menu

Helio Pinto: Steaua jest faworytem dwumeczu, ale będziemy walczyć

19 sierpnia 2013, 16:11 | Tomasz Dębek/Polska The Times

- Na tym etapie kwalifikacji do Ligi Mistrzów nie ma łatwych rywali. Steaua to bardzo dobry zespół ze znakomitymi zawodnikami. Myślę, że są faworytami - mówi Helio Pinto, portugalski pomocnik Legii Warszawa przed środowym meczem 4. rundy eliminacji Ligi Mistrzów.

Helio Pinto: Różnica między Benfiką a Legią wcale nie jest taka duża
Helio Pinto: Różnica między Benfiką a Legią wcale nie jest taka duża
fot. sylwester wojtas

Czym Steaua może zaskoczyć Legię? Dokładnie analizujemy grę mistrza Rumunii

Jakie nastroje panują w Legii przed meczem ze Steauą?
Zdajemy sobie sprawę z tego, że będzie ciężko. Na tym etapie kwalifikacji do Ligi Mistrzów nie ma łatwych rywali. Steaua to bardzo dobry zespół ze znakomitymi zawodnikami. Myślę, że są faworytami. Ale będziemy walczyć. Możemy wygrać, jeśli będziemy współpracować. Nie mamy w składzie Cristiano Ronaldo czy Leo Messiego, którzy załatwiliby awans sami, a reszta by im się przyglądała.

To było dobre losowanie?
Gra w krajowych rozgrywkach to zupełnie co innego niż kwalifikacje do Ligi Mistrzów, w których o losie awansu decydują dwa spotkania. Emocje i presja też są różne. Wszystkie drużyny, na które mogliśmy trafić, są bardzo mocne. Przecież to nie my byliśmy rozstawieni. Los przydzielił nam Steauę i musimy sobie z tym radzić. Grają tam doświadczeni zawodnicy, którzy wiedzą, o co walczą. Ale my też marzymy o fazie grupowej i damy z siebie wszystko, by to marzenie spełnić. Naszymi rywalami będą ludzie, nie roboty. Drużyna, która będzie więcej walczyła, zostawi serce na boisku, powinna awansować.

Jeśli, odpukać, odpadniecie i zagracie "tylko" w fazie grupowej Ligi Europy, będzie to dla Pana rozczarowanie?
Nie, absolutnie. Z tego co wiem, to w ciągu ostatnich kilkunastu sezonów Legia dotarła do fazy grupowej europejskich pucharów raz - dwa lata temu. Ważne, żeby pokazywać się w Europie regularnie. Jasne, Liga Mistrzów jest bardziej prestiżowa, ale gra w Lidze Europy to też sukces. Od czegoś trzeba zacząć. Celem powinna być powtarzalność, występy w pucharach co roku. Zyskują na tym wszyscy - piłkarze zdobywają doświadczenie, klub zarabia, a kibice mają okazję do ciekawych wyjazdów.

Pan grał w Lidze Mistrzów dwa razy. Legia ma jakość, by osiągnąć tam coś więcej niż powrót do domu z podkulonym ogonem po sześciu meczach?
W futbolu nie ma rzeczy niemożliwych. W sezonie 2011/12 doszliśmy z APOEL-em do ćwierćfinału LM, chociaż nikt na nas nie stawiał. To była fantastyczna przygoda, wielkie doświadczenie. Teraz gram dla Legii i stoi przede mną nowe wyzwanie. Jeśli będziemy ciężko pracować, walczyć i uzupełniać się na boisku, możemy dojść daleko. Oczywiście, potrzeba też piłkarskiej jakości, ale gra zespołowa jest podstawą. Wracając do pytania, myślę, że możemy namieszać nawet w Lidze Mistrzów. Gdybym w to nie wierzył, nie byłoby mnie tu. Nie jestem zadowolony z tego, co już osiągnąłem, chcę więcej. Dlatego przyjąłem propozycję Legii.

Jest Pan jednym z niewielu piłkarzy Legii, który ma jakieś doświadczenie w Lidze Mistrzów. Brak ogrania na takim poziomie może być dużym problemem?
Nie wydaje mi się. Kiedy pierwszy raz awansowaliśmy do Ligi Mistrzów z APOEL-em, chyba żaden z nas nie miał doświadczenia w tych rozgrywkach. Liczy się to, jak bardzo chcesz wygrać.

Słyszał Pan o tym, że w rewanżu ze Steauą może zabraknąć dopingu kibiców z Żylety?
Tak, to problem dla warszawiaków i ludzi Legii. Kibice wspierają nas na każdym meczu i byłoby wielką szkodą, gdyby części z nich zabrakło podczas tak ważnego spotkania jak to ze Steauą. Mam nadzieję, że uda się jakoś zmienić decyzję UEFA i będzie nas dopingował cały stadion.

Co jak na razie może Pan powiedzieć o Legii?
Jestem tu pięć tygodni, więc niedługo. Nie widziałem wszystkiego, ale na razie bardzo podoba mi się i miasto, i klub. Legia jest świetnie zorganizowana, pracują tu bardzo mili ludzie. Kiedy mam jakiś problem, mogę o nim porozmawiać i każdy chce pomóc. Nie mogę powiedzieć złego słowa na nikogo. No, może poza jednym piłkarzem... (patrzy na przysłuchującego się rozmowie Dossę Juniora) Oczywiście żartuję, wszystko jest super.

Jak porówna Pan APOEL i Legię pod względem organizacji?
W ciągu ostatnich kilku lat moja była drużyna bardzo się pod tym względem poprawiła. Ale tu jest zupełnie inaczej. Nie tylko w Legii. Praktycznie wszystkie stadiony są piękne, do tego dopisuje publiczność. Wygląda na to, że warunki do treningów w innych klubach są dobre. Na Cyprze dwie, trzy drużyny mają świetną infrastrukturę, w pozostałych jest z tym dużo gorzej.

Legii daleko do Benfiki Lizbona czy Sevilli, w których Pan grał?
Może bardziej byłem niż grałem. Rozmawiałem na ten temat z rodziną. W Benfice i Sevilli warunki do treningów mieliśmy fantastyczne. Ale w Legii jest pod tym względem podobnie. Różnica w treningach, stadionie i całej otoczce klubu wcale nie jest duża.

Bardzo ciepło wypowiadał się o Panu Jerzy Engel, który pamięta Pana z Cypru. Zapowiadał, że na pewno będzie Pan w ekstraklasie wyróżniającą się postacią. Na Cyprze miał Pan status gwiazdy?
Nigdy nie uważałem się za gwiazdę. Jestem zawodnikiem, który walczy dla drużyny, zostawia serce na murawie. Chcę grać dobrze i zdobywać trofea. Unikam takich myśli, jak: "jestem najlepszy". Czasem ludzie tak mówią czy piszą, ale dla mnie gwiazdami są Messi i Ronaldo, inni to zwykli ludzie. Piłka jest sportem zespołowym.

Na Cyprze grał Pan z kilkoma polskimi piłkarzami. Zanim trafił Pan do Legii, wiedział Pan już dużo o naszym futbolu?
Grałem z Łukaszem Sosinem, Kamilem Kosowskim, Marcinem Żewłakowem, Adrianem Sikorą i Radkiem Michalskim. Był też Jean Paulista, były wiślak, z którym widziałem się tydzień temu. Rozmawiałem z każdym przed podpisaniem kontraktu. Mówili o Polsce w samych superlatywach. Ale szczerze mówiąc, nie wiedziałem zbyt wiele o życiu w tym kraju czy waszej piłce. Ale to, co zobaczyłem, przekroczyło moje oczekiwania.

Zaskoczyli Pana polscy kibice? Cypryjscy są podobno wspaniali - gdy piłkarze wygrywają...
To prawda. Kiedy wygrywaliśmy, byliśmy bogami. Po kilku przegranych meczach kibice nie są już tak fajni. Chcą od piłkarzy wyjaśnień, czasem nawet czegoś więcej... Do tego na Cyprze nie każda drużyna ma fanów. Poza pięcioma, sześcioma klubami, reszcie kibicuje garstka ludzi. W Polsce, gdzie byśmy nie grali, na każdym stadionie jest ich pełno. To niesamowite.

Czytaj cały wywiad z Helio Pinto w PolskaTheTimes.pl!

Polska The Times


Polecamy