menu

PKO Ekstraklasa. Legia męczyła się z ŁKS-em. W zwycięstwie pomógł błąd młodzieżowca

9 lutego 2020, 19:31 | Joanna Zalewska

PKO Ekstraklasa. Legia Warszawa dominowała w meczu z beniaminkiem, ale nie potrafiła udokumentować swojej przewagi. Na początku podopieczni trenera Aleksandara Vukovicia przegrywali nawet 0:1, ale świetna końcówka pozwoliła na strzelenie trzech goli. Kluczowym momentem był błąd Jana Sobocińskiego i zagranie ręką we własnym polu karnym.

Legia Warszawa - ŁKS Łódź 3:1 (0:0)
Legia Warszawa - ŁKS Łódź 3:1 (0:0)
fot. Krzysztof Szymczak

Bilans Legii w zimowych sparingach to 4 wygrane, 2 remisy i jedna przegrana, natomiast ŁKS 3 razy zwyciężał, raz remisował oraz 2 razy schodził z boiska pokonany. Cele na rundę wiosenną dla obu ekip różnią się diametralnie – Legia walczy o odzyskanie mistrzostwa, a ŁKS marzy o pozostaniu w najwyższej klasie rozgrywkowej. Dodatkowej motywacji piłkarzom dodał fakt, że na trybunach zasiadł selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek. Wydaje się, że to jedna z ostatnich szans pokazania się dla ligowców, którzy jeszcze nie grali w narodowej kadrze, a mają aspiracje na wyjechanie z Robertem Lewandowskim i spółką na mistrzostwa Europy.

Początkowo groźniejsze okazje stwarzali podopieczni Kazimierza Moskala – legioniści próbowali zagrażać im pressingiem, ale nie byli konkretni w swoich działaniach. Łodzianie postawili na grę z kontry – bramce Radosława Majeckiego zagrażał głównie Guima. W 19. minucie młodzieżowiec grudnia Michał Karbownik oddał pierwszy celny strzał w meczu i Arkadiusz Malarz spokojnie interweniował.
Legia coraz pewniej czuła się na boisku, na stałe zagościła na połowie ŁKS-u. W 24. minucie szczęścia spróbował z rzutu wolnego Andre Martins. Zabrakło niewiele, by uszczęśliwił kibiców spragnionych goli po przerwie zimowej. Pod koniec pierwszej połowy przyjezdni wreszcie zdołali się przedostać pod bramkę przeciwników, a Majecki miał sporo problemów z oddaleniem zagrożenia. Legia zrewanżowała się ze zdwojoną siłą – najpierw niewiele zabrakło, by któryś z graczy przeciął świetne dośrodkowanie Karbownika. Chwilę później Jose Kante huknął w boczną siatkę, ożywiając kibiców, którzy już widzieli tę piłkę między słupkami. W doliczonym czasie gry z dużego kąta oddał strzał Arvydas Novikovas, jednak Malarz zdołał wybronić to uderzenie. Dobitka Kante również nie przyniosła rezultatów.

Przed przerwą wydawało się, że gol dla warszawian jest kwestią czasu, a ŁKS-owi ciężko będzie cokolwiek zdziałać. Trener Moskal musiał w szatni świetnie zmotywować swoich piłkarzy, bo ci już 8 minut po przerwie objęli prowadzenie. Obrona gospodarzy ewidentnie jeszcze nie wyszła z szatni i zostawiła w polu karnym niepilnowanego Łukasza Piątka, który z bliska wpakował piłkę do siatki ku uciesze licznej grupie kibiców z Łodzi.

Legia rzuciła się do odrabiania strat, a Aleksandar Vuković próbował ratować sytuację zmianami – na boisku w miejsce Novikovasa pojawił się Maciej Rosołek. W 67. minucie gospodarze wreszcie przeszli do konkretów. Najpierw strzał Luquinhasa fantastycznie wybronił Malarz, a potem jeden z defensorów uratował ŁKS po dobitce Martinsa. W piłkarzy Legii wstąpiło drugie życie. 13 minut po golu dla łodzian Walerian Gwilia precyzyjnie dośrodkował na głowę Rosołka, który udowodnił trenerowi, że ten podjął dobrą decyzję wpuszczając go na boisko i zmienił wynik spotkania.

Oblężenie bramki ŁKS-u trwało. Legioniści nie opuszczali pola karnego przeciwników, uratowanych przez słupek po kolejnej próbie Rosołka. Na upragnione prowadzenie wyszli jednak dopiero w 84. minucie. Jan Sobociński zagrał ręką we własnym polu karnym i sędzia Bartosz Frankowski przy pomocy VAR-u zdecydował się na podyktowanie „jedenastki”, którą pewnie na gola zamienił Domagoj Antolić.

Wydawało się, że łodzianie rzucą się do odrabiania strat, ale nim zdążyli przeprowadzić sensowną akcję, było już 3:1. Kante zdecydował się na uderzenie z około 20 metrów, a Malarz nie sięgnął futbolówki. W doliczonym czasie gry zawodnicy Moskala próbowali jeszcze pokusić się o zmniejszenie rozmiarów porażki, jednak nie zdołali umieścić piłki w siatce po raz drugi tego wieczoru.

Atrakcyjność meczu: 7/10
Piłkarz meczu: Valerian Gwilia
Widzów: 20 000

PKO EKSTRAKLASA w GOL24


Więcej o EKSTRAKLASIE - newsy, wyniki, terminarz, tabela, strzelcy


Polecamy