menu

Oceniamy piłkarzy Lecha za wygrany mecz z Fiorentiną

22 października 2015, 23:00 | Kaja Krasnodębska

To co stało się we Florencji przeszło najśmielsze oczekiwania kibiców w całej Polsce. Ostatni w tabeli Lech Poznań przybył, zobaczył i zwyciężył z liderem Serie A, Fiorentiną. Poznaniacy wykorzystali słabą formę rywali i mimo przeciętnie rozegranej pierwszej połowie, wracają z tarczą. O zwycięstwie zadecydowały gole zdobyte przez zmienników - Dawida Kownackiego i Macieja Gajosa.

Jasmin Burić (7) – przez cały mecz, a szczególnie w końcówce miał sporo pracy. Dwoił się i troił zastawiając futbolówce drogę do siatki. Z początku miał spore problemy, ale na szczęście z pomocą przyszli mu koledzy. W kolejnych minutach czuł się w bramce coraz lepiej, pewnie broniąc strzały gospodarzy. W końcówce po naporem ataków rywali zaczął się trochę gubić, ale na szczęście Włosi także…

Tomasz Kędziora (6) – tym razem nie było źle, a chwilami nawet błyszczał wiosenną formą. W defensywie starał się stawiać czoła rywalom, jednak ci czasami mu uciekali. Próbował się angażować również w ataki, gdzie dobrze rozumiał się z Gergo Lovrencsicsem oraz Davidem Holmanem. Tym razem jednak bezowocnie.

Marcin Kamiński (6) – na pewno nie miał dzisiaj łatwo. Pod naporem przeciwników zdarzały mu się drobne błędy. Czasem któryś z piłkarzy mu uciekł, czasem któryś wyprzedził. Stoper Lecha okazał się też zbyt pasywny, przyglądając się jedynie jak rywale wbiegają pod bramkę Jasmina Buricia. Biorąc pod uwagę piękną asystę można przymknąć oko na tamte błędy. Wszak gdyby nie celne podanie do Macieja Gajosa, Lech mógłby nie cieszyć się z trzech punktów.

Dariusz Dudka (7) – defensywne ustawienie całej drużyny sprawiło, że żaden ze stoperów nie opuszczał zbyt często własnego pola karnego. Dudka zaprezentował się całkiem nieźle. Skutecznie odpierał natarcia rywali, naprawiał błędy Marcina Kamińskiego i wybijał piłkę jak najdalej w stronę połowy Włochów. Nie zawsze rozumiał się z Jasminem Buriciem, jednak na szczęście nie wpłynęło to niekorzystnie na rezultat.

Tamas Kadar (6) – dobrą grą w ofensywie nadrabiał kłopoty w obronie. Bardzo dobrze wyglądał obok Dariusza Formelli, z którym przebijał się w pole karne gospodarzy. Razem z młodym pomocnikiem szybko wymieniał podania i bez większego kłopotu mijał rywali. Nieco gorzej wyglądał w defensywie. Niezbyt chętnie wchodził we własne pole karne, gdzie czasem mógł być naprawdę potrzebny.

Łukasz Trałka (5) – nie był to najlepszy mecz w jego wykonaniu. Sporo strat w środku boiska, spokojnie dawał się wyminąć przeciwnikom. Cofał się do linii obrony, ale niewiele z tego wynikało. Podobnie jak z gry w ofensywie. Kapitan Kolejorza nie obawiał się uderzać na bramkę, ale ciągle brakło celności.

Abdul Aziz Tetteh (6) – w pierwszej minucie wywalczył premierowy rzut wolny dla Fiorentiny. Zaczął więc nie najlepiej, ale później poprawił się. Niespodziewanie lepiej zaprezentował się niż stojący obok Łukasz Trałka. Szczególnie w defensywie, gdzie chętnie i co najważniejsze skutecznie pomagał obrońcom.

Dariusz Formella (6) – ogromna walka i zaangażowanie w końcu zaczęły przekładać się na efekty na boisku. Z początku nieco niewidoczny, z każdą minutą coraz częściej można było zauważyć go przy piłce. Z Tamasem Kadarem rozumiał się praktycznie bez słów, dzięki czemu we dwóch stworzyli naprawdę sporo chaosu na połowie rywali. Nieco gorzej czuł się i wyglądał w obronie, gdzie nie zdołał naprawiać błędów Węgra i zatrzymywać Włochów.

David Holman (4) - jego dzisiejsza dyspozycja mogła sprawić, że kibice Kolejorza jeszcze bardziej ubolewali nad kontuzją Darko Jevticia. Węgier bowiem pokazał niewiele. Nie podniósł ciężaru gry, nie pociągnął ataków swojej drużyny. Niby kręcił się w polu karnym przeciwnika, usiłował coś wywalczyć, ale prędzej czy później uznawał wyższość przeciwnika.

Gergo Lovrencsics (7) – opłacało się czekać na taki dobry występ pomocnika. Nareszcie zagrał tak, jak się od niego w Poznaniu oczekuje. Bardzo aktywny przez całe 90 minut. Szybki, urywał się obrońcom i często posyłał piłkę w pole karne. Ona jednak trafiała pod nogi obrońców. Nie zniechęcało go to. Wciąż próbował co w końcu przyniosło efekt w postaci asysty przy bramce Dawida Kownackiego. Niestety miał też udział przy bramce przeciwników, kiedy to przed polem karnym zgubił Rossiego.

Denis Thomalla (6) – chyba najlepszy mecz w wykonaniu Niemca od dłuższego czasu. Dobrze wyglądał w środku boiska, gdzie udawało mu się odbierać rywalom piłkę i kierować ją do Gergo Lovrencsicsa czy Davida Holmana. Popisał się kilkoma ładnymi dośrodkowaniami w pole karne, gdzie jednak futbolówkę przejmowali rywale. Nieco gorzej czuł się pod bramką rywali, gdzie otoczony defensorami nie był w stanie nic zrobić.

Gracze rezerwowi:
Dawid Kownacki (8) – wszedł, zdobył bramkę i zszedł. Na murawie spędził niecały kwadrans, a zdołał w tym czasie pociągnąć swoich kolegów do zwycięstwa. Swoją bramką pokazał, że wszystko może się zdarzyć. Dobrze ustawiony w polu karnym odebrał podanie Gergo Lovrencsicsa i trochę nieudatnie umieścił piłkę w siatce.

Kasper Hamalainen (5) – jako jedyny z graczy rezerwowych nie zdobył bramki. Nie znaczy to jednak, jakoby zagrał słabo. Wbiegł na murawę przy korzystnym wyniku, co znacznie utrudniło kreowanie ofensywnych akcji. Włosi rzucili się bowiem do natarcia nie pozwalając lechitom na ataki. Fin zmuszony był więc cofnąć się na własną połowę i tam w środku boiska walczyć z rywalami.

Maciej Gajos (7) – na murawie pojawił się w miejscu Dawida Kownackiego i wydawało się, że nie zdoła już go przyćmić. A jednak, udało się. Były piłkarz Jagiellonii znalazł się we właściwym miejscu we właściwym czasie, ładnie odebrał podanie Marcina Kamińskiego i lekko uderzył na bramkę. Proste błędy przeciwników pozwoliły futbolówce dotrzeć do siatki.


Polecamy