Legionovia w pucharze skuteczna jak w lidze. GKS Tychy skupi się na lidze
Legionovia nie przegrywa w lidze, nie przegrała również w Pucharze Polski. Przed własną publicznością pokonała pierwszoligowy GKS Tychy 2:1. Gole zdobywali Daniel Gołębiewski oraz Piotr Krawczyk, który po dwóch rundach jest liderem klasyfikacji strzelców tych rozgrywek.
fot. Joanna Sobczykiewicz
22 punkty, miejsce lidera i seria ośmiu meczów bez porażki - Legionovia na spadek formy nie mogła narzekać. Wręcz przeciwnie. Rewolucja kadrowa jaka nastała po jej spadku z rozgrywek centralnych przyjęła się doskonale i podopieczni Bartosza Tarachulskiego byli po lecie głównym faworytem do awansu szczebel wyżej. Podobny cel mieli również w Pucharze Polski, zwłaszcza że nie odwiedzała ich żadna z ekstraklasowych ekip, a plasujący się w środku pierwszoligowej stawki GKS Tychy. Niewielka przewaga nad strefą spadkową sprawiała, że goście nie mogli sobie odpuścić w lidze, na Mazowszu Ryszard Tarasiewicz dokonał więc kilku zmian w wyjściowym składzie. Z opaską młodzieżowca na ramieniu na boisko wyszedł Hubert Adamczyk i okazał się najlepszym wyborem byłego szkoleniowca m.in. Zawiszy Bydgoszcz. Przynajmniej do przerwy...
Nie tylko otworzył wynik tego spotkania, ale na prawej stronie sprawiał rywalom sporo kłopotów. Szybki uciekał im podczas rajdów, dogrywał też piłki pod samą bramkę. Stojący tam Jakub Vojtus nie rozgrywał jednak dobrych zawodów. Nie dochodził do podań, nie oddawał strzałów. W tym wyręczać musieli go właśnie Adamczyk oraz drugi ze skrzydłowych - Omar Monterde. Hiszpan często dawał się jednak łapać na pozycji spalonej, co hamowało jego ofensywne zapędy. W rezultacie jedyną bramkę tyszan w pierwszej połowie zdobył wypożyczony z Wisły Płock pomocnik. Zbiegając z prawej strony strzałem po ziemi pokonał Oliwera Wienczatka.
To nie golkiper Legionovii, a stojący mu naprzeciwko Konrad Jałocha miał znacznie więcej pracy. Po słabszym pierwszym kwadransie i stracie gola, gospodarze przycisnęli. To oni byli stroną przeważającą, prowadzili grę, a momentami nie pozwalali rywalom wydostać się z własnej połowy. Po akcjach Piotra Krawczyka czy Grzegorza Mazurka gol wręcz wisiał w powietrzu. Obaj próbowali zarówno z lewej strony jak i z dystansu, ale to Daniel Gołębiewski sprawił, że w drugiej połowie starcie rozpoczęło się od nowa. Bramkową sytuację zainicjował aktywny na prawej stronie Kacper Będzieszak, uciekł rywalom, by dograć piłkę pod samą bramkę. Tam już czaił się doświadczony zawodnik, który wpakował piłkę do siatki.
Pogoda się psuła, ale rosły emocje i poziom gry. Gospodarze poczuli krew, a goście chcieli uniknąć blamażu. Dotychczas w 1/32 wygrywali głównie faworyci i podopieczni Tarasiewicza chcieli pójść ich śladem. Mocno weszli w drugą część spotkania, lecz nie przyniosło to wielu strzałów. Sporo walki w środku pola i w miarę upływającego czasu zgromadzeni na trybunach kibice coraz częściej stawiali sobie pytania o dogrywkę.
Te zamknął dopiero Piotr Krawczyk, który w 80. minucie wykorzystał rzut karny. Napastnik tym samym wyszedł na prowadzenie w klasyfikacji strzelców Pucharu Polski. Ważniejsze jednak, że zapewnił Legionovii awans do następnej rundy. Spory udział miał w tym także Patryk Paczuk, który chwilę po wejściu na murawę ruszył lewym skrzydłem i wywalczył stały fragment. Drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę za ten faul otrzymał Marcin Biernat. Na kilka minut przed końcem tyszanie zostali więc na boisku w dziesiątkę.
Walczyli do końca, ale po ostatnim gwizdku pozostała im jedynie walka w lidze. Dobre interwencje Wienczatka i przytomna gra gospodarzy w przewadze sprawiła, że to oni zagrają dalej. Swoją dobrą serię bez porażki w lidze przenieśli również na Puchar Polski. Skoro nie zatrzymał ich pierwszoligowiec, powstaje pytanie kto to zrobi.
Legionovia Legionowo - GKS Tychy 1:2 (1:1)
0:1 Hubert Adamczyk (19 min.)
1:1 Daniel Gołębiewski (40 min.)
2:1 Piotr Krawczyk (81 min.)
Legionovia Legionowo: Oliwer Wienczatek, Kacper Będzieszak, Kacper Górski, Daniel Choroś, Sebastian Weremko, Piotr Krawczyk, Patryk Koziara (87. Luka Janković), Konrad Zaklika, Grzegorz Mazurek (65. Kamil Wolski), Eryk Więdłocha, Daniel Gołębiewski (76. Patryk Paczuk).
GKS Tychy: Konrad Jałocha, Mateusz Grzybek (77. Maciej Mańka), Marcin Biernat, Daniel Tanżyna, Dawid Abramowicz, Hubert Adamczyk, Łukasz Bogusławski (86. Edgar Bernhardt), Sebastian Steblecki, Łukasz Grzeszczyk, Omar Monterde, Jakub Vojtus.