menu

Andrzej Paszkiewicz, trener Limanovii: Sztuczne boisko dało klubowi drugie życie

7 marca 2018, 18:47 | Tomasz Bochenek

- Uważam, że zbudowanie sztucznego boiska to jest takie drugie życie dla klubu. Bo wreszcie wszystkie drużyny, łącznie z grupami młodzieżowymi, mogą trenować i grać u siebie. Do tej pory było z tym różnie - mówi Andrzej Paszkiewicz, trener Limanovii, która zimę spędza na 1. miejscu w tabeli sądecko-tarnowskiej IV ligi.

Trener Limanovii Andrzej Paszkiewicz
Trener Limanovii Andrzej Paszkiewicz
fot. Andrzej Wiśniewski

Inwestycja zaczęła się jesienią. Dziś - zamiast dotychczasowego trawiastego boiska - na stadionie w Limanowej jest płyta ze sztuczną nawierzchnią. Od nieco ponad ponad miesiąca służy piłkarzom.

- To nadal jest jedna płyta, ale tę naturalną musieliśmy oszczędzać, bardzo wybiórczo mogliśmy robić jednostki treningowe. Teraz może być w pełni obłożona, może korzystać z niej kilka drużyn - mówi szkoleniowiec. - Myślę, że dla naszego górskiego mikroklimatu sztuczne boisko - na dodatek bardzo szerokie, co ma znaczenie przy naszym sposobie gry - jest najlepszym rozwiązaniem.

Piłkarze Limanovii przyzwyczaić będą musieli się do sytuacji, że trenują i mecze domowe rozgrywają na murawie sztucznej, a jako goście grają na boiskach tradycyjnych. Paszkiewicz nie ukrywa jednocześnie, że zależy mu na tym, by zawodnicy nie zatracili regularnego kontaktu z prawdziwą murawą.

- Nie da się ukryć, że włókna mięśniowe zupełnie inaczej pracują na nawierzchni sztucznej niż naturalnej. Chociaż i tak nawierzchnia u nas jest wysokiej klasy: dosyć głęboko wsypany granulat, wysoka trawa, to pozytywne - analizuje. - W rundzie wiosennej na naturalnych boiskach zagramy tylko trzy mecze, będziemy szukali w tygodniu przed nimi gdzieś naturalnej nawierzchni, żebyśmy byli w miarę gotowi. Natomiast wiadomo, że myślimy też o przyszłości i od kolejnej rundy to już musi być poukładane. A nawet w tygodniach, w których będziemy grali u siebie, to i tak jeden trening, poświęcony motoryce, wypadałoby przeprowadzić na trawie naturalnej.

Trener dodaje: - Idealne byłoby podjęcie współpracy z Płomieniem Limanowa, który jest w "okręgówce", ma przyzwoity stadion trawiasty, tak jak nasz - miejski. Już teraz jest zalążek tej współpracy, bo piłkarze Płomienia trenują u nas dwa czy trzy razy w tygodniu. Więc jeżeli kluby się dogadają na zasadzie wymiany, to my też chcielibyśmy wchodzić na trawę i to byłoby komfortowe.

Komfortowy wydaje się wiosenny rozkład jazdy Limanovii, która na swoim boisku rozegra aż 12 z 15 meczów (jesienią - gdy powstawało boisko - miała serię wyjazdów).

- Ja akurat nie jestem zwolennikiem takiego myślenia - oponuje Andrzej Paszkiewicz. - Szczerze mówiąc, dziwi mnie, kiedy ktoś twierdzi, że jak gra u siebie, to ma jakiś handicap. Ja nastawiam zespół na to, żeby tak samo grać u siebie i na wyjeździe. Natomiast teraz na pewno będziemy mieli gwarancję tego, że jest równe boisko. I to będzie jakiś tam atut. Ale jeśli chodzi o mentalne podejście, to wydaje mi się, że póki kibice nie zaczną wbiegać na boisko, to nie ma znaczenia, czy grasz na wyjeździe czy u siebie - podkreśla.

Za Limanovią dziewięć zimowych sparingów. W ostatnim, w Chełmku, pokonała Unię Oświęcim 3:2. Cały bilans tych gier to 7 zwycięstw, 1 remis i 1 porażka (w styczniu, z Podhalem Nowy Targ). W sobotę jeszcze będzie sprawdzian z Dalinem Myślenice.

- Generalnie gramy swoje, mamy swój styl, sposób gry. Może trochę odmienny od innych drużyn, taki niepopularny, bo gramy piłką, nie gramy na chaos - zaznacza krakowski szkoleniowiec limanowian. - Wiadomo, że różnie bywa, jeśli chodzi o skuteczność, bo jest to bardzo trudny sposób gry, ale uważam, że na dłuższą metę przynosi lepsze efekty niż granie na przypadek. Zobaczymy, czy będziemy powtarzalni czy nie... Ale poprzednia runda już pokazała, że to dobry kierunek, a z tym potencjałem ludzkim można jeszcze podnieść poziom.

Zmiany w drużynie są niewielkie. Tak naprawdę jedyny nabytek to Daniel Nowak, doświadczony obrońca z Pcimianki.

- Od czasu kiedy przyszedłem do klubu, mamy ubogą kadrę, jeśli chodzi o ludzi w wieku seniorskim. Teraz jest 14 takich zawodników, w tym dwóch, którzy wrócili z wypożyczeń z okręgówki: Norbert Czaja i Dawid Plata - informuje Paszkiewicz. - Były sytuacje, w których mieliśmy niemal "gołą" jedenastkę. Pod tym względem na pewno już trochę się poprawiło - mówię o organizacji klubu, ja włączyłem się w budowanie spójnego systemu szkolenia, obejmującego juniorów starszych i młodszych, "liznęliśmy" też trampkarzy.

Wyjaśnia: - Chodzi o to, żeby te grupy grały tym samym systemem, trenowały podobnie. To jest dopiero w fazie wprowadzenia, na efekty trzeba trochę poczekać. Ale to dało nam taki plus, jeśli chodzi o pracę w seniorach, że mamy grupę 10 juniorów, którzy są cały czas w "obiegu". Trenują z nami, grają w juniorach takim samym systemem, więc przejścia pomiędzy drużynami będą teraz o wiele łatwiejsze. Z tym, że kadra juniorów jest dosyć szczupła, 16-osobowa. Można się wspierać juniorami młodszymi, ale każdy zespół gra o coś i nie jest to takie łatwe. Myślę jednak, że jak mądrze ułożymy terminarz, to jakoś to ugramy.

Ekipa Paszkiewicza do rundy rewanżowej przystąpi z 30 punktami. 29 ma Barciczanka, 28 (przy rozegranym jednym meczu mniej) BKS Bochnia, 25 Glinik Gorlice, są trzy drużyny z 24 "oczkami". Walka toczyć się będzie o 1. miejsce, które jednak - tak jak w poprzednich latach - nie daje awansu. Mistrz grupy zmierzy się bowiem z najlepszym zespołem krakowsko-oświęcimskiej IV ligi.

- Najprawdopodobniej odejdzie Piwowarczyk, jeden z lepszych zawodników, Barcice go skusiły dwa razy większymi pieniędzmi - komentuje Andrzej Paszkiewicz. - Wiem, jak my jesteśmy odbierani, bo nieraz rozmawiam ze znajomymi i oni myślą, że tu dalej jest eldorado Szubryta. Nie, tego już nie ma, są inni, mniejsi sponsorzy, przede wszystkim miasto mocno pomaga. Nie jesteśmy żadnym potentatem finansowym, wręcz przeciwnie: jakby porównać do krakowskich realiów w IV lidze, to bylibyśmy zespołem ze średnim albo nawet niższym budżetem. Wydaje mi się jednak, że robimy coś fajnego, przyszłościowego.

Follow @sportmalopolska

Sportowy24.pl w Małopolsce