Oceny piłkarzy Legii za mecz z Lechem: występ-marzenie Nikolicia
Oto jak oceniliśmy zawodników Legii Warszawa za dzisiejsze spotkanie z Lechem w Poznaniu, wygrane 2:0 po dwóch bramkach Nemanji Nikolicia.
fot. Grzegorz Dembiński
Zawodników oceniliśmy w skali 1-10.
Arkadiusz Malarz - 7 - dobre zawody bramkarza Wojskowych. Zatrzymał groźny strzał Macieja Gajosa w pierwszej połowie, kiedy to popisał się efektowną paradą. Nie dał się dziś także pokonać przy licznych dośrodkowaniach w pole karne, dużo lepszy mecz niż jego ostatnie spotkanie w Poznaniu.
Artur Jędrzejczyk - 7 - do bezbłędnej postawy w obronie reprezentant Polski dołożył uderzenie w poprzeczkę po prostopadłym podaniu Tomasza Jodłowca. Tradycyjnie pokazał dziś swoją waleczność i często garnął się do ataku.
Igor Lewczuk - 6 - zawodnik powołany do reprezentacji Polski na mecze z Serbią i Finlandią był dziś bardzo ważną częścią obrony Legii, dobrze spisywał się w walce z Nielsenem i Jevticiem. Nie rwał się do ataku jak w spotkaniu z Cracovią, ale był bardzo pewny na swojej pozycji, udowodnił dlaczego zasłużył na powołanie.
Michał Pazdan - 6 - dużo lepszy mecz byłego stopera Jagiellonii niż spotkanie z Zawiszą, nabrał pewności, ze swoich zadań defensywnych wywiązywał się bez zarzutu.
Adam Hlousek - 6 - reprezentant Czech szturmem wdarł się do składu Legii i dzisiaj udowodnił że zasługuje na miejsce na lewej obronie Legii. Stwarzał zagrożenie pod bramką Kolejorza po stałych fragmentach gry, często próbował urywać się skrzydłami.
Ariel Borysiuk - 6 - były zawodnik Lechii bardzo często zaliczał dzisiaj odbiory, część z nich już na połowie przeciwnika, za co zasłużył na pochwały. Nie był jednak aż tak produktywny w ataku, za to był pewnym punktem w środkowej strefie boiska.
Tomasz Jodłowiec - 7 - to było bardzo dobre spotkanie pomocnika Legii. Płynnie przechodził z obrony do ataku, gdzie również stwarzał zagrożenie, by wymienić tylko jego podanie do Artura Jędrzejczyka w drugiej połowie, po którym obrońca trafił w poprzeczkę. Jodłowiec pokazuje ostatnio reprezentacyjną formę.
Michaił Aleksandrow - 5 - Bułgar dobrze wszedł w mecz, w początkowej fazie spotkania często zagrażał bramce Buricia, jednak im dalej, tym gorzej - w końcówce spotkania był właściwie niewidoczny. Po jednym swoim uderzeniu zmusił bramkarza Lecha do fantastycznej interwencji, ale to właściwie tyle. Skrzydłowy potrzebuje jeszcze trochę czasu na aklimatyzację w zespole.
Aleksandar Prijović - 7 - kolejny już raz Serb udanie współpracował z Nemanją Nikoliciem, tworząc zabójczy duet. W pierwszej połowie był bardzo bliski zaskoczenia Buricia efektowną podcinką, trafił jednak w poprzeczkę, w drugiej części meczu pokazał się, kiedy w pojedynkę minął niemal całą obronę Kolejorza, po czym oddał niecelny strzał.
Ondrej Duda - 6 - wielką zaletą jego występu jest wywalczony rzut karny tuż przed gwizdkiem na przerwę, kiedy to nieprzepisowo w polu karnym potraktował go Abdul Azziz Tetteh. Tym razem Słowak nie pchał się do wykonania jedenastki i oddał ją Nikoliciowi, który pewnie podwyższył wynik spotkania. Ciężko wyróżnić jakąś akcję młodego zawodnika, która wprawiłaby nas w zachwyt, jednak wywalczona jedenastka to duży plus przy jego nazwisku.
Nemanja Nikolić - 9 - napastnik Legii zdobył dziś swoją 24. i 25. bramkę w sezonie, wyrównał więc rekord najlepszego króla strzelców Ekstraklasy w XXI wieku (Tomasza Frankowskiego), a niemal pewne jest, że Węgier na tym nie poprzestanie. Pierwsza bramka to podręcznikowe wykorzystanie sytuacji sam na sam po podaniu Tomasza Jodłowca, druga to rzut karny, po którym zdołał umieścić piłkę w siatce, chociaż wydawało się że Burić obroni jego strzał. Bardzo ważne dwa trafienia napastnika Legii.
Rezerwowi:
Guilherme - 6 - Brazylijczyk dostał dziś szansę z ławki, nie błysnął jednak niczym szczególnym. W samej końcówce spotkania był często faulowany przez zawodników mistrza Polski, starał się prowadzić grę.
Kasper Hamalainen - 6 - wejście Fina było chyba najciekawszym momentem meczu dla kibiców Kolejorza, został "przywitany" przeraźliwymi gwizdami, na murawie nie był jednak zagubiony i miał nawet swoją szansę, ale dobrze powstrzymał go Tomasz Kędziora - gdyby nie ta sytuacja, pomocnik znalazłby się w sytuacji sam na sam.
Łukasz Broź grał zbyt krótko, by móc go rzetelnie ocenić.
Press Focus/x-news