Bayer - BATE LIVE! Gospodarze faworytem starcia z hegemonem ligi białoruskiej
Bayer Leverkusen podejmuje na własnym obiekcie BATE Borysów. Gospodarze są na papierze faworytem, ale należy pamiętać, że goście z Białorusi potrafili w przeszłości sprawiać niespodzianki w rozgrywkach europejskich.
Kiedy Bayer ograł w ostatniej rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów Lazio Rzym, w Leverkusen wszyscy odetchnęli z ulgą. Nie chodziło wcale o to, że „Aptekarze”, nie awansując do fazy grupowej, przeżyliby katastrofę natury sportowej, lecz o to, że mogliby wpaść w potężny kryzys finansowy. Bayer musiał bowiem zwrócić swojemu byłemu sponsorowi, który ogłosił upadłość, 10,9 mln euro (+ bonusy). O sprawie zaczęło się robić głośno już w październiku poprzedniego roku. Dzięki awansowi do LM w Leverkusen nikt nie musi się jednak martwić o zachowanie płynności finansowej.
Teraz liczy się zatem już jedynie aspekt sportowy. Patrząc na rywali, z którymi zmierzy się Bayer, trudno jednak zaryzykować tezę o wielkich szansach „Aptekarzy” na awans do wiosennej części rozgrywek. W grupie E grają bowiem jeszcze Barcelona, Roma i BATE Borysów. W teorii najsłabsza jest ostatni z tych drużyn i to właśnie z nią zmierzy się dzisiaj zespół z Leverkusen. – Na papierze na pewno jesteśmy faworytem, więc inaczej niż będzie w meczach z pozostałymi rywalami w naszej grupie – przyznał szkoleniowiec Bayeru, Roger Schmidt. – Nie możemy jednak zlekceważyć BATE. Mają doświadczonych zawodników, są dobrze zorganizowani w defensywie i naprawdę groźni w kontratakach – dodawał trener niemieckiej drużyny, której sytuacja w Bundeslidze nie jest najlepsza.
Bayer z dorobkiem sześciu punktów plasuje się na trzynastej pozycji. W poprzedniej kolejce „Aptekarze” ulegli na własnym obiekcie beniaminkowi z Darmstadt, co samo w sobie pokazuje, że w zespole Schmidta jest jeszcze wiele do poprawy, zaczynając od defensywy, na ataku kończąc. – Strzelamy za mało goli, choć stwarzamy sobie wiele okazji. Musimy się poprawić względem ostatniego spotkania w lidze. Chcemy się prezentować tak, jak w poprzednim sezonie Ligi Mistrzów, czy kwalifikacyjnym dwumeczu z Lazio – przekonuje szkoleniowiec Bayeru, choć zapewne zdaje sobie sprawę, że nie będzie to łatwe zadanie. Latem jego drużyna została przebudowana (choć trudno mówić o rewolucji) i nie wiadomo, kiedy tacy piłkarze, jak Chicharito, Kevin Kampl, czy Charles Aranguiz (z powodu kontuzji nie zadebiutował jeszcze w barwach nowego klubu), załapią taktykę Schmidta i będą w stanie zastąpić kluczowych zawodników, którzy odeszli (m.in. Heung-Min Son oraz Gonzalo Castro).
Letni lifting składu ominął natomiast BATE, które podczas ostatniego okienka transferowego w ogóle się nie osłabiło. Na dodatek drużynę z Borysowa wzmocniło trzech zawodników. Najlepsze CV z tej trójki ma zdecydowanie Aleksandr Hleb, który wraca do BATE już po raz drugi. Białorusin najpierw wyjechał z ojczyzny jako młokos i przeniósł się do Stuttgartu, później, w 2012, wrócił do Borysowa, aby po półtora roku spróbować swoich sił w Turcji. Wydaje się, że teraz, pod koniec kariery (Hleb ma 34 lata), zawodnik poszuka stabilizacji i nie będzie się bawił w częste zmiany barw klubowych.
Sytuacja samego BATE w lidze białoruskiej jest doskonała. Zresztą, jak zawsze. Piłkarze z Borysowa rozstawiają ligowych rywali po kątach, podtrzymując swoją hegemonię w krajowych rozgrywkach. Do końca obecnego sezonu (system wiosna-jesień) pozostało siedem kolejek, a BATE przewodzi stawce z ośmiopunktową przewagą na Dynamem Mińsk. Jeżeli zawodnicy Aleksandra Yermakovicha nie roztrwonią tej przewagi, to po raz dziesiąty z rzędu zostaną mistrzami Białorusi. Oczywiście, to, że BATE dominuje na własnym podwórku, nie ma większego przełożenia na to, co pokazuje w Europie. Tam bowiem trafiają się już mocniejsi rywale.
Mimo tego w ciągu ostatnich ośmiu lat drużyna z Borysowa pięciokrotnie zapewniali sobie awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Zazwyczaj Białorusini są traktowani jako ci, którzy będą dla innych zespołów „dawcami punktów”, aczkolwiek BATE kilka razy w historii sprawiało już niespodzianki. Wydaje się, że dzięki temu zespół z Borysowa cieszy się obecnie sporym szacunkiem, aczkolwiek i tak ludzie z nim związani wiedzą, że nie w starciu z Bayerem nie są faworytem. – Bundesliga i Liga Mistrzów to zupełnie inne rozgrywki. Bayer przegrał spotkanie ligowe, ale teraz jego piłkarze dadzą z siebie wszystko, aby osiągnąć dobry wynik w meczu z nami – przyznał Yermakovich.
Rusza Liga Mistrzów! Typuj spotkania 1. kolejki Champions League!