menu

Trener Legii: Nie jestem zaskoczony zwycięstwem Dudelange

24 sierpnia 2018, 15:41 | TD/Legia.com

Jestem bardzo zadowolony z postawy i mentalności moich zawodników. Priorytetem w kolejnym meczu jest zwycięstwo - zapowiada przed niedzielnym meczem z Wisłą Płock trener Legii Warszawa Ricardo Sa Pinto. - Dla mnie to będzie wyjątkowe spotkanie. Ale dla drużyny to tylko kolejny mecz, który trzeba wygrać - dodaje były zawodnik "Nafciarzy Jose Kante.

Jose Kante
Jose Kante
fot. fot. sylwia dabrowa / polska press

Wisła Płock w pięciu pierwszych kolejkach zdobyła tylko dwa punkty. Legia jednak też rozczarowuje, w fatalnym stylu odpadła z europejskich pucharów, a w polskich rozgrywkach na własnym stadionie wygrała dopiero za czwartym razem, w ubiegłą niedzielę z Zagłębiem Sosnowiec (2:1).

- Priorytetem jest wygrana. Na tym skupiamy. Jestem bardzo zadowolony z postawy i mentalności moich zawodników. Pokazali, że naprawdę chcą walczyć. Myślę, że udało nam się popracować nad wieloma elementami ofensywnymi i defensywnymi. Czuję, że piłkarze są odpowiednio przygotowani. Mam pomysł na ten mecz, ale też nie chcę wszystkiego mówić na konferencji. Wisła prezentuje dobrą piłkę i ich jakość ich gry nie jest odzwierciedlona w punktach, które mają w ligowej tabeli. Będzie to dla nas trudny, niebezpieczny mecz. Nie lubię tego typu spotkań, ponieważ takie drużyny są nieprzewidywalne. Musimy być w stu procentach skoncentrowani - podkreśla Ricardo Sa Pinto.

- Zależało nam na grze w Europie i każdy oczekiwał czegoś wielkiego, ale teraz musimy już skupić się na rozgrywkach ligowych. Zdążyłem się zaaklimatyzować w Warszawie i bardzo dobrze się tu czuję. Mecz z Wisłą będzie dla mnie wyjątkowy, ale dla drużyny to kolejny mecz, który trzeba wygrać. Chcę, abyśmy po prostu na tym się skupili - dodał Jose Kante, który latem trafił do Legii właśnie z Płocka.

Dla Sa Pinto mecz z Wisłą będzie trzecim w roli trenera Legii, w środę zarządził swoim piłkarzom dwa treningi. - Uważam, że treningi powinny być na wysokiej intensywności. To mój sposób pracy. Ważne jest to po to, abyśmy byli przyzwyczajeni do różnych faz meczu. Musimy być przygotowani do pressingu, do gry piłką. Kontrolować intensywność i znaleźć balans. Teraz piłkarze zaczęli trenować w inny sposób i to normalne, że są trochę zmęczeni. Szanuję innych trenerów, ale mój styl jest taki, wierzę w niego i uważam, że dzięki niemu będziemy gotowi zrealizować nasze cele. Dużo pracy przed nami, to dopiero początek drogi - podkreśla 45-latek.

Sa Pinto nie skomentował transferowych plotek dotyczących Sebastiana Szymańskiego. Według rosyjskich mediów młody pomocnik ma być blisko CSKA Moskwa, które jest gotowe wyłożyć za niego ok. 7 mln euro. - Pytania o Sebastiana są bardziej do zarządu niż do mnie. On nadal jest z nami, dziś trenował z drużyną. Mam nadzieję, że będzie kontynuował karierę u nas, to duży talent. Wiadomo, że jest dużo aspektów które mógłby poprawić i w ofensywie i w defensywie. Ale jest to zupełnie normalne. Może wejść na jeszcze wyższy poziom. Gdybyśmy do tego doprowadzili, to byłby wart nawet 10 razy więcej. Kluby, które składają ofertę w tym momencie, wiedzą co robią, że to swego rodzaju inwestycja. Chcemy pomóc mu rozwijać się w Warszawie, ale też rozumiemy sytuację klubu. Jeśli odejdzie, będziemy musieli to zaakceptować - zaznacza trener Legii.

Portugalczyk odniósł się do czwartkowego meczu pogromców Legii w eliminacjach do Ligi Europy, Dudelange. Mistrz Luksemburga pokonał u siebie rumuński CFR Cluj 2:0. - Nie jestem zaskoczony wynikiem Dudelange. Przed meczem mówiłem, że nie możemy lekceważyć takich drużyn. Tym bardziej jest mi przykro, bo mogliśmy wygrać w Luksemburgu. Dudelange to nie jest drużyna amatorów, grają tam piłkarze z przeszłością w innych ligach. Chciałbym z nimi zagrać jeszcze raz, ale to niemożliwe - tłumaczy Sa Pinto.

Arkadiusz Malarz: Jest nam wstyd za Luksemburg


Polecamy