menu

Koniec europejskiej jesieni

9 grudnia 2016, 21:36 | Filip Bares

W czwartek kibice pożegnali europejski futbol w 2016 roku. Mecze rozegrane w fazach grupowych Ligi Mistrzów i Ligi Europy przyniosły wiele niespodzianek i rekordów.

Cristiano Ronaldo zdobył pięć bramek w meczach grupowych Lig Mistrzów, ale w starciach z Legią był bezradny
 fot. szymon starnawski / polska press
Cristiano Ronaldo zdobył pięć bramek w meczach grupowych Lig Mistrzów, ale w starciach z Legią był bezradny fot. szymon starnawski / polska press
fot. Szymon Starnawski /Polska Press

Fazy grupowe Ligi Mistrzów i Ligi Europy już za nami. W poniedziałek zespoły, które przeszły do kolejnych faz rozgrywek, poznają swoich rywali w 1/8 i w 1/16 finałów. Wśród nich znajduje się warszawska Legia, która pomimo słabego startu, zajęła trzecie miejsce w grupie i na wiosnę zagra w Lidze Europy.

Mecze grupowe nie obyły się jednak bez niespodzianek. Real Madryt i Bayern Monachium nie będą tym razem w pierwszym koszyku podczas losowania. Jest to szczególnie zła informacja dla mistrza Niemiec, gdyż oprócz drużyn na których mogą równie dobrze trafić „Los Blancos”, podopieczni Carlo Ancelottiego mogą dodatkowo wylosować Barcelonę. O ile obie drużyny raczej nie drżą przed innymi rywalami, o tyle monachijczycy z pewnością nie patrzą optymistycznie na potencjalny mecz wyjazdowy na Camp Nou.

Historię niczym z bajki kontynuuje natomiast Leicester City. „Lisy” zawodzą w Premier League, Jamie Vardy już nie strzela jak na zawołanie (Anglik nie oddał celnego strzału od 697 minut), a Riyad Mahrez nie gra jak na najlepszego zawodnika zeszłego sezonu przystało. Szczególnie widoczny jest brak N’Golo Kante, który latem dołączył do londyńskiej Chelsea i jest nieustannie porównywany do Claude’a Makelele. Jednak pomimo tego wszystkiego podopieczni Claudio Ranierego przeszli niczym burza przez fazę grupową Ligi Mistrzów, zdobywając 13 z 18 możliwych punktów, zapewniając sobie awans do kolejnego etapu na dwie kolejki przed końcem. W dużej mierze jest to zasługa wcześniej wymienionego Riyada Mahreza. Algierczyk zdobył w sześciu meczach cztery bramki i dołożył jedną asystę.

Messi i rekordowa Legia

Dziesięć goli w sześciu spotkaniach - średnio bramka co 45 minut. Statystyki Leo Messiego z tegorocznej fazy grupowej Ligi Mistrzów są wręcz niesamowite. Argentyńczyk miałby szansę na pobicie rekordu Cristiano Ronaldo 11 goli w meczach grupowych, jednak spędził na boisku zdecydowanie mniej czasu niż Portugalczyk sezon temu. Messi ma wciąż szansę na pobicie innego osiągnięcia zawodnika Realu. Rekord bramek w jednej edycji Ligi Mistrzów należy właśnie do CR7 - 17. Zakładając, że Barcelona dojdzie do co najmniej półfinału, a Argentyńczyka ominą kontuzję, to będzie miał sześć spotkań, aby poprawić ten wynik.

Legia Warszawa uniknęła pobicia rekordu największej liczby straconych bramek w fazie grupowej. Podopieczni Jacka Magiery, a wcześniej Besnika Hasiego, stracili aż 24 gole w sześciu spotkaniach - tyle samo co w sezonie 2014/2015 BATE Borysów. Dodatkowo legioniści razem z Borussią Dortmund strzelili najwięcej goli w jednym spotkaniu - 12, gdy mistrzowie Polski ponieśli porażkę 4:8. Niemiecka drużyna może pochwalić się jeszcze jednym osiągnięciem. Nikt w historii fazy grupowej LM nie strzelił tylu goli co oni - 21.

Glik wśród najlepszych

Messi został bezapelacyjnie wybrany najlepszym zawodnikiem fazy grupowej Ligi Mistrzów, ale na szczególne wyróżnienie zasługuje Alexis Sanchez. Jeśli jest przyznawana jakaś nagroda piłkarska to w ciągu ostatnich ośmiu lat laureatem zawsze był Argentyńczyk lub Cristiano Ronaldo. Gdyby jednak spojrzeć na innych, na śmiertelników, a nie Bogów piłki, to Sanchez z pewnością był wśród nich najlepszy. Zawodnik z Chile w sześciu spotkaniach zdobył dwie bramki i zaliczył aż pięć asyst, prowadząc Arsenal do pierwszego miejsca w grupie przed Paris Saint Germain. Tym bardziej dziwi fakt, że zabrakło go w jedenastce fazy grupowej francuskiej gazety „L’Equipe”.

Swoje miejsce w tym wyjątkowym gronie znalazł natomiast Kamil Glik. Polak grający w barwach AS Monaco był liderem defensywy swojego zespołu, dokładając do tego jedną bramkę oraz asystę i zapewniając jej pierwsze miejsce w grupie.

Oprócz Glika w jedenastce „L’Equipe” znaleźli się: Kasper Schmeichel (Leicester), Djibril Sidibe i Bernardo Silva (obaj Monaco), Leonardo Bonucci (Juventus), David Alaba (Bayern), Ilkay Gundogan, Kevin De Bruyne, Sergio Aguero (wszyscy Manchester City), Leo Messi i Andres Iniesta (Barcelona).

Brzydka siostra LM

Liga Europy jest prawdziwym miejscem w pilce nożnej, gdzie nigdy nie ma faworytów. Te słowa mogą potwierdzić zawodnicy Southamptonu czy Interu Mediolan, którzy byli w tej samej grupie, a dwa pierwsze miejsce zajęły Sparta Praga i Hapoel Beer Sheva. Nie było również łatwo awansować Manchesterowi United. Zawodnicy Jose Mourinho zapewnili sobie awans w ostatniej kolejce, wygrywając na wyjeździe z Zorią Ługańsk. Było to pierwsze zwycięstwo „Czerwonych Diabłów” na wyjeździe w europejskich pucharach od... 1107 dni! Jedyną drużyną, która zdobyła komplet punktów, był Szachtar Donieck - 18.


Polecamy