menu

Liga włoska. Glik nie zatrzymał Juventusu, Torino przegrało w derbach (ZDJĘCIA, WIDEO)

23 lutego 2014, 20:22 | mgs, mw

Po dzisiejszych derbach Turynu śmiało można powiedzieć, że Juventus tradycyjnie pokonał Torino w 186. starciu obu tych drużyn. "Stara Dama" po ładnej bramce Carlosa Teveza wygrała 1:0 i umocniła się na pozycji lidera w Serie A.

Początek spotkania był niezwykle wyrównany, a obie ekipy walczyły jak równy z równym o zdobycie pierwszej bramki. Już w 3. minucie po dobrej akcji Ciro Immobile i fatalnym defensywy "Starej Damy", a szczególnie Kwadwo Asamoaha, to goście mogli wyjść na prowadzenie. Juventus obył się jednak bez straty gola i zdołał wyprowadzić groźną kontrę, którą w 7. minucie zapoczątkował Paul Pogba. Młoda gwiazda Serie A agresywnie zaatakowała bramkę Padellego, ale w porę zainterweniowali obrońcy Torino, którzy zmusili Francuza do popełnienia błędu. Raptem kilka chwil później Omar El Kaddouri mógł wyprowadzić na prowadzenie Torino, kiedy miał już piłkę na stopie i wyszedł na czystą pozycję sam na sam z Buffonem. W porę jednak dobiegł do niego Barzagli i gracz "Byków" uderzył futbolówkę niecelnie.

Jako pierwszy Padellego do trudnej interwencji zmusił Carlos Tevez, który posłał piłkę miedzy nogi obrońcy, by po chwili dobiec do niej i oddać strzał na krótszy słupek. Z kolei w 17. minucie meczu Ciro Immobile popisał się świetnym strzałem w bok bramki, który był tak mocny, że... zerwał siatkę i potrzebna była krótka przerwa w grze. Groźnie robiło się także wtedy, kiedy do wykonywania stałych fragmentów gry podchodził spisujący się dziś świetnie Andrea Pirlo.

Defensywa Juventusu bez swojego filaru, Giorgio Chielliniego spisywała się dziś gorzej niż zazwyczaj. Jej kolejny błąd mógł wykorzystać Alessio Cerci, który zmusił Gianluigiego Buffona do głębokiego wyjścia w pole. Doświadczenie golkipera reprezentacji Włoch okazało się tutaj niezawodne, a ten ze stoickim spokojem wybił piłkę poza plac gry.

Pierwszą bramkę oglądaliśmy w 30. minucie spotkania, a jako pierwszy na listę strzelców zasłużenie wpisał się Carlos Tevez. Otrzymał kapitalne podanie od Asamoaha, przyjął piłkę, odwrócił się z nią i bez problemów strzelił w kierunku bramki. Padelli nie miał szans by obronić strzał "Apacza". Natomiast w tej sytuacji lepiej mógł zachować się Kamil Glik, który na radar krył Argentyńczyka.

Zobacz bramkę Teveza:

Na dziesięć minut przed gwizdkiem kończącym pierwsza połowę chwilę swojej chwały mógł mieć reprezentant Polski, który strzałem głową zmusił Buffona do interwencji. Włoch jednak poradził sobie z uderzeniem kapitana Torino i pewnie złapał futbolówkę w tak zwany "koszyczek". Do przerwy nie padły już żadne bramki, a Juventus do szatni schodził z korzystnym dla siebie rezultatem.

Na drugą część spotkania gracze Torino wyszli bardziej zmobilizowani niż miało to miejsce w początkowych czterdziestu pięciu minutach. Jako pierwszy Juventusowi palcem pogroził Darmian - niebezpiecznym i trudnym strzałem z dystansu. Po tym uderzeniu tempo spotkania znacznie zmalało, a obie ekipy utrzymywały się głównie w środkowej strefie boiska wymieniały między sobą wiele podań. Dłużej przy piłce byli gracze w czarno-białych trykotach, jednakże nie potrafili swojej przewagi w posiadaniu piłki przekuć na kolejne bramki.

Emocje powróciły dopiero około 60. minuty, kiedy dobra akcją popisał się Fernando Llorente, ale ostatecznie jej nie wykorzystał, gdyż znalazł się na spalonym. Niewiele później do głosu doszli przyjezdni, a szarże El Kaddouriego powstrzymał niebezpiecznie Martin Caceres, który obejrzał za ryzykowane zagranie żółty kartonik. Następnie za ciosem poszli piłkarze Juve, a Carlos Tevez znów, trochę przypadkowo, mógł wpisać się na listę strzelców.

Przez ostatnie 15 minut można było obserwować niespotykaną sytuacje na Juventus Stadium. Podopieczni Antonio Conte całkowicie oddali inicjatywę gościom, licząc na jakiś przebłysk geniuszu Teveza z przodu, który miał dziś dobry dzień. Trener Starej Damy dokonał roszad - wpuścił na boisko Claudio Marchisio i Simone Padoina, zaś Giampiero Ventura Alexandera Farneruda, ale mimo to obraz gry nie uległ zmianie.

Derby nie zachwyciły, a raczej rozczarowały. Jak na pojedynek tej rangi, oglądaliśmy zdecydowanie za mało zaangażowania i walki. Widać było gołym okiem, że gospodarze są zmęczeni pucharowym spotkaniem z Trabzonspoorem, a w głowach mieli już następną kolejkę, w której zagrają z AC Milanem. Po raz kolejny w stolicy Piemontu rządzić będzie więc Juventus, a Torino dominację w mieście będzie mogło przejąc dopiero przy okazji kolejnego derbowego pojedynku.

Po tym meczu nic nie zmieniło się w tabeli. Liderem pozostaje Juventus z 66 punktami, a Torino zajmuje wciąż 8. pozycję, mając 36 oczek na koncie.

Statystki:

Posiadanie piłki: 55% - 45%
Sytuacje bramkowe: 15-15
Celne strzały: 6-3
Rzuty rożne: 4-2
Spalone: 2-1
Żółte kartki: 2-2