menu

Liga hiszpańska. Planowe zwycięstwo Barcelony. Almeria bez argumentów (ZDJĘCIA)

28 września 2013, 19:49 | Michał Jackowski

Gracze Barcelony zrobili swoje. Po przeciętnym, mało emocjonującym spotkaniu, pokonali Almerię 2:0. Jedynie kapitalny gol Messiego mógł kibicom wynagrodzić słaby poziom tego meczu. W ekipie Barcy jest jednak znacznie większe zmartwienie niż mizerny styl, a mianowicie kontuzja Messiego. Cały sztab Katalończyków będzie drżał, czy Leo szybko wróci do gry.

O pierwszych 45 minutach moglibyśmy powiedzieć, że po prostu się odbyły. Mecz był nudny, Barca grała wolno i przewidywalnie, a gracze Almerii choć się starali jak mogli, nie byli w stanie zagrozić bramce Dumy Katalonii. Moglibyśmy tak powiedzieć, gdyby nie jeden człowiek, który zdaję się człowiekiem nie jest. Leo Messi po raz kolejny dał wszystkim powody, aby wzdychać do tego, co robi na boisku.

W 20. minucie spotkania w swoim stylu zszedł z prawej strony boiska, w kierunku środka, rozegrał szybką klepkę z Pedro i kapitalnym strzałem, z nieco ponad 20 metrów pokonał Estebana. Bramkarz gospodarzy mógł tylko odprowadzić piłkę wzrokiem i patrzeć, jak piłka odbita od słupka, mija linię bramkową. To była akcja według motta: „nie idzie nam, podajmy do Leo”.

Niestety dla reszty niemrawych dziś zawodników Barcy - Messi już 10 minut później musiał opuścić plac gry. Kontuzja Argentyńczyka to duży powód do zmartwień, ale „Tata” Martino po raz kolejny zaskoczył. Nie wprowadził z ławki rezerwowych, wydawało by się naturalnego jego zastępcy - Neymara, a Xaviego. Szkoleniowiec Barcy miał plan, aby Brazylijczyk odpoczywał i nic nie mogło tego zamiaru zmienić.

Poza bramką nie działo się w pierwszej połowie nic. Poza Messim, najwięcej ciepłych słów można było powiedzieć o defensorze Katalończyków - Bartrze. Młody gracz stawia coraz pewniejsze kroki w jedenastce Barcelony. Kibice, którzy za możliwość oglądania jednej z najlepszych ekip na świecie musieli zapłacić 150 euro, na pewno byli bardzo rozczarowani. Nie mogła tego zmienić nawet ambitna gra ich zawodników.

Druga połowa zaczęła się podobnie jak pierwsza. Walczący zawodnicy gospodarzy i senni, będący myślami przy meczu Ligi Mistrzów, gracze Barcelony. Jednak wystarczyła tylko chwila nieuwagi, kilka wolnych metrów, aby Barca ukarała przeciwnika. Typowa dla Barcy klepka, momentalne przyspieszenie i prostopadłe piłki na granicy spalonego. Xavi zagrał do Fabregasa, ten ze skrzydła do Adriano i Brazylijczyk wślizgiem pakuję piłkę do bramki.

Barcelona kontrolowała grę, zmuszała graczy Almerii do biegania, wymieniając między sobą dziesiątki podać. Z każdą sekundą coraz bardziej obrzydzając gospodarzom grę w piłkę.

Ten, kto liczył na festiwal strzelecki w wykonaniu Blaugrany, gdyż obrona Almerii jest drugą najgorszą w lidze, ten srogo się rozczarował. Barcelona zagrała wyrachowany futbol, nastawiony tylko i wyłącznie na zdobycie 3 punktów. Gracze z Katalonii wiedzą doskonale, że przed sobą mają kilka miesięcy morderczych rozgrywek i nie w każdym meczu mogą zagrać szybko, efektownie i skutecznie. Czasem musi przyjść mecz, w którym zagrają z włączonym hamulcem, aby oszczędzać siły na naprawdę ważne mecze. Almeria starała się grać ambitnie, ale nie miała najmniejszych szans, aby czymkolwiek zaskoczyć gwiazdorów Barcy.


Polecamy