menu

Licencja albo 4. liga. ŁKS stoi nad przepaścią

10 lipca 2012, 12:31 | Paweł Hochstim/Dziennik Łódzki

Jeśli ŁKS dostanie dzisiaj licencję na grę w 1. lidze, będzie miał szanse przetrwać. Decyzja odmowna prawdopodobnie sprawi, że spółka, która jest kontynuatorem 104-letniej tradycji ogłosi upadłość. W jej miejsce może powstać nowa, która rozpocznie swoją działalność od czwartej ligi.

Marek Chojnacki i jego piłkarze czekają na decyzję odnośnie licencji ŁKS
Marek Chojnacki i jego piłkarze czekają na decyzję odnośnie licencji ŁKS
fot. Łukasz Kasprzak

Komisja Odwoławcza ds. Licencji Polskiego Związku Piłki Nożnej swoją decyzję ma wydać wczesnym popołudniem. Trzy lata temu niemal w identycznym składzie uznali, że ŁKS nie spełnia wymagań ekstraklasy i wyrzucili łodzian do 1. ligi. Dzisiaj mogą de facto zdecydować o jego likwidacji.

Szefowie łódzkiego klubu wierzą, że decyzja będzie korzystna dla klubu. - Mamy plan B, ale wierzymy, że nie będzie potrzebny - zapewnia Jarosław Turek, szef rady nadzorczej ŁKS.
- Dostarczyliśmy kompletną dokumentację. Nie wyobrażam sobie, byśmy licencji nie dostali - dodaje Andrzej Voigt, prezes zarządu klubu.
Co ciekawe, kibice ŁKS są podzieleni i wcale nie uważają, że przyznanie licencji będzie dla klubu... korzystną wiadomością. Wśród fanów łódzkiego klubu nie brakuje takich, którzy mają już dość bałaganu i chcieliby stworzyć nowy klub od podstaw.

Jeśli ŁKS otrzyma dzisiaj licencję, przetrwa przynajmniej rok. Do 31 lipca Voigt ma sprowadzić do klubu inwestorów lub samemu zainwestować trzy miliony złotych. Jeśli tego nie zrobi, prawdopodobnie zostanie odwołany. ŁKS jest skłonny finansować kontrowersyjny łódzki biznesmen Piotr Misztal, ale stawia trudne do spełnienia warunki, bo chce dostać w dzierżawę tereny wokół stadionu ŁKS oraz zostać operatorem nowego stadionu i Atlas Areny. Trudno przypuszczać, by władze Łodzi zdecydowały się na taki krok, tym bardziej, że Misztal miał w przeszłości problemy z prawem. Jeśli zatem Voigt nie sprowadzi inwestorów, a miasto nie spełni wymagań Misztala, to klub będzie wegetował, a sportowym celem będzie najwyżej utrzymanie w 1. lidze.

Odmowna decyzja komisji PZPN w praktyce będzie oznaczała upadłość spółki, bo nie będzie żadnego sensu, by dalej ją utrzymywać. W jej miejsce pewnie powstanie nowa, która - jeśli przychylnym okiem spojrzy na nią zarząd Łódzkiego Związku Piłki Nożnej - będzie mogła wystartować w czwartej lidze. Na razie nie widać chętnego - oprócz Misztala - który jest skłonny finansować zespół grający na peryferiach polskiego futbolu. By awansować do trzeciej ligi, ŁKS będzie musiał zgromadzić budżet przekraczający półtora miliona zł. To wcale nie będzie łatwe. A w kolejnych latach, jeśli powrót do ekstraklasy ma nastąpić jak najszybciej, pieniędzy potrzeba będzie znacznie więcej.

Na decyzję Komisji Odwoławczej czeka przede wszystkim trener Marek Chojnacki i piłkarze, którzy chcą grać w 1. lidze. Jeśli decyzja będzie odmowna, w większości rozjadą się na poszukiwanie nowych klubów...

Dziennik Łódzki