menu

Legia rozniosła Zawiszę. Hat-trick Nikolicia, przepiękny gol Brozia [RELACJA, ZDJĘCIA]

16 marca 2016, 20:20 | jac/Konrad Kryczka

Bez najmniejszych problemów Legia Warszawa poradziła sobie z Zawiszą Bydgoszcz. W pierwszym półfinałowym meczu Pucharu Polski wygrała z nim 4:0 (1:0). Trzy gole strzelił Nemanja Nikolić, jednego dołożył Łukasz Broź. Zespół Stanislawa Czerczesowa może być już niemal pewien gry w finale na Stadionie Narodowym.

Legia Warszawa - Zawisza Bydgoszcz
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legia Warszawa - Zawisza Bydgoszcz
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legia Warszawa - Zawisza Bydgoszcz
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legia Warszawa - Zawisza Bydgoszcz
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legia Warszawa - Zawisza Bydgoszcz
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legia Warszawa - Zawisza Bydgoszcz
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legia Warszawa - Zawisza Bydgoszcz
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legia Warszawa - Zawisza Bydgoszcz
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legia Warszawa - Zawisza Bydgoszcz
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legia Warszawa - Zawisza Bydgoszcz
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legia Warszawa - Zawisza Bydgoszcz
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legia Warszawa - Zawisza Bydgoszcz
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legia Warszawa - Zawisza Bydgoszcz
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legia Warszawa - Zawisza Bydgoszcz
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legia Warszawa - Zawisza Bydgoszcz
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legia Warszawa - Zawisza Bydgoszcz
fot. Bartek Syta/Polska Press
Legia Warszawa - Zawisza Bydgoszcz
fot. Bartek Syta/Polska Press
1 / 17

Przed meczem niemal każdy przewidywał łatwe zwycięstwo Legii. Warszawianie to obrońcy pucharu Polski, a także liderzy Ekstraklasy. Na dodatek grali u siebie. Z kolei Zawisza nie miał w ręce zbyt wielu atutów. Zespół z Bydgoszczy na co dzień występuje w I lidze, w której walczy o awans do Ekstraklasy. Największym atutem gości w kontekście dzisiejszej rywalizacji był zatem element zaskoczenia – możliwość, iż faworyzowani „Wojskowi” zlekceważą przeciwników. Gospodarze podeszli jednak do spotkania z pełną powagą.

Stanisław Czerczesow nie wysłał zresztą na boisko jedynie etatowych rezerwowych, czego wielu oczekiwało. Rosjanin dokonał wprawdzie kilku korekt (m.in. wymienił boki obrony), ale jedenastka, która wyszła dzisiaj na boisko i tak robiła wrażenie. Niewielu zmian w porównaniu o spotkań ligowych dokonał również sztab szkoleniowy Zawiszy. W przypadku bydgoszczan doszło jednak do rotacji na newralgicznej pozycji, jaką jest bramka. Łukasza Sapelę zastąpił Damian Węglarz, który w obecnym sezonie grywa przede wszystkim w rozgrywkach pucharowych.

On dziś nie zawiódł, czego jednak nie można powiedzieć o jego kolegach, zarówno tych odpowiadających za defensywę, jak i tych, którzy mieli w teorii zagrażać obronie Legii. Wszystko w grze gości posypało się już po sześciu minutach. Węglarz nie dał się pokonać Aleksandrowi Prijoviciowi, ale po chwili – po rozegraniu przez gospodarzy rzutu rożnego – nie miał już wiele do powiedzenia. Bramkarz gości najpierw obronił wprawdzie strzał Nemanji Nikolicia, ale z dobitką Węgra nie miał już szans.

W pierwszej połowie Legię w ofensywie było stać właściwie na tyle. Długimi momentami gospodarze grali bowiem bardzo niechlujnie, jakby nie do końca wiedzieli, jak mają atakować. W drugiej odsłonie gra z ich strony wyglądała lepiej. Najpierw Guilherme wymienił piłkę z Nikoliciem i zakończył akcję niezłym strzałem, który jednak został zatrzymany. Dobijać próbował jeszcze Ondrej Duda, ale Słowak skiksował i kopnął ponad poprzeczkę.

Lepiej ustawiony celownik miał Łukasz Broź, który po chwili huknął z dystansu. Piłka po jego uderzeniu odbiła się jeszcze od poprzeczki i wpadła do bramki. Wydaje się, że zaskoczeni byli wszyscy, również autor pięknego trafienia. Broź trafił zresztą do siatki po raz drugi, ale tego gola nie uznał sędzia, sygnalizując spalonego.

Legia nie poprzestała jednak na dwóch bramkach. Tomasz Brzyski strzałem z rzutu wolnego obił poprzeczkę. Po chwili po ogromnym błędzie Jeana-Yvesa Mvoto piłkę już do siatki skierował natomiast Nikolić. Piłkę Węgrowi – jak na tacy – wystawił Prijović. Nie minęło kilka minut, a gospodarze mieli rzut karny. I znów nie popisał się Mvoto, który faulował Kaspra Hamalainena. Do jedenastki podszedł Ondrej Duda, ale jego intencje wyczuł Węglarz. Golkiper Zawiszy obronił uderzenie Słowaka, który (podobnie jak jego koledzy) nie zdążył dobić piłki. Węglarz jednak i tak musiał wyjąć piłkę z siatki po raz czwarty. I znów po strzale Nikolicia, który z kilku metrów jedynie dopełnił formalności.

To wszystko najdobitniej pokazuje, jak wyglądała gra defensywna Zawiszy. W ofensywie goście nie wyglądali jednak lepiej. W pierwszej połowie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego groźnie głową uderzył Piotr Stawarczyk. Strzałami Malarza próbowali zaskoczyć również Karol Angielski i Gal Arel, ale bramkarz Legii był na posterunku. W drugiej połowie dobrą szansę miał Vasil Panayotov, ale zawodnik gości mocno przestrzelił.


Polecamy