menu

Szybka kontra: Barca przegrywa już nawet ze Stochem

5 marca 2013, 11:59 | Sebastian Czapliński

Piłki w minionym tygodniu było co prawda dosyć dużo, ale spektakularnych wyników, czy wydarzeń jej dotyczących, już niekoniecznie. Bo ile można pisać o nieprzewidywalnej Ekstraklasie, „El Clasico”, czy bramkach Lewandowskiego? Szkoda tylko, że o niczym innym, napisać się nie da…

Kamil Stoch dostarczył nam ostatnio więcej emocji niż piłkarze
Kamil Stoch dostarczył nam ostatnio więcej emocji niż piłkarze
fot. Andrzej Banaś/Gazeta Krakowska

Zacznę od tego, że meczu Real - Barca, o 16:00 w sobotę, nie oglądałem. Obejrzałem dopiero powtórkę. Jakoś bardziej ciągnęło mnie w stronę Włoch, a dokładniej Val di Fiemme, gdzie nasi skoczkowie walczyli o medal mistrzostw świata. No i się nie zawiodłem! Emocji było więcej, niż na Santiago Bernabeu, a nasi (z Kamilem Stochem na czele) utarli nosa faworyzowanym Norwegom, czy Słoweńcom i sięgnęli po brąz. A Barca? Po raz kolejny pokazała, że oduczyć się grać w piłkę, jest zdecydowanie łatwiej, niż nauczyć się porządnego futbolu. Szczerze? Nie mam pojęcia co stało się w ostatnich tygodniach z zespołem "Blaugrany". Piłkarze Barcy, wyglądają na boisku na zrozpaczonych niczym stonki po wykopkach. Nie widać w nich tego blasku, którym jeszcze nie tak dawno olśniewali cały piłkarski świat. Czy spowodowane jest to brakiem na ławce trenerskiej Tito Villanovy? Przecież nie tak dawno, mówiono o tym, że taką Barcelonę prowadzić może nawet Rubens Barrichello (bo prowadzić taką Barcę jest łatwiej, niż bolid Formuły 1). Okazuje się, że wszystko ma swój koniec. Bolt nie pobiegnie poniżej 8 sekund na 100 metrów, Stadion Śląski nie pomieści już 100 tys. kibiców, a Pudzianowski nie zrobi już takiej kariery w MMA, jaką robił jako STRONGMAN. Być może nadszedł kres „ery Barcelony”? Wszystko na to wskazuje.

Lewandowski. To kolejny z polskich piłkarzy, który jest gwiazdą w swoim klubie, a całkowitym nieporozumieniem w reprezentacji. W sobotę powrócił do składu BVB i strzelił dwie bramki, w wygranym 3:1 meczu z Hannoverem. Wszedł, strzelił, rzucił na odchodne – „I po ptokach” – niczym lotnik zapylający lasy, po czym wysunął się na pozycję lidera w klasyfikacji strzelców Bundesligi. Dlaczego nie jest tak skuteczny w reprezentacji? Być może Obraniak to nie Gotze, a Grosicki to nie Reus, ale ludzie! Lewandowski nie strzelił bramki w kadrze od pamiętnego meczu otwarcia EURO 2012 z Grecją! To jest równe 9 miesięcy! Dziś pewnie przychodzi na świat kilku „Robertów”, którzy zostali poczęci w chwili euforii, kiedy to „Lewy” pakował piłkę do siatki potomków Zeusa i Prometeusza.

Ważne, że mamy zawodnika, który godnie reprezentuje Polskę na arenie międzynarodowej. Szkoda tylko, że kiedy ubiera koszulkę z „orłem na piersi”, przemienia się w „Gucio” Warzychę. Jestem pewny, że sam zamartwia się takim obrotem spraw, bo bez wątpienia jego sytuacja w reprezentacji jest napięta niczym plandeka od żuka. Na pocieszenie dla Roberta dodam tylko, że Damien Perquis, ostatni raz do siatki rywali, grając w koszulce reprezentacji Polski, trafił dwa tygodnie przed bramką „Lewego” z Grecją. I też strzałem głową! To co, że jest obrońcą? Ważne, że też mało strzela! O tak, dla otuchy!

Ekstraklasa nadal mnie nie zawodzi. Jeżeli znajdzie się ktoś, kto potrafiłby wytypować całą ligową kolejkę (bez konkretnych rezultatów, tylko same: 1, X, 2) obiecuję, że postawię mu dobrą flaszkę (tak jak guru stawiania flaszek w Polsce – Piotr Żyła). Górnik przegrywa z Jagiellonią, która została upokorzona w Bielsku Białej, a następnie przegrała z Wisłą w Pucharze Polski. Legia z Hollywood remisuje z GKS-em Bełchatów, gdzie jeszcze niedawno nie wiedzieli, czy przystąpią w ogóle do rundy rewanżowej. Lech przegrywa z Polonią Warszawa, w której na boku obrony gra… napastnik. Przecież to jest komedia. Ja wybrałem się na spotkanie Ruchu Chorzów z Widzewem Łódź. Miałem nadzieję, że obejrzę ciekawe widowisko. I rzeczywiście, mecz był naprawdę fajny. Cyrkiem zaleciało tylko w momencie, kiedy bramkarz Widzewa Łódź Milos Dragojević zagrał piłkę ręką poza polem karnym (po co wychodził do tej piłki? Na to pytanie nie potrafił odpowiedzieć żaden z dziennikarzy zgromadzonych na stadionie. Chodziły słuchy, że Czarnogórcy nie lubią Amerykanów, a przecież w jego kierunku ruszył typowy „Jankes”, więc chłop chciał się jakoś bronić). W miejsce Dragojevicia na placu gry pojawił się Maciej Krakowiak. Jeden z fanów Ruchu podchwycił temat i odtańczył na „głównej” pięknego „krakowiaka”, co wywołało salwy śmiechu wśród kibiców obecnych na stadionie. Mamy ten swój polski, stadionowy klimat. Jest on specyficzny. Kiedyś ktoś zapytał mnie czym różnią się teledyski Lady Gagi od filmów porno. Odpowiedź brzmiała, że w filmach porno jest lepsza muzyka. I poniekąd tak jest z naszą ligą. Niby gramy tą samą piłką co na Zachodzie, a jednak ta piłka naszych piłkarzy nie chce się słuchać. Może trzeba z nią po angielsku nawijać?

W najbliższy weekend Legia pojedzie na mecz do Bielska. Niech nikogo nie zdziwi fakt, że Reksio okaże się lepszym aktorem niż Brad Pitt. Tu jest Polska! My rządzimy się swoimi prawami, a nie jakimiś z Hollywood…

Twitter


Polecamy