Radosław Pruchnik (Górnik Łęczna): Jeśli ktoś się boi presji, to nie powinien grać w piłkę
Rozmawiamy z Radosławem Pruchnikiem, obrońcą walczącego o utrzymanie w Nice I lidze Górnika Łęczna. W niedzielę zielono-czarni rozegrają najprawdopodobniej ostatni mecz sezonu w Katowicach.
fot. fot. KK
W miniony weekend wygraliście 2:1 Raków Częstochowa, dzięki czemu przedłużyliście wasze szanse na zachowanie ligowego bytu. Jak ten mecz wyglądał z perspektywy boiska?
Początkowo ruszyliśmy na rywali, mieliśmy taki plan, żeby zaatakować ich przez pierwszy kwadrans i zastosować wysoki pressing. Udało nam się strzelić gola, ale niestety - po tym ataku pressingiem straciliśmy trochę sił i się cofnęliśmy, a rywale przejęli inicjatywę. Raków udokumentował to bramką. Cieszy fakt, że poszliśmy za ciosem, strzeliliśmy gola na 2:1 i ten wynik utrzymaliśmy do przerwy. Plan na drugą połowę był taki, by kontrolować mecz zza podwójnej gardy i wyprowadzić jakąś dobrą kontrę na 3:1. Niestety, nie udało się zdobyć trzeciej bramki, ale ważne, że utrzymaliśmy prowadzenie do końca. Bardzo się z tego cieszymy.
Tym bardziej, że graliście bez swojego kapitana, kontuzjowanego Grzegorza Bonina, który zazwyczaj napędza wasze akcje ofensywne.
To też pokazuje, że możemy grać bez Grzesia. Aczkolwiek chciałem zaznaczyć, że Grzegorz jest dla nas bardzo ważnym zawodnikiem i życzymy mu jak najszybszego powrotu do zdrowia.
Walka o utrzymanie nabrała rumieńców. Przed ostatnią kolejką jeszcze trzy zespoły walczą o utrzymanie lub miejsce barażowe.
Otóż to. My w niedzielę jedziemy do Katowic, żeby wygrać i przełamać passę meczów wyjazdowych bez zwycięstw. Jesteśmy podbudowani wygraną nad Rakowem i głęboko wierzymy w to, że wywalczymy utrzymanie.
Fakt, że GKS Katowice nie walczy już o nic ma dla was znaczenie przed niedzielnym meczem?
W ogóle na to nie patrzymy. My musimy patrzeć wyłącznie na siebie i musimy się zmierzyć z presją, która na nas ciąży. Wierzę, że udźwigniemy to i w spotkaniu z GKS Katowice pokażemy najlepsze oblicze Górnika Łęczna.
Dźwiganie psychiczne walki o utrzymanie kolejny sezon z rzędu, to nie jest łatwa sprawa.
Zgadza się, ale jesteśmy profesjonalistami i musimy sobie z tym radzić. To jest najnormalniejsza rzecz w tym zawodzie i jeśli ktoś się boi presji, to nie powinien grać w piłkę nożną. My to dźwigamy dumnie i mam nadzieję, że na końcu sezonu przyjdzie radość z utrzymania.
Jaka jest recepta na to, by w tygodniu poprzedzającym taki mecz utrzymać dobre nastawienie? Uświadamiać sobie stawkę spotkania, czy może przeciwnie - rozluźnianie atmosfery?
Obie te rzeczy. Trzeba optymalnego pomysłu, by do najbliższego meczu podejść tak, żeby jak najlepiej sprzedać swoje umiejętności. Zbyt duża mobilizacja może poplątać nogi.