Legia ucieka reszcie stawki. Podsumowanie 21. kolejki T-Mobile Ekstraklasy
Jak w swoich debiutach zaprezentowali się nowi szkoleniowcy? Czy Śląsk Wrocław wreszcie zdołał zdobyć komplet punktów wiosną? Do jakich zmian doszło w czubie tabeli, a co zaszło na jej dnie?
ŁKS – Cracovia 2:2. Zaprzepaszczona okazja
Gospodarze nie wykorzystali w piątek fantastycznej szansy żeby odskoczyć od swoich rywali i wygrać mecz „za sześć punktów” . ŁKS prowadził już 2:0, ale beznadziejne zachowanie defensora Klepczarka, który w głupi sposób zarobił drugą żółtą kartkę, przyczyniła się w konsekwencji do odrobienia strat przez „Pasy”.
Cracovia pokazała coś, czego nikt się po niej nie spodziewał – zdołała nie przegrać spotkania, w którym rywale mieli już dwie bramki przewagi. Trener Kafarski debiut może zaliczyć do udanych. Kompletnie niefortunnie wypadł za to arbiter tego pojedynku, Paweł Gil, który popełnił kilka znaczących dla przebiegu konfrontacji błędów.
Wisła – Lech 0:0. Wiele hałasu o nic
Drugi w tym sezonie trener Lecha, Mariusz Rumak, zmierzył się z trzecim kolejnym szkoleniowcem Wisły podczas tych rozgrywek, Michałem Probierzem. Dla prowadzącego „Kolejorza” był to absolutny debiut w seniorskiej piłce, dla Probierza już trzecie miejsce pracy od września ubiegłego roku.
Jak wypadło to trenerskie starcie? Co prawda, było parę efektownych parad bramkarskich i kilka dogodnych sytuacji strzeleckich (o dziwo lepsze mieli goście), lecz suma sumarum piątkowe spotkanie przy Reymonta zawiodło. Potencjalny hit kolejki okazał się niewypałem.
Antybohaterem meczu był Mateusz Możdżeń, który w pierwszej połowie dwukrotnie mógł zapewnić poznaniakom prowadzenie, ale zabrakło mu zimnej krwi. 20-latek mógł mieć szansę na rehabilitację, gdyby nie niepotrzebna druga żółta kartka, którą otrzymał w 64. minucie meczu.
Wisła w ostatnich trzech meczach na własnym stadionie zdobyła zaledwie punkcik, nie zdobywając przy tym bramki. Dla obrońców tytułu jest to dorobek zawstydzający.
Górnik – Lechia 2:2. Odmienne połowy w Zabrzu
Lechia, podobnie jak ŁKS, zdołała ugrać zaledwie remis, pomimo dwubramkowego prowadzenia. Jednak wreszcie gra zespołu z Gdańska (przede wszystkim w pierwszej połowie) mogła nastroić optymistycznie sympatyków „biało-zielonych” i dać nadzieje na to, że podopieczni Pawła Janasa zachowają ligowy byt na kolejny sezon.
Górnik zaprezentował w sobotę swoim, zgromadzonym na placu budowy przy Roosvelta, kibicom dwa oblicza. W pierwszej połowie zabrzanie grali brzydko, bez konceptu i nieudolnie, natomiast w drugiej odsłonie pokazali charakter i dzięki determinacji udało im się wyrównać stan gry. Warto odnotować fakt iż ósme trafienie w rozgrywkach zaliczył Nakoulma.
Podbeskidzie – Legia 0:1. Warszawianie wciąż punktują
Legia, od czasu porażki na wznowienie rozgrywek w Zabrzu 0:2, wygrała w trzech kolejnych spotkaniach, nie tracąc przy tym gola. I choć gra podopiecznych Skorży w dwóch ostatnich meczach z ŁKS-em i Podbeskidziem na „kolana nie rzucała”, to trzeba pochwalić stołeczną drużynę za regularność i efektywność. Mistrzowska patera powędruję na Łazienkowską, jeśli tę systematyczność w zbieraniu punktów uda się legionistom utrzymać przez 9 następnych kolejek.
Bielszczanie schodzili pokonani z własnego boiska, po raz pierwszy od 7. serii spotkań, kiedy to musieli uznać wyższość chorzowskiego Ruchu. „Niebiescy” będą także najbliższym rywalem drużyny Roberta Kasperczyka. Czy beniaminek ma szansę w starciu z będącym „na fali wznoszącej” Ruchem?
Zagłębie – Ruch 1:1. Wilk syty i owca cała
Podział punktów, który rzekomo nie zadowala żadnej ze stron. Jednak remis ten wystarczył „Miedziowym” by opuścić strefę spadkową (pomógł też piątkowy wynik z Łodzi), w której lubinianie znajdowali się od 12. serii gier. Z kolei „Niebieskim” , oczko zdobyte na Dialog Arena pozwoliło utrzymać się na ostatnim miejscu ligowego podium i przedłużyć passę bez porażki do sześciu kolejnych spotkań. Podopieczni Waldemara Fornalika ostatni raz schodzili z boiska pokonani 28 listopada w Gdańsku. Do lidera z Warszawy tracą tylko pięć punktów.
Widzew – Bełchatów 1:0. Koszmarek przy Piłsudskiego
Zespoły, które w niedzielne popołudnie spotkały się w derbach ziemi łódzkiej, były ostatnio chwalone za przyzwoitą postawę. Jak się okazało, było to zdecydowanie na wyrost, bowiem obie jedenastki zaserwowały wszystkim obserwatorom pokazową lekcję antyfutbolu. Poziom spotkanie na Widzewie był wielce rozczarowujący i gdyby nie fakt, że gospodarzom udało się zwyciężyć, to ich kibice mogliby śmiało domagać się zwrotu pieniędzy za bilety. Miejmy nadzieję, że tak nieudanych piłkarsko konfrontacji już w tym sezonie nie uraczymy.
Śląsk – Korona 1:2. Mistrzowie jesieni na kolanach
„Scyzory” z Kielc są absolutną rewelacją rundy rewanżowej w Ekstraklasie, w której grają jak z nut i zdobyły komplet punktów. Drużyna Leszka Ojrzyńskiego nie poluje już, tak jak w wielu jesiennych meczach, jedynie na nogi rywali i kolorowe kartoniki od arbitrów, tylko cotygodniowo poprawia swoją sytuację w tabeli i realnie włącza się do walki o europejskie puchary. Póki co, kielczanom jest znacznie bliżej do eliminacji Ligi Europejskiej niż ich niedzielnym rywalom . W spotkaniu ze Śląskiem, „złocisto-krwiści” byli zespołem znacznie dojrzalszym piłkarsko i na zwycięstwo w pełni zasłużyli.
Co można powiedzieć o Śląsku? Powtarza się syndrom Jagiellonii z poprzednich rozgrywek. Trudno powiedzieć czemu wrocławianie grają wiosną aż tak słabo. Druzgocąca klęska z Legią i zdecydowana porażka z Koroną to efekty złego przygotowania do rundy, nieudanych zimowych transferów czy może nowych taktycznych pomysłów Oresta Lenczyka? Niespełna 70-letni szkoleniowiec parę sezonów temu, pomimo mistrzostwa jesieni, nie zdołał wywalczyć tytułu z GKS-em Bełchatów. Jak wiemy historia ma to do siebie, że lubi się powtarzać.
Polonia – Jagiellonia 4:1. Mecz „na przełamanie”
„Czarne koszule” przełamały się po dwóch kolejnych ligowych porażkach i udało im się zwyciężyć, dzięki czemu stołeczna ekipa zrównała się punktami z Koroną i Ruchem. Triumf ten oznacza, że przynajmniej na jakiś czas spod trenerskiej gilotyny Józefa Wojciechowskiego wydostał się Jacek Zieliński. Komplet punktów dla gospodarzy to w dużej mierze zasługa Gruzina Dwaliszwiliego, który swoimi trzema asystami otwierał drogę do bramki partnerom z drużyny.
Początek pracy Tomasza Hajty z zespołem z ulicy Słonecznej do łatwych nie należy. Białostoczanie nie prezentują się na boisku aż tak źle, jak wskazywałyby na to osiągane przez nich rezultaty, ale w czterech tegorocznych meczach zdobyli zaledwie punkcik. Jednak dyspozycja szeregów defensywnych „żółto-czerwonych” jest chwilami dramatyczna. Na pocieszenie dla drużyny z Podlasia, nieprzeciętnej urody bramkę zdobył Makuszewski, który przełamał impas „Jagi” w kwestii zdobywania goli w 2012 roku.
Emocje będą wciąż wyłącznie wzrastać!
Liga rozkręca się coraz bardziej, a do jej końca pozostało dziewięć kolejek, w których zdarzyć się może absolutnie wszystko. Rumieńców nabierają zarówno walka o czołowe lokaty, jak i potyczki w dolnych rejonach tabeli. Jakiekolwiek wyniki przewidzieć jest naprawdę trudno, ale można śmiało stawiać pieniądze na to, że futbol w rodzimym wydaniu będzie trzymał wszystkich jego obserwatorów w napięciu aż do ostatnich rozstrzygnięć tego sezonu.