Oceniamy piłkarzy Lecha za mecz z Belenenses. Tylko remis, a łatwiej już nie będzie!
Przez długie minuty Lech Poznań zanudzał. Dopiero wejście liderów coś zmieniło w grze. Nie wystarczyło to jednak, żeby pokonać najsłabszego rywala w Lidze Europy, portugalskie Belenenses Lizbona. Padł remis 0:0. Oto jak oceniliśmy mistrzów Polski za to spotkanie.
fot. Waldemar Wylegalski / Polska Press
Jasmin Burić (5) – Nie miał za dużo pracy. A kiedy Portugalczycy rzeczywiście zagrozili, to wcale nie ręce i nogi Bośniaka okazały się być najważniejsze. Mistrza Polski uratowała wówczas poprzeczka oraz lewy słupek.
Kebba Ceesay (4) – Nie spisał się na lepiej. Parę walk przegrał, parę piłek stracił, parę akcji zepsuł. Bardzo to wszystko irytowało. Gambijczyk jest daleki o morza i oceany od formy, jaką prezentował na początku przygody z Lechem.
Paulus Arajuuri (5) – Przyzwoity występ. Może parę razy rzeczywiście się zakręcił, ale za to szybko swoje błędy skorygował. Oby jak najszybciej wrócił do swojej wysokiej dyspozycji z zeszłego sezonu. Przyda się. W Lidze Europy Lecha czekają przecież teraz arcytrudne wyjazdy.
Marcin Kamiński (6) – Emanował pewnością. Gościł na połowie Belenenses. Chętnie podjął nawet pojedynek biegowy gdzieś przy linii bocznej. I go wygrał, choć przeciwnik, konkretnie Luis Leal, narzucił tempo sprinterskie.
Tamas Kadar (6) – Wystąpił nie w środku obrony, a na lewym boku. O dziwo był jednym z najlepszych na boisku. Sporo ważnych przechwytów, słusznych decyzji, dobrych ustawień.
Gergo Lovrencsics (5) – Szedl czasem na przebój, z wiarą. Niewiele z tego wyszło, no ale przynajmniej próbował. Jedna jego akcja była dobra, tyle tylko, że zmarnował ją bodaj Dariusz Formella, kopiąc wysoko nad poprzeczką.
Łukasz Trałka (5) – Powalczył i pobiegał. No i niestety podkręcił… Konkretnie staw skokowy, co wykluczyło go z drugiej polowy. Na szczęście wszedł za niego Karol Linetty i spisał się całkiem nieźle.
Dariusz Dudka (4) – To jeden z powodów, dlaczego Lech jest w miejscu, jakim jest (czyt. w głębokiej d…). Otóż były reprezentant Polski niczego nie jest w stanie poza walką. A i z nią zdarza mu się przesadzać, za co zbiera kartki (dziś również).
Dawid Kownacki (4) – Występ z gatunku tych do zapomnienia. Żadnej spektaktularnej akcji, podania, strzału. Może gdyby nie zszedł po godzinie, a po ostatnim gwizdku, to byłoby inaczej, wszak to na końcowkę weszli poważniejsi pomocnicy niż choćby Dariusz Dudka.
Dariusz Formella (3) – Niepotrzebnie Maciej Skorża tak w niego wierzy. Przecież to jest zawodnik bez szczególnych umiejętności, na dodatek nie robiący żadnego progresu. Dzisiaj mieliśmy tego kolejne potwierdzenie. Np. z wolnego lub rożnego dośrodkowywał na pierwszego obrońcę. Nie raz, nie dwa, a przynajmniej trzy.
Denis Thomalla (3) – Poniżej oczekiwań, zresztą nie pierwszy raz, więc o zaskoczeniu nie ma mowy. Jeden z kibiców napisał na profilu klubu, że wczoraj rozegrał z kolegami na Orliku lepszy mecz niż Lech, a taki Thomalla to by się nawet do składu nie załapał. Cóż, to tylko pokazuje, jakie są w Poznaniu nastroje.
Weszli z ławki:
Karol Linetty (6) – Rozegrał całą drugą połowę. Napędził parę akcji. Dzięki niemu było ciekawiej.
Kasper Hamalainen (5) – On także wniósł coś dobrego. Szkoda, że niczego jednak nie zwieńczył gole albo chociaż asystą.
Szymon Pawłowski (6) – Wszedł na nieco ponad 20 minut a zrobił wiatru za trzech. Po jednym z jego strzałów mogła (powinna?) paść bramka.