasie. To samo tyczy się Azerbejdżanu, miałem podpisaną umowę i tez mi część kwoty wypłacono, chociaż nawet nie zagrałem. Nawet w takiej Gruzji to samo. Ukraina zero problemów. Jak byłem zawodnikiem Symferopola i miałem zaległości, to od razu Tawrija przysłała mi potwierdzenie, że do konkretnego dnia wszystko ureguluje. I przyjechali, akurat na Superpuchar, przywieźli pieniądze, podpisałem deklarację, że ją przyjąłem... Także sami możecie ocenić.

Masz teraz porównanie. Byłeś za granicą, w polskich klubach, trafiłeś do ŁKS. Już zostawiając kwestie finansowe, jak Ci się tutaj podoba.
Jak na czwartoligowy klub jest to naprawdę poukładane. Począwszy od trenerów, skończywszy na kierowniku. Robi dużo dobrego, pomaga wszystkim, stara się, tak samo prezesi. Nie mamy własnych boisk to starają się, żeby było gdzie trenować. Długów nie ma, płacone jest na bieżąco, są kibice... Pod względem organizacyjnym to wygląda dobrze.

Wspomniałeś o trenerach. Jak Ci się pracuje z Wojciechem Robaszkiem w porównaniu też do szkoleniowców, z jakimi miałeś do tej pory do czynienia?
Z trenerem pracuje się naprawdę dobrze, mamy dobry kontakt, też trochę inny, no bo jestem starszy od reszty chłopaków, między nami jest mniejsza różnica wiekowa i inaczej też do siebie podchodzimy. Bardzo wiele wnosi swoja pracą, podejściem, wiedzą. ŁKS będzie miał ciężko żeby do zatrzymać. Jest naprawdę dobrym fachowcem, przede wszystkim młodym i ambitnym. Trzeba się będzie bardzo zastanowić i zachęcić go do dalszej współpracy.

Jak mowa już o trenerach, mało słyszy się by polscy szkoleniowcy robili karierę za granicą. Jedynie ostatnio mówi się o Andrzeju Krzyształowiczu, który pojechał do Manchesteru City...
Polscy trenerzy nie są źli. Uczą się, jeżdżą na szkolenia za granicę. Nie wiem, może mają problem z mentalnością polskich zawodników... Bo przecież np. taki Maciej Skorża to bardzo dobry szkoleniowiec. Zajmuję się trochę menedżerką i nie jest łatwo zaproponować polskiego trenera.

Dlaczego?
No właśnie nie wiem dlaczego. Proponowaliśmy różnych trenerów, m.in. z polskiej ekstraklasy, do wschodnich klubów, ale nie jest łatwo. Przecież wiedzy na pewno nie mają gorszej niż np. szkoleniowcy ukraińscy, nawet bym powiedział, że są bardziej kompetentni, więc ciężko powiedzieć. A może po prostu nie ma przetarcia. Bramkarzy mamy świetnych, poszła fama w świat i teraz poszedł jeden i drugi. Tak samo z Lewandowskim, trafił do Borussii i zaraz tak samo za granicę pojechał Milik, Sobiech, inni. Jaką my dajemy poza Polską wizytówkę o nas, tak potem jesteśmy postrzegani.

Wracając do Łódzkiego Klubu Sportowego, jak ocenisz obecny zarząd.
Ja mogę powiedzieć o wizji Tomasza Salskiego. Z nim rozmawiałem o szczegółach pobytu w Łodzi, to on mnie przekonał do tego, że to idzie w dobrym kierunku, do przodu. Jest wizja, jest perspektywa. Nie patrzę na ŁKS jako na czwartoligowy klub. To jest marka, jedna z lepszym w Polsce, po takich jak Górnik Czy Legia, tu już nie ocenia się tego w kontekście klasy rozgrywkowej.

Wspomniałeś o wizji na dalsze kroki ŁKS, uważasz że jest ona realna?
Są plany by jak najszybciej znaleźć się w ekstraklasie i każdy tego dąży. Prezesi, stowarzyszenie kibiców, wszyscy związani z drużyną no i oczywiście ja byśmy sobie tego życzyli. To jest i promocja miasta, i promocja klubu, i promocja dla zawodników. Są szanse na transfery, można zarobić, otworzyć nową szkółkę. Bo sport jest po to, żeby dzieciaki miały zajęcie, nie nudziły się, nie kradły czy zajmowały narkotykami, tylko skupiły się na nim.

Uważasz, że znajdą się sponsorzy, którzy pomogą to osiągnąć? Bo patrząc po sytuacji klubów w regionie nie wygląda to kolorowo. W Bełchatowie jeszcze za czasów ekstraklasy borykano się z tym problemem, Widzew też nie ma łatwo...
Mogę się odnieść tutaj do doświadczenia Szachtara Donieck. Był i jest sponsor, który włożył duże pieniądze w klub, znaleźli się w pucharach europejskich... szacunek. Myślę że powinni się znaleźć tacy ludzie, ale trzeba ich też do tego zachęcić. Pomyśleć o ustawie, żeby zwolnić ich z płacenia podatku, albo chociaż połowę, żeby drugą mogli inwestować w sport, w piłkę nożną, a nie tylko wykładali z własnej kieszeni. Tak samo podatek od darowizny... Oczywiście w ramach rozsądku

A już czysto piłkarsko, jak Ty jako doświadczony zawodnik oceniasz umiejętności obecnego składu ŁKS? Bo miałeś czas już się przyjrzeć co potrafią nasi piłkarze.
Chłopaki nabierają doświadczenia. Staram się im przekazać swoje, myślę że niektórzy jak chcą, to podpatrzą moje dobre strony...

No właśnie Kuba Wojtysiak wspominał, że pomagasz, wspierasz, doradzasz kiedy nie wszystko idzie jak powinno.
Tak, oczywiście. To są młodzi chłopcy, trzeba im pomagać. Ja grałem trochę w innych czasach, gdzie samemu trzeba było dobić do wszystkiego, by dominowali starsi zawodnicy. Jak piłka nie była umyta na treningu to się dostawało po głowie. Teraz jest inaczej, trzeba wyciągnąć do nich rękę, czasami trochę zmotywować, zmobilizować, pochwalić, żeby mieli chęci do pracy. Życie pokaże, ilu ich zostanie jak awansujemy. Chciałbym, żeby wszyscy mogli podnosić swoje umiejętności, doświadczenia, zaczynając nawet od takiej czwartej ligi, pokazać, że stać ich na grę klasę wyżej. To już od każdego z nich zależy i nikt nikogo nie skreśla, jak się chce dostaje się szanse, można strzelać bramki. A jak nie w ŁKS, to są jeszcze inne kluby.

Jak Ci się udaje zgrać z drużyną, bo w końcu niedawno dołączyłeś do składu.
Na pewno jeszcze są braki, ale jesteśmy już na tyle zgrani, że myślę, że będzie dobrze.

Co byś doradził młodemu piłkarzowi, który dopiero zaczyna swoją przygodę z piłką?
Pierwsza rzecz, że sami muszą chcieć. Jak ktoś nie chce, nie zmusisz. Druga sprawa że powinien być sumienny, pracować przede wszystkim dla siebie, nie dla trenera, nie dla mamy. Dla siebie. Czym więcej będzie pracował, tym więcej osiągnie. No i trzeba słuchać szkoleniowców. Znam dużo sytuacji, że zawodnicy chcieli być mądrzejsi od trenerów i tego należy się wystrzegać. Nie można też zgłupieć od pieniędzy, to jest często problem. Jak wyjechałem do Francji zarabiałem dobrze. Na nastolatków czyha wiele pokus i mogę doradzić, żeby wyjeżdżając też nauczyć się oszczędzać. Podobała mi się pod tym względem Holandia, gdzie połowę pensji mrożą i wypłacają np. po dziesięciu latach i to pomaga nie zwariować. Teraz jest łatwiejszy dostęp do narkotyków, alkoholu, pełno pubów, dyskotek... Trzeba na to uważać. Nie mówię że nie wolno iść potańczyć, że nie można się napić piwa, bo każdy ma swój rozum. W Niemczech się je pije po meczu. Po prostu trzeba znać umiar.

Poświęćmy chwilę łódzkiej publiczności...
Jest super. Dużo lepiej się gra jak jest doping, wyzwala się więcej emocji, adrenaliny.

Często miałeś okazję grać przed tak liczną i zaangażowaną grupą kibiców?
Na Ukrainie to tak różnie, też jeździli za nami, ale to już nie było tak ekstra zorganizowane jak tutaj, że np. jest stowarzyszenie kibiców. Za to w Grecji też są fanatycy, nie mówiąc w sensie pozaboiskowym, są i kibice i kibole, więc fajnie się gra.

Wracając do początków Twojej kariery. Pierwszy epizod piłkarski związany z Łodzią miałeś już jako 16-latek, o ile dobrze pamiętam, w SMS-ie. Czy według Ciebie dużo zmieniło się od tego czasu w łódzkiej piłce nożnej?
Dokładnie tak, w SMS-ie. Zmieniło się wiele. Powstało dużo szkółek piłkarskich, orlików, gdzie dzieciaki mogą przyjść pograć. My jak zaczynaliśmy to w Szkole Mistrzostwa Sportowego była jedna klasa, teraz jest ich nie wiem, nie chciałbym strzelać, może dwadzieścia, co roku więcej. Pod tym względem jest to fajna sprawa dla młodych zawodników. Mają gdzie trenować, jest dużo klubów... Kiedyś nie było takich możliwości.

Są na pewno większe perspektywy na rozwój...
Tak, każdy może za niewielkie pieniądze się rozwijać. Maja koło siebie orliki, na nich czasami trenerów, do tego szkółki piłkarskie. Nie trzeba jeździć przez całą łódź, żeby dojechać na trening, więc i rodzicom jest łatwiej. Gorzej jest za to z punktu widzenia profesjonalnej piłki nożnej. Mieliśmy w ekstraklasie dwie drużyny, które nieźle sobie radziły, a teraz Widzew jest na ostatnim miejscu, ŁKS w czwartej lidze. Samo w sobie widać, że nie jest dobrze. Brakuje sponsorów. RTS ma swoje problemy, my mamy swoje problemy, stadion, poziom na jakim występujemy... Życzę obu klubom by jak najszybciej z tych kłopotów udało się wyjść.

Czy uważasz że spadek Widzewa, czy nawet często wspominana jego degradacja o kilka klas rozgrywkowych, mocno odbije się na łódzkim futbolu?
Mam kolegów w Widzewie i nie chciałbym żeby spadła. To smutne dla Łodzi. Nawet będąc zawodnikiem ŁKS kibicuję swoim znajomym, bo jedziemy na jednym wózku. Jesteśmy piłkarzami, a e to co się dzieje pomiędzy kibicami nie wnikamy. Patrzę z punkty widzenia zawodnika. Szkoda że drużyna jest na ostatnim miejscu, bo życzę im jak najlepiej. To byłby dramat dla łódzkiej piłki gdyby Widzew spadł, zwłaszcza tak jak my do czwartej ligi czy nawet niżej, bo mówi się o piątej.

No radni mogliby być szczęśliwi gdyby Widzew spadł, chociażby pod względem infrastrukturalnym. Bo patrząc jak czasami się zachowują, to byłby pretekst żeby nie budować dwóch stadionów, nie wydawać pieniędzy.
Ale są na to pieniądze. Jest Unia Europejska, są projekty, dotacje... Dlaczego mielibyśmy z tego nie korzystać. Nie mówimy już tylko o piłce nożnej ale i innych dyscyplinach. W Niemczech infrastruktura jest super, wspominałem o Ukrainie, Kazachstanie. To w Polsce nie może tak być? Dlaczego we Francji powstają bazy, ośrodki piłkarskie, a u nas nie mogą. Dlaczego jesteśmy gorsi. Ktoś powinien to nadzorować, zwłaszcza finansowo, rozsądnie gospodarować możliwościami.

W Łodzi miały być dwa stadiony. No i na Widzewie ma powstać obiekt, ale i tak kibice obawiają się, że nic z tego nie wyjdzie... Na ŁKS budowana jest trybuna z obietnicą że powstaną kolejne w przypadku awansu. Czy bez konkretnego wsparcia miasta czy jest realna szansa na powrót do pełnej świetności?
Wróćmy właśnie do tych czasów świetności. Był sponsor, Antoni Ptak, który wykładał swoje pieniądze. Nie było wtedy tak dużych pieniędzy za transmisje, był fanatyk i sobie radził. Takich ludzi powinniśmy przyciągnąć do sportu, tak jak już mówiłem, najlepiej jakimiś ulgami. Niech płacą połowę podatku a drugą przeznaczają na klub i żeby to wszystko z głową kontrolować. Żadnych machlojek, czysty fair play. I w stosunku do sponsorów, i w stosunku do państwa, i w stosunku do drużyn. Tu jest problem, ŁKS nie ma pieniędzy, Widzew jakieś tam ma, ale do tego są długi... Brakuje tez skautingu. Inwestujesz w paliwo, w czas jakiegoś gościa, który jeździ i fachowo obserwuje, ściągasz zawodników, robisz testy, badania, a jak się porządnie rozwinie, sprzedajesz jednego czy drugiego. Tak się robi na zachodzie.

Rozmawiali: Monika W. / Ekstraklasa.net i Adrian B. / lkslodz.pl


Polecamy