Majak: Smuda powinien zostać, a Lato kandydować. Nowy trener? Jacek Zieliński
- Jacek Zieliński jest młody, a inne reprezentacje właśnie na takich stawiają, co przynosi efekty. Dlatego ja postawiłbym na Zielińskiego - mówi były piłkarz łódzkiego Widzewa i Hansy Rostock, Sławomir Majak w obszernej rozmowie dla Ekstraklasa.net.
fot. Daniel Kawczyński
Oglądał Pan Euro 2012?
Oczywiście. Kilka meczów widziałem też z trybun. Myślę, że żaden szanujący się kibic by tego nie przegapił.
Podobało się?
Oczywiście. Perfekcyjna bomba pod względem organizacyjnym. Wszystko wypaliło i to w dwustu procentach. Nawet kibole, których tak się obawialiśmy, nie przeszkodzili. Pomijam incydent w Warszawie, ale to musiało się stać. Poza tym wszystko stało na najwyższym poziomie. Myślę, że zarówno kibice jak i działacze będą miło wspominać ten czas.
Niestety pod względem sportowym w naszym wykonaniu był to totalny niewypał. Spodziewał się Pan, aż tak słabego wyniku naszej reprezentacji?
Słyszał Pan te głosy optymizmu po losowaniu? Wielu sugerowało, że trafiliśmy do łatwej grupy, natomiast ja miałem inne zdanie. Od początku mówiłem, że o awans będzie bardzo ciężko. Jednak jako Polak i przede wszystkim były reprezentant Polski mocno wierzyłem w pomyślność i znalezienie się w fazie pucharowej. Niestety wyszło jak wyszło, czyli jak zawsze. Nie chodzi tu nawet o brak awansu, ale o styl jaki zaprezentowaliśmy.
Czego zabrakło?
Moim zdaniem wszystkiego po trochu. Wszystkie mecze graliśmy u siebie, przy niesamowitej publiczności. Powinniśmy więc zrobić wszystko, aby wyjść z grupy. Niestety nic na to nie wskazywało. Spójrzmy na zawodników. Według mnie oni nie walczyli na sto procent, nie starali się tego w żaden sposób udowodnić. Jednak z drugiej strony mogę się mylić. Może po prostu ich tylko na tyle było stać?
Do kogo ma Pan największe pretensje?
Do piłkarzy. Wielu na co dzień gra w klubach zagranicznych na bardzo wysokim poziomie, dają z siebie wszystko, o czym zresztą świadczą liczne pochwały pod ich adresami. Tymczasem w kadrze na tak ważnej imprezie dla Polski zagrali poniżej oczekiwań. Zupełnie nie pokazali jakości, której się od nich wymagało.
Ktoś konkretny?
Ludovic Obraniak wiele wnosił do gry w klubie, a na Euro okazał się nieporozumieniem. Bardzo liczyliśmy na świętą trójcę z Borussi Dormund, zaś na boisku tylko Robert Lewandowski trzymał poziom. Zawiódł Łukasz Piszczek, któremu wyszło raptem parę momentów. Tak to cały czas sprawiał wrażenie przestraszonego, skupiał się jedynie na defensywie. Kompletnie zapominał o stanowiących wielką broń ofensywnych umiejętnościach. Żal mam także do Kuby Błaszczykowskiego. Owszem strzelił bramkę z Rosją, ale od kapitana powinno się wymagać zdecydowanie więcej.
Błaszczykowski zdobył się jednak na usprawiedliwienie. W końcu przed meczem z Czechami miał na głowie ważniejsze sprawy...
(śmiech). Gdy tylko usłyszałem tą wypowiedź, natychmiast wybuchłem śmiechem. Prawdziwa żenada. Do czego to dochodzi, że kapitan wychodzi do dziennikarzy po brzydkim, przegranym meczu, oznaczającym koniec naszej przygody na ważnym turnieju i mówi, że jego koledzy zagrali słabo, bo się bali, że ich rodziny nie wejdą na stadion. Coś tu chyba jest nie tak? Z tego co wiem, zawodnicy dostali 900 biletów na całą drużynę, co daje średnią 9 wejściówek na każdego. Jeżeli Błaszczykowski chciał zaprosić na mecz pół wioski, to spokojnie mógł pokryć koszty z własnej kieszeni. Na pewno byłoby go na to stać.
Ja osobiście więcej spodziewałem się po Robercie Lewandowskim...
Robert nie został w pełni wykorzystany, co ma związek z obranym systemem, w którym był kompletnie osamotniony. Linia pomocy włączała się do akcji zdecydowanie za późno, albo nie włączała się wcale. On sam musiał walczyć o wszystkie piłki. Do wielu oczywiście doszedł i przetrzymał, ale kosztowało to masę zdrowia. W ostatnich dwóch kwadransach ledwo dychał. Jednak nie ma o czym mówić, skoro drużyna wychodzi na murawę z bramkarzem, czterema obrońcami i trzema defensywnymi pomocnikami, czyli notabene całkowicie cofnięta.
Rozumiem więc, że z powołań na Euro nie był Pan zadowolony ?
Dokładnie. Winę ponosi tutaj Franciszek Smuda. On zawsze miał jedną, wielką wadę. Lubił przewiązywać się do nazwisk. Gdy trenował kluby i któryś z piłkarzy wpadł mu w oko, zawsze umieszczał go w składzie, niezależnie od tego, czy ten ktoś był w formie, czy nie. Myślę, że w ostatnim czasie po prostu za dużo powiedział i w pewnym momencie nie potrafił się wybronić. Moim zdaniem skreślił paru graczy, którzy znajdowali się w wyższej formie w porównaniu z powołanymi. Ja w tej kadrze umieściłbym Artura Boruca i Michała Żewłakowa. Oczywiście formacja obronna wypadła na Euro znakomicie, ale ich doświadczenia nam właśnie brakowało. Poza tym, jeśli na kilka miesięcy przed Euro, pozbywa się zawodników, to chyba nie świadczy to dobrze o reprezentacji i wpływa negatywnie na wizerunek.
Z Rosją powinniśmy zdecydowanie wygrać, a piłkarze postanowili zagrać tylko o remis. To chyba nie było właściwe podejście?
Remis z Rosją nic nam przecież nie dawał, tymczasem my popadliśmy w zachwyt i traktowaliśmy go jak wygraną. Powinniśmy zagrać o zwycięstwo i to niezależnie od faktu, czy gramy jednym czy dwoma napastnikami. Po bramce nasz zespół wyraźnie odżył, a rosyjski wręcz przeciwnie. Stracił prąd, miał dziury w środku pola. Wręcz prosiło się o wprowadzenie Kamila Grosickiego, by przeprowadzić kontratak i coś zdziałać. Trzy punkty dałyby nam przecież awans i koniec nerwówki o wyjście. Niestety popełniono ewidentny błąd taktyczny.
Z Czechami liczyło się tylko zwycięstwo, tymczasem znowu wybiegliśmy z trzema defensywnymi pomocnikami...
Początkowo patrzyłem z niedowierzaniem. Jak można w spotkaniu, które trzeba wygrać i postawić na ofensywę, wystawić trzech defensywnych pomocników ? I zastosowania wcale tu nie mają tłumaczenia trenera, że zwycięskiego składu się nie zmienia. Ofensywnie graliśmy zaledwie 15 minut, później wszystko siadło. A gdy Czesi dowiedzieli się jaka jest sytuacja, my stanowiliśmy już tylko tło.
Poruszamy wątek Franciszka Smudy, który trenował Pana za czasów gry w Widzewie. Jak Pan wspomina ten czas?
Mam o nim [Smudzie] dobre zdanie i to nigdy się nie zmieni. Między nami nigdy nie doszło do scysji, a gdy już zdarzył się mały konflikt, natychmiast dochodziliśmy do porozumienia. Treningi pod jego okiem zawsze zaliczały się do ciężkich, ale przynosiły efekty. Zwłaszcza tyczyło się to mnie, gdyż byłem typem zawodnika, który musiał dostać mocno w kość, żeby potem dobrze zagrać. Dodajmy, że za Smudy Widzew przeżył pasmo sukcesów, ale ciężkie momenty się zdarzały. W pewnym momencie oddalało się mistrzostwo, lecz zawsze potrafiliśmy zebrać się do kupy.
Myślał Pan, że Franciszek Smuda będzie dobrym selekcjonerem ?
Byłem wręcz przekonany. Mocno przemawiały za nim wyniki osiągane w klubach, które często są ignorowane. Mówiono, że wygrywał tylko dlatego, bo w prowadzonych zespołach miał pół kadry Polski. Jednak Smuda, w przeciwieństwie do innych, potrafił ugrać wynik w Europie, a to przy środkach sportowych jakie posiadał, nie było łatwym zadaniem. Niestety w kadrze wyraźnie się gdzieś zagubił. Mimo to uważam, że nadal powinien być selekcjonerem.
Dlaczego?
Ponieważ żadna zmiana niczego tutaj nie wniesie. Mamy pokolenie jakie mamy. Trener potrzebuje czasu, a w Polsce nie jest to w żaden sposób respektowane. Kiedy udaje nam się przebrnąć eliminacje to wszystko gra, a tymczasem po nieudanym turnieju, od razu myśli się o następcy. A spójrzmy chociażby na Irlandię. Giovani Trapattoni przegrał z Irlandią wszystkie spotkania Euro, a mimo to pozostał na stanowisku. A u nas utarło się, jak utarło. Przy tym wszystkim zapominamy, że częste zmiany szkoleniowców absolutnie nie służą budowaniu drużyny. Szkielet już mamy. Jedynego czego brakuje to polepszenie współpracy między selekcjonerem, a poszczególnymi klubami, zwłaszcza zagranicznymi.
PZPN postanowił jednak pożegnać się z Franciszkiem Smudą. Nowy trenerem prawdopodobnie zostanie Waldemar Fornalik...
Ja nie jestem tego taki pewien. Osobiście stawiam na Jacka Zielińskiego.
Czemu akurat Jacek Zieliński?
Przede wszystkim to asystent obecnego selekcjonera. Na zachodzie takie przejścia są nagminnie stosowane. Wspomnijmy chociażby Joachima Loewa. Po prostu ktoś komuś się przygląda i potem zostaje namaszczony. Czy to jednak dobra opcja? Trzeba przemyśleć. Jacek jest młody, a inne reprezentacje właśnie na takich stawiają, co przynosi efekty. Dlatego ja postawiłbym na Zielińskiego.
Fornalik nie bardzo Panu odpowiada?
Według mnie Jacek Zieliński byłby bardziej odpowiednią osobą. Fornalik to przede wszystkim ulubieniec kibiców, podobnie jak wcześniej Franciszek Smuda. Czas jednak pokaże na którą opcję zdecyduje się PZPN.
Ta kadra wymaga dużej przebudowy?
Na pewno nie... Szkielet już mamy i nie wolno zapominać, że to zasługa Smudy. Z tych co miał wybrać jak najlepiej. Dysponujemy kadrą wielu gwiazdeczek i to wokół nich należy budować druzynę.
Czy są szansę na awans do Mistrzostw Świata w Brazylii?
My nie myślmy o Mundialu, tylko o grupie, którą mamy piekielnie silną. Anglia klasa sama w sobie, nieobliczalna Czarnogóra, niewygodna u siebie Mołdawia, San Marino z którym parę lat temu się męczyliśmy i Ukraina, która na Euro zagrała lepiej od nas. Wielu twierdzi, że w tym roku dobrze by było wywieźć z tych spotkań co najmniej siedem punktów. Dla mnie cztery będą wielkim sukcesem.
Powoli zaczynamy żyć wyborami w PZPN. Grzegorz Lato powinien ponownie kandydować?
Oczywiście. Jeżeli czuje się na siłach, ma ochotę... proszę bardzo.
Wielu ma jednak inne zdanie.
Ale czy widzimy lepszego, innego kandydata? Do wyboru mamy Zdzisława Kręcinę i posła PIS Ryszarda Czarneckiego. Wiadomo, że to wróży tylko i wyłącznie kabaretem. Jeżeli nie ma silnego kontrkandydata, to nie ma lepszego wyjścia. Co innego, gdyby startowali Jerzy Dudek czy Zbigniew Boniek, czyli osoby z dobrym nazwiskiem. Wtedy to wszystko miałoby sens.
Czy ostatnia kadencja Lato aż tak się Panu podobała?
Było ciekawie, trochę śmiesznie, parę afer. Lato ma specyficzne poczucie humoru, na którym nie każdy musi się znać. Jednak funkcja, którą pełni do czegoś obliguje. Według mnie zrobił więcej dobrego niż złego. Aż tak tragicznie nie jest. Oczywiście możemy przyczepiać się do szkolenia młodzieży, ale nie zapominajmy, że PZPN to instytucja utrzymująca się z własnych pieniędzy. W żaden sposób nie jest wspierana przez państwo.
Nie ulega jednak wątpliwości, że PZPN wymaga zmian.
Tylko należy zacząć od podstaw, bo sama zmiana prezesa niczego nie da. Potrzebny jest generalny remont, od fundamentów. Rozpocznijmy więc od okręgowych związków, gdzie ludzie siedzą na stołkach po 30 lat i nic nie robią. Jeżeli ruszymy z takim programem odnowicielskim, będziemy mogli mieć prezesa, od którego będzie miał kto wymagać.
Pomówmy jeszcze o piłce klubowej. Mówi się, że Śląsk Wrocław to najsłabszy mistrz od lat. Niebawem rozpocznie walkę o Ligę Mistrzów. Jak Pan to widzi?
Bardzo czarno. Szczerze mówiąc wiosną chciałem, żeby Śląsk wygrał ligę, ale potem mocno gryzłem się w język. Odnotował wiele porażek, a triumfował dlatego, że inni faworyci także zawodzili. Póki co ma bardzo wąską kadrę meczową i koniecznie musi ją powiększyć. To nie do pomyślenia, żeby klub z tak pięknego miasta, mający tak piękny obiekt, nie mógł kupić zawodnika, gdy walczy o Ligę Mistrzów. Niestety chyba szykuje się powtórka z rozrywki.
Czy w Lidze Europejskiej jest szansa coś osiągnąć?
Legię i Lecha na pewno stać na sukces. Ruch sprawił w zeszłym sezonie niespodziankę. Ma młody zespół, budowany od podstaw, który ciągle ewoluuje, co świadczy o wyczuciu trenera Fornalika. Jednak na puchary to raczej nie wystarczy.