menu

Liverpool wygrał z City po pięknych golach. Mistrzowie Anglii w coraz gorszej sytuacji

1 marca 2015, 14:51 | Damian Wiśniewski

W 27. kolejce Premier League Liverpool wygrał u siebie z Manchesterem City 2:1. Gole dla The Reds strzelili Jordan Henderson i Philippe Coutinho. Honorowe trafienie dla mistrzów Angli zaliczył Edin Dżeko.

Od samego początku, niemal od pierwszego gwizdka obie drużyny ruszyły do ataku, tempo było iście niewiarygodne. Pierwsza naprawdę dogodna okazja do strzelenia bramki miała miejsce już w ósmej minucie gry, kiedy po podaniu Coutinho w całkiem niezłej sytuacji znalazł się Lallana, jednak strzał tego zawodnika spokojnie obronił Joe Hart.

Minutę potem piłka w końcu zatrzepotała w siatce, ale gol nie został uznany. Z ostrego kąta fantastycznie trafił Adam Allana, ale wcześniej był na spalonym. Co się odwlecze, to nie uciecze. W jedenastej minucie spotkania Vincent Kompany stracił piłkę w środkowej strefie boiska na Coutinho, ten dograł do Sterlinga, a on do Jordana Hendersona. Pomocnik, który założył dziś opaskę kapitana, oddał potężny strzał sprzed pola karnego i nie dał szans Hartowi.

Radość gospodarzy nie trwała jednak jakoś szczególnie długo. W 25. minucie meczu mieliśmy wyrównanie, a bardzo dobrą akcję i podanie Kuna Aguero skutecznym strzałem wykończył Edin Dżeko. Warto dodać, że był to już 50. gol Bośniaka w lidze angielskiej i jest on trzecim najlepszym strzelcem Manchesteru City w erze Premier League.

Dziesięć minut potem znów blisko strzelenia gola był Adam Lallana, ale tym razem uderzając z ostrego kąta nieznacznie się pomylił. Na przerwę obie drużyny schodzi z remisem, w drugiej połowie obraz gry nam się zmienił Manchester City wyraźnie osłabł i brakowało nam kreowanych okazji przez drużynę gości.

Gospodarze po raz pierwszy zagrozili dziewięć minut po wznowieniu gry, kiedy znów arbiter nie mógł uznać gola Adama Lallany. Tym razem on sam na spalonym nie był, ale na tej pozycji znalazł się wcześniej podający Martin Skrtel.

Gola na wagę triumfu zdobył najlepszy tego dnia na boisku Coutinho. Brazylijczyk oddał piękny strzał sprzed pola karnego i podobnie, jak Jordan Henderson, nie dał szans bramkarzowi. Goście próbowali jeszcze się odgryzać indywidualnymi atakami, ale za każdym razem kończyli je niecelnymi strzałami. Jeśli Chelsea wygra swój zaległy mecz, to strata „Obywateli” do lidera będzie naprawdę poważna.