menu

Liga Europy. Joao Amaral uratował Lecha! Gol debiutanta na wagę remisu na Białorusi

26 lipca 2018, 21:19 | red, Maciej Lehmann

Liga Europy. Miała być zaliczka, a jest bramkowy remis rzutem na taśmę. Lech Poznań zremisował pierwszy mecz II rundy kwalifikacyjnej z Szachtiorem Soligorsk 1:1 (0:0). Słabo spisującego się Jasmina Buricia krótko po zmianie stron pokonał Elis Bakaj. Na szczęście chwilę przed końcem wyrównał debiutujący dziś Joao Amaral.

Joao Amaral
fot. lechpoznan.pl/fot. Marcin Rajczak
Szachtior Soligorsk - Lech Poznań 1:1
fot. Przemysław Szyszka
Szachtior Soligorsk - Lech Poznań 1:1
fot. Przemysław Szyszka
Szachtior Soligorsk - Lech Poznań 1:1
fot. Przemysław Szyszka
Szachtior Soligorsk - Lech Poznań 1:1
fot. Przemysław Szyszka
Szachtior Soligorsk - Lech Poznań 1:1
fot. Przemysław Szyszka
1 / 6

Mecz Szachtior Soligorsk - Lech Poznań


- Jak tam wyniki polskich zespołów? - tym pytaniem przywitał nas szef ochrony Szachtiora w Soligorsku, gdzie zaparkował autokar Lecha Poznań, który przywiózł, dwie godziny przed meczem z Mińska zespół. Widać, że był świetnie zorientowany, jak grają przedstawiciele polskiej ekstraklasy i z dumą szybko dodał: - Szachtior od pół roku nie przegrał, a ostatnio rozbił w Brześciu zespół Maradony 3:1.

Gospodarze nie ukrywali, że w ten słoneczny, ciepły wieczór, liczą na podtrzymanie dobrej passy. - Jesteśmy w pełni sezonu, a wy dopiero jesteście po pierwszej kolejce - słusznie zauważył szef ochrony klubu „Górników”.

Nic więc dziwnego, że kameralny stadion w Soligorsku, który posiada tylko jedną trybunę mogącą pomieścić 4 tys. widzów, zapełnił się już pół godziny przed meczem. Na pewno nie miała na to wpływu cena biletów, które w przeliczeniu na złotówki kosztowały 10 złotych, a więc tyle ile na stacjach bezynowych trzeba zapłacić za 3 litry benzyny lub za dwie paczki papierosów.

[przycisk_galeria]

Co ciekawe, trener Ivan Djurdjević wraz ze swoim sztabem zdecydował, że zespół zamieszka w Mińsku, a na mecz do Soligorska pojedzie tuż przed meczem.

- W Mińsku mamy doskonałe warunki, by jak najlepiej przygotować się do spotkania. W Soligorsku nie było hotelu, który spełniałby nasze wymagania. To najlepsza opcja. Zależy mi, by zawodnicy dobrze wypoczęli i dobrze zjedli. Na pewno nie zburzy nam to naszego cyklu - stwierdził trener Lecha Ivan Djurdjević, który musiał zespół zestawiać bez chorego Nikoli Vujadinovicia.

Przed meczem trener Djurdjević zapowiadał, że interesuje go tylko zwycięstwo. I rzeczywiście jego podopieczni rzucili się do ataków. Jednym z bardziej aktywnych graczy był Wołodymyr Kostewycz, który jako pierwszy w meczu celnie strzelał na bramk, lecz jego strzał pewnie obronił Klimowicz. W 17 min. mogło być 1:0 dla gospodarzy. Fatalny błąd Buricia po akcji Szachtiora prawą stroną - bramkarz Lecha wypuścił piłkę z rąk po dośrodkowaniu, jednak z jego błędu nikt nie skorzystał. Piłkę ostatecznie wybili obrońcy Kolejorza.

Pięć minut później swoją wyższość nad rywalem próbowali pokazać lechici. Najpierw Christian Gytkjaer uderzał z półobrotu, lecz piłka trafiła w słupek, a następnie groźnie dośrodkowywał Kostewycz. Rywale jednak poradzili sobie z jego zagraniem.

Górnicy z Soligorska jakby przestraszyli się tego naporu Lecha i od tego momentu grali bardziej ostrożnie - akcje budowali dłużej i bardziej rozważnie. Z kolei podopieczni trenera Djurdjevicia byli bardzo skoncentrowani, grali blisko siebie, o niebo lepiej niż w spotkaniu rewanżowym z Gandzasarem Kapan (1:2), kiedy pozwalali przeciwnikowi jednak na zbyt wiele.

Im było bliżej gwizdka oznajmującego przerwę, tym bardziej wyraźna była przewaga drużyny z Poznania. Zagrożenie pod bramką Dumy Wielkopolski było właściwie tylko w momencie, gdy któryś z lechitów popełnił błąd.

Druga połowa zaczęła się dla Lecha od prawdziwego trzęsienia ziemi - w 53 min. piłkę uderzoną w krótki róg wpuścił Jasmin Burić, który w kolejnym meczu zawalił Lechowi bramkę. W Płocku minął się z dośrodkowaniem, a tym razem dał się zaskoczyć w dziecinny sposób. Przy bramce nie popisał się też Rafał Janicki, który nie zdołał zablokować strzelca.

Dosłownie osiem minut później powinno być 2:0. Bośniak znów nie wyłapał wrzutki, lecz rywal nie trafił w bramkę, a dobitka została zablokowana. Lechici niby starali się walczyć, niby atakowali, ale długo brakowało im pomysłu.

W końcówce Tiba świetnym podaniem obsłużył rezerwowego Amarala, a najdroższy piłkarz naszej ligi ze stoickim spokojem wyrównał. Kto wie, możliwe, że ten gol mocno przybliży Lecha do kolejnej rundy eliminacji.

Piłkarz meczu: Joao Amaral
Atrakcyjność meczu: 4/10

Mecz Szachtior Soligorsk - Lech Poznań WYNIK

TOP 10 polskich piłkarzy do wzięcia za darmo

[wideo_iframe]//get.x-link.pl/173883ae-b6a2-c02e-8e70-d220d5ead325,b3f00b7c-bacc-b39c-98b7-17caedccdaeb,embed.html[/wideo_iframe]


Polecamy