menu

Dnipro - Sevilla LIVE! Wielkie emocje na Stadionie Narodowym w Warszawie! Trwa finał Ligi Europy

27 maja 2015, 14:56 | Konrad Kryczka

Stolica Polski z niecierpliwością czekała na ten mecz. Trzy lata temu gościli tu uczestnicy Euro 2012, a teraz drużyny, które spotkają się w finale Ligi Europy. Faworytem jest oczywiście Sevilla, która broni zdobytego przed rokiem trofeum. W jej szeregach gra reprezentant Polski, Grzegorz Krychowiak, który ten mecz może traktować w jakiś sposób szczególnie. Dnipro nie jest jednak bez szans - co więcej Ukraińcy w tej edycji LE sprawili już kilka niespodzianek i teraz liczą na to samo.

Kiedy nieco ponad dwa lata temu Gianni Infantino ogłaszał oficjalnie, że finał Ligi Europy odbędzie się na Stadionie Narodowym w Warszawie, wiadomość tę przyjęto z ogromnym entuzjazmem. W końcu nieczęsto mamy okazję gościć finał wielkiej imprezy. Oczywiście Liga Europy nie jest turniejem tak prestiżowym jak międzynarodowe mistrzostwa z udziałem reprezentacji narodowych, jest również niższa rangą od Champions League, ale i tak z całą stanowczością można stwierdzić, że w Warszawie rozpoczęło się prawdziwe piłkarskie święto, które trwa tak właściwie od kilku dobrych dni – od momentu, kiedy w całym mieście widać elementy promujące mecz między Sevillą a Dniprem.

W UEFA nie mieli wątpliwości, że polska strona bez problemów poradzi sobie z organizacją tak ogromnego przedsięwzięcia. Przecież w 2012 roku mieliśmy jeszcze trudniejsze zadanie, czyli przygotowanie turnieju finałowego mistrzostw Europy. Trzy lata temu byliśmy chwaleni, a teraz powinno być jeszcze lepiej – w końcu doświadczenie musiało zaprocentować. Na samym Stadionie Narodowym już od jakiegoś czasu prace idą pełną parą. Podstawową sprawą była wymiana murawy, która wcześniej nie zachwycała. Europejska centrala zajęła się nawierzchnią i w konsekwencji zawodnicy będą grali na prawdziwym piłkarskim dywanie, do którego nie sposób się przyczepić. Modyfikacjom uległy również elementy graficzne wokół obiektu – wystarczy spojrzeć na barierki, żeby zorientować się, jaka impreza odbędzie się na stadionie i pod czyją egidą jest ona organizowana.

Te wszystkie elementy to jednak tak naprawdę jedynie detale. Dodatki do tego, co wydarzy się w sercu obiektu, czyli na płycie boiska. Dzisiaj oczy wszystkich, którzy będą zainteresowane finałem, zostaną skierowane na boisko, na drużyny Sevillii oraz Dnipra, które mają być bohaterami dzisiejszego wieczoru. Andaluzyjczycy nie bez powodu są uznawani za faworytów – to oni wygrali przed rokiem, kiedy w turyńskim finale pokonali Benfikę, a do tego w XXI wieku jeszcze dwa razy sięgnęli po puchar UEFA (starsza forma Ligi Europy). Dnipro to z kolei Kopciuszek tej edycji rozgrywek – drużyna, która z jednej strony miała trochę szczęście, a z drugiej w każdym kolejnym meczu pokazywała charakter, aż ostatecznie zaszła do finału, eliminując po drodze m.in. Napoli. – To będzie wyrównany mecz, więc musimy być skoncentrowani na więcej niż 100%, aby sprawić, że szczegóły będą działały na naszą korzyść – wyjaśniał trener Sevilli, Unai Emery.

Hiszpan nie ukrywa, że pokonanie Dnipro nie będzie łatwe i ucieka od stwierdzeń stawiających Sevillę w roli faworyta. – Nasi rywale tworzą bardzo dobrze zorganizowany zespół dysponujący solidną defensywą. Bardzo dobrze grają również pressingiem, więc na pewno nie będzie nam łatwo utrzymywać i wymieniać piłkę. Wiemy, że czeka nas trudny mecz, ale znamy również nasze umiejętności – przekonywał Emery. – Były już drużyny, które uważały siebie za faworytów w starciach z Dnipro, ale ostatecznie nie dały sobie rady i odpadły z rozgrywek. Musimy być tego świadomi i skupić się na sobie – dodawał. Wygrana LE dawałaby również przepustkę do Ligi Mistrzów, a jak wiadomo tego nie udało się osiągnąć Sevillii poprzez drogę krajową. – Jesteśmy podwójnie zmotywowani. Po pierwsze, możemy sięgnąć po trofeum i sprawić radość naszym kibicom. Po drugie, dzięki temu zagrać w przyszłym sezonie w Lidze Mistrzów. Przed nami jednak jeszcze długa i ciężka droga, żeby to osiągnąć – przyznał kapitan Andaluzyjczyków, Fernando Navarro.


Emery ma sporo racji, jednak wydaje się, że dzisiaj Sevilla musi wygrać, a Dnipro tylko może. Jeżeli Ukraińcy zdołaliby sięgnąć po trofeum, zostałoby to zapewne przyjęte ze sporym zaskoczeniem. Pamiętajmy jednak, że los pisał już bardziej abstrakcyjne scenariusze. Ten jest i tak o tyle sensacyjny, że w Dnipro nikt nie oczekiwał awansu. – W tym sezonie nie planowaliśmy gry w finale tych rozgrywek, ale jak wiadomo, apetyt rośnie w miarę jedzenia. Kiedy pokonaliśmy Olympiakos, zacząłem wierzyć, że możemy dotrzeć co najmniej do półfinałów – wyznał na przedmeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec Dnipra, Myron Markewicz. – Dla Dnipra ten mecz będzie historyczny. To pierwszy finał dla tego klubu. Z tego powodu jesteśmy podekscytowani, jednak kiedy sędzia zagwiżdże po raz pierwszy, musimy być już w pełni skoncentrowani. Jesteśmy głodni sukcesów, więc zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby wygrać – dodawał kapitan ukraińskiego zespołu, Ruslan Rotan.

Dopełnieniem całego piłkarskiego spektaklu będą kibice, którzy zasiądą na Stadionie Narodowym. Dla sympatyków obu zespołów, którzy będą siedzieli za bramkami, UEFA przewidziała po ponad dziewięć tysięcy biletów. Wiadomo już, że całej puli nie wykorzysta Sevilla (z Hiszpanii miało przylecieć około ośmiu tysięcy fanów), natomiast władze Dnipra poprosiły o komplet wejściówek, chociaż… może istnieć problem z dotarciem kibiców z Ukrainy nie tyle na obiekt, co z przekroczeniem przez nich granicy. Tak wynika przynajmniej z rozmowy portalu Weszło z Dariuszem Łapińskim z PZPN. – Trzeba cały czas pamiętać, że Ukraińcy by wjechać do Polski potrzebują wizy! Na to spotkanie z finalistami od razu doprosiliśmy człowieka z Ministerstwa Spraw Zagranicznych, który zwracał uwagę na zachowanie wszelkich procedur, ale i zapewniał o tym, że dołożymy wszelkich starań, by ten proces przebiegał sprawnie. Już wtedy jednak wydawało nam się to niemożliwe, że dziewięć tysięcy Ukraińców przyjedzie do Polski i zdaje się, że to się chyba sprawdziło. Na ten moment jest trochę ponad trzy tysiące wydanych wiz – opowiadał, co tylko każe się zastanawiać, jak dzisiaj będzie wyglądał sektor kibiców Dnipra.

Natomiast oczy polskich kibiców będą skierowane na naszego rodzynka w ekipie Sevilli, czyli Grzegorza Krychowiaka, który ma pewne miejsce w zespole Unaia Emery’ego. Polak ku zdziwieniu tutejszych dziennikarzy nie pojawił się wczoraj na przedmeczowej konferencji prasowej, ale na jego temat wypowiedzieli się koledzy. – To dla nas bardzo ważny zawodnik. Niezwykle cenny piłkarz w środku pola, który dysponuje bardzo dobrymi warunkami fizycznymi oraz kondycją. Dla niego gra w finale tych rozgrywek, który odbywa się w jego ojczyźnie, jest spełnieniem marzeń. Miejmy nadzieję, że pokaże w tym meczu wszystkie swoje atuty – komplementował „Krychę” Navarro.


Polecamy