menu

Tottenham postraszył Benficę, ale Portugalczycy grają dalej (ZDJĘCIA)

20 marca 2014, 21:16 | Damian Wiśniewski, mgs

Piłkarze Tottenhamu zremisowali z Benficą na Estadio da Luz 2:2 i niewiele brakowało, by odrobili straty z pierwszego spotkania. Remis dał jednak awans Portugalczykom, a "Koguty" pożegnały się z Ligą Europy.

Początek spotkania nie wskazywał na wielkie emocje, których byliśmy świadkami podczas ostatniego kwadransa. Tottenham niby próbował atakować, jednak te próby nie wyglądały najlepiej, nie było zamierzonego zagrożenia pod bramką Jana Oblaka. Groźniej wyglądały natomiast ataki podopiecznych Jorge Jesusa.

Swoją świetną okazję w 9. minucie zmarnował Luisao, który w dobrej sytuacji nie trafił nawet w bramkę. Następne swoje dwie szanse mieli podopieczni Tima Sherwooda, jednak dwukrotnie marnował je słabo grający w tym sezonie Roberto Soldado.

I to zemściło się na Kogutach w 34. minucie, kiedy prowadzenie gospodarzom dał Ezeqiuel Garay. Obrońca portugalskiej drużyny świetnym strzałem głową wykorzystał równie dobre dośrodkowanie Salvio.

Benfica po pierwszej połowie była na prowadzeniu i miała swój wymarzony wynik. Na drugą część meczu mogła wyjść z jeszcze większym spokojem. I tak właśnie było, gdyż Spurs wyglądali na zupełnie pogodzonych z losem, nie potrafili w najmniejszym stopniu zagrozić rywalowi.

W 71. i 76. minucie goście dokonali dwóch zmian, które jak się potem okazało, odmieniły zupełnie obraz gry. Wprowadzeni Kane oraz Eriksen wnieśli dużo ożywienia, bo w odstępie dwóch minut dwa gole zdobył Nacer Chadli. Najpierw po kapitalnym uderzeniu sprzed pola karnego, a następnie po zgraniu piłki właśnie przez Kane'a.

Goście poczuli krew i mocniej zaatakowali przeciwnika. Kolejno doskonałe okazje mieli: Aaron Lennon, Gylfi Sigurdsson oraz Christian Eriksen, jednak za każdym razem świetnie w bramce radził sobie golkiper gospodarzy.

Kiedy arbiter doliczył trzy minuty, można było spodziewać się, że Koguty jeszcze zaliczyć trzecie trafienie, a co za tym idzie, doprowadzić do dogrywki. Stało się jednak inaczej. W 94. minucie głupio we własnej szesnastce Danny Rose sfaulował rywala, a jedenastkę na gola zamienił Lima. Tym samym przypieczętował awans Benfici do 1/4 finału Ligi Europy.


Polecamy