Jacek Magiera: W tej chwili żyjemy tylko i wyłącznie rozgrywkami ligowymi
- Dla jednego porażka jest czymś fatalnym, dla drugiego to początek czegoś nowego, bo szuka się innych rozwiązań. Można sobie to tłumaczyć na różne sposoby. Ja nie zamierzam odchodzić od odpowiedzialności. Jestem trenerem tej drużyny i biorę całkowitą odpowiedzialność za to, jak gra pod względem wyników - powiedział trener warszawskiej Legii przed meczem z Zagłębiem Lubin.
fot. Bartek Syta
Jak pozbierać drużynę w tak krótkim czasie?
- Czas jest bardzo ważny po to, by zawodników podnieść jak najszybciej i przygotować do tego, by wygrać mecz w niedzielę. Jest to bardzo ważny mecz z punktu widzenia psychologicznego, tabeli i tego, jak drużyna zareaguje na to, co się wydarzyło. Nie tak to miało wyglądać. Wszyscy o tym doskonale wiemy. Czym szybciej wrócimy na odpowiednie tory, tym lepiej dla każdego z nas i dla klubu. Można dużo mówić na ten temat. Dziś to nie jest miejsce i czas na to, by dywagować na temat tego co się wydarzyło. Wpływu na to już nie mamy.
W tej chwili żyjemy tylko i wyłącznie rozgrywkami ligowymi w Polsce i pucharowym, jeżeli chodzi o Puchar Polski. Europejskie puchary trzeba niestety odłożyć na następny rok i skupić się na naszym gruncie. Ważne jest, aby mentalnie i psychicznie wrócić, i by zawodnicy wyszli na mecz, i zagrali tak, aby odnieść zwycięstwo. Potem będziemy zastanawiać się nad tym, jak kierować zespołem.
Sytuacja zdrowotna.
Cały czas jesteśmy na etapie formowania pierwszej jedenastki. Zmiana w Płocku spowodowana była różnymi kwestiami. Tak samo, jak i zmiany w meczu z Zagłębiem Lubin są nieuniknione. Przed sekundą weszliśmy do klubu i o 15:30 kilku zawodników ma badania w naszej klinice. Będziemy po nich wiedzieć czy będą oni zdolni do grania czy też nie. Lista piłkarzy, którzy narzekają po wczorajszym meczu jest dosyć długa. Michał Pazdan – uraz lewego kolana w trakcie meczu. Ma mieć rezonans. Adam Hlousek – mięsień dwugłowy prawego uda i też za chwile przejdzie badanie. Narzekają Dominik Nagy i Armando Sadiku.
Pod bardzo dużym znakiem zapytania stoi występ Maćka Dąbrowskiego, który ma bardzo poważne problemy rodzinne. Za chwile wyjeżdża do domu, by być ze swoją rodziną. W tej chwili dla niego i dla jego żony i dzieci to jest najważniejsze. Będziemy z Maćkiem na bieżąco, jak te kwestie potoczą się dalej. Będą grali ci, którzy są zdrowi. Ci, którzy zagwarantują od pierwszej do 90. minuty walkę, tacy którzy będą na to gotowi i ci, którzy podejmą rękawice. My dziś potrzebujemy takich zawodników, którzy podciągną rękawy, wyjdą na boisko, przyjmą wszystkie ciosy, które zadane są po tym nieudanym występnie w europejskich pucharach. Ja jestem pierwszy od tego, by to zrobić.
Pokażemy na boisku, że potrafimy grać, jesteśmy jednością i drużyną. Będziemy walczyli o zwycięstwo, niezależnie od tego, czy gramy z liderem, czy z drużyną, która zajmuje 10. czy 12. miejsce. To dla mnie jedyne podejście, aby odnieść sukces. Tylko ci zawodnicy, którzy dają sobie radę w takiej sytuacji i wychodzą, pokazują z wypiętą klatą, że są gotowi by walczyć odnoszą sukcesy. Ci, którzy poddają się po takich pojedynkach niestety, ale nic wielkiego w sporcie nie osiągną. Ja wiem, wierzę i liczę, że w tej szatni jest wielu takich zawodników, którzy pokażą to, o czym mówiłem przed chwilą z nawiązką.
Transfery.
Teraz najważniejsze jest to, byśmy przygotowali jak najlepiej zespół do meczu z Zagłębiem Lubin. Jest za mało czasu, by wdawać się w jakiekolwiek dyskusje. To, kiedy zawodnicy trafili do nas wszyscy doskonale wiedzą. Mówiłem o tym bezpośrednio po meczu z Sheriffem na naszym stadionie. Nie chcę do tego teraz wracać, bo to nie jest ani czas, ani miejsce. Pewne sprawy musimy wyjaśnić sobie za zamkniętymi drzwiami w gabinetach. Na tym to polega, aby w przyszłości transfery, które robimy nie były na ostatnią chwilę, tak jak było to w tym roku, tylko dużo wcześniej. Teraz nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Było minęło. Jest to doświadczenie i nauka. Z tej nauki trzeba wyciągnąć wnioski i w przyszłości zupełnie inaczej zachowywać się.
Jakie są największe problemy Legii?
Jest wiele aspektów. Chcielibyśmy stwarzać sobie mnóstwo sytuacji po których strzelamy gole. To jest to, co było nie tak dawno. Wszyscy pamiętamy z jaką łatwością stwarzaliśmy sobie sytuacje pod bramką przeciwnika. To jest to, nad czym pracujemy. Wymaga to kontynuacji i dużej cierpliwości. Wiele aspektów jest do poprawy. Jestem pierwszym krytykiem siebie jeżeli chodzi o to, jak potem oglądamy mecze na podstawie analizy robionej przez naszych analityków. Widzę, jak wiele takich spraw jest do poprawy. Wyprowadzenie piłki, przejęcie jej, grę w ataku pozycyjnym. W ostatnim meczu z Wisłą Płock zmieniliśmy taktykę i graliśmy z kontry, stwarzając sobie kilka sytuacji. Może na dzisiaj jest to, co powinniśmy grać i małymi krokami wracać do tej gry, z której Legia słynęła i z dominacji od pierwszej do ostatniej minuty w naszej lidze. Jest wiele do poprawy, wiemy o tym, pracujemy nad tym i zamierzamy to robić.
Co zmieni brak awansu do Ligi Europy?
Okienko transferowe jest do końca sierpnia. W niektórych krajach chyba nawet trochę dłużej. Są zawodnicy, którzy mają klauzulę odstępnego. Jeżeli potencjalni nabywcy wyłożą te pieniądze za zgodą zawodnika, ten piłkarz może trafić do innego klubu. Wszystko może się wydarzyć. Oby nie. Nam nie są potrzebne kolejne osłabienia. Wręcz przeciwnie. Potrzebujemy stabilizacji i mądrych wzmocnień, które pozwolą wejść na jeszcze wyższy poziom sportowy.
Plotki o zakończeniu współpracy. Jak to wpływa na pracę trenera?
- Nie rozmawiałem w tej chwili z nikim z klubu, bo byliśmy w podróży. Cały czas pracujemy normalnie, jak to miało miejsce. Nie będzie to miało wpływu na moje podejście do pracy i zaangażowanie. Wręcz przeciwnie. Jest to dla mnie jeszcze większa motywacja do tego, by się rozwijać i wyciągać wnioski. Ja wiem co chcę robić w życiu, jak pracować, jakimi metodami i co przekazać zawodnikom. Nic to nie zmieni. Ktoś mi zadał pytanie czy jest to najczarniejszy dzień w mojej karierze. Może najczarniejszy, a może najpiękniejszy. To okaże się za kilka lat. Dla jednego porażka jest czymś fatalnym, dla drugiego to początek czegoś nowego, bo szuka się innych rozwiązań. Można sobie to tłumaczyć na różne sposoby. Ja nie zamierzam odchodzić od odpowiedzialności. Jestem trenerem tej drużyny i biorę całkowitą odpowiedzialność za to, jak ta drużyna gra pod względem wyników. Nie odchodzę od tego.
Na dobrą sprawę właściciel kubu ma zawsze karty w ręku. To od niego zależy kim chce się otaczać i kogo chce mieć jako trenera. Są sytuacje, kiedy trenera zwalnia się po wynikach, są też takie sytuacje gdy zwalnia się go przez brak wyników. To normalne w sporcie. Każdy właściciel decyduje, w jakim kierunku chce iść. Ja ze swojej strony mogę powiedzieć, że będziemy robić wszystko, by pracować jak najlepiej.