menu

Polska zagra z Estonią baraż o Euro 2024. Konstantin Vassiljev specjalnie dla nas: „Kiedyś już zepsułem debiut Waldemarowi Fornalikowi”

4 stycznia, 08:33 | Jaromir Kruk

Reprezentacja Polski zmierzy się z drużyną Estonii w pierwszym meczu barażowym o udział w finałach mistrzostw Europy w Niemczech 21 marca na PGE Narodowym. Zwycięzca tego spotkania zagra o występ na Euro 2024 z wygranym meczu Walia – Finlandia. Ze względu na kontuzję Konstantin Vassiljev, były pomocnik Piasta Gliwice i Jagiellonii Białystok opuścił dwa ostatnie mecze reprezentacji Estonii. Na Polskę pomocnik Flory Tallin, który w sierpniu ukończy 40 lat ma być gotowy, a ewentualny występ w Warszawie pomoże mu się zbliżyć do Martina Reima, lidera pod względem rozegranych meczów w estońskiej kadrze. Reim uzbierał ich 157, Vassiljev – 155.

Kapitan reprezentacji Estonii Konstantin Vassiliev walczy o piłkę z napastnikiem reprezentacji Szwecji Alexandrem Isakiem w meczu kwalifikacji Euro 2024
Kapitan reprezentacji Estonii Konstantin Vassiliev walczy o piłkę z napastnikiem reprezentacji Szwecji Alexandrem Isakiem w meczu kwalifikacji Euro 2024
fot. EPA/PAP

Myślisz o tym rekordzie?
Konstantin Vassilljev: Staram się do tego podchodzić z dystansem i ze spokojem. Futbol reprezentacyjny jest specyficzny, mecze gra się co jakiś czas i nigdy niewiadomo czy w okienku na kadrę nie przydarzy się kontuzja. Mi to się zdarzyło i przepadły mi konfrontację z Austrią i Szwecją. W życiu i piłce sytuacja zmienia się dynamicznie, a ja choć mam swoje lata jeszcze nie zakończyłem kariery i staram się prezentować taką formę, by selekcjoner o mnie pamiętał. Wyleczyłem już uraz i mam nadzieję, że na Polskę będę zdrowy i dostanę szansę. W kadrze nie gra się za nazwisko.

Odpocząłeś w święta?
Ze względu na leczenie kontuzji mięśnia czwórgłowego miałem dłuższą przerwę. 2 stycznia stawiam się w klubie i rozpoczynam okres przygotowawczy, a pod koniec lutego moją Florę czeka spotkanie o Superpuchar Estonii z Trans Narva. Fajnie byłoby nowy rok zacząć od zdobycia trofeum. Poprzedni był z jednej strony udany, bo zostaliśmy mistrzem kraju, z drugiej pozostawił niedosyt, liczyliśmy, że coś osiągniemy w europejskich pucharach, ale nie daliśmy latem rady Rakowowi Częstochowa i Farul Constanca.

Uważasz, że poziom ligi estońskiej się podnosi?
Na pewno nie tak jak oczekujemy, trudno nawet powiedzieć w jakim kierunku idziemy. Strasznie duża różnica dzieliła w poprzednim sezonie drugi i trzeci zespół tabeli i to daje do myślenia. Ciężko określić też nasze talenty, choć trzymam za nie kciuki, ale do weryfikacji dochodzi na arenie międzynarodowej. Na pewno szansą dla młodych piłkarzy są mecze międzypaństwowe, choćby takie jak z Polską.

Jak oceniasz szanse Estonii w barażu z Polską?
Mamy jeszcze trzy miesiące czasu i dziś trudno wyrokować w jakich składach zagrają obie ekipy. Polscy piłkarze będą wtedy w pełni sezonu, u nas większość po dwóch ligowych kolejkach. Jesteście zdecydowanym faworytem.

Polska była też niedawno faworytem spotkania z Mołdawią.
Co mogę powiedzieć? Mołdawia była świetnie przygotowana do tego meczu, miała swój plan, który realizowała. Ale w piłce reprezentacyjnej szybko wszystko się zmienia. Polscy piłkarze mogą przyjechać na kadrę w dobrej dyspozycji z klubów, zakładam, że atmosfera w drużynie Michała Probierza będzie znacznie lepsza niż jesienią.

Jak wytłumaczysz kryzys reprezentacji Polski?
Kryzys to za mocne słowo, ale na pewno na problemy waszej kadry składa się szereg czynników. Duży wpływ na wyniki i grę miała postawa liderów, atmosfera. Zmiany selekcjonerów co kilka miesięcy też nie pomagają, ale jestem przekonany, że Polska ma duży potencjał. Jeden pozytywny impuls może odmienić zespół Michała Probierza. Te parę miesięcy przerwy reprezentacyjnej może Polsce wyjść na korzyść, ale przyjedziemy do Warszawy by postarać się o niespodziankę.

Już kiedyś przyczyniłeś się do wygranej Estonii z Polską. Często wracasz wspomnieniami do towarzyskiego meczu z 2012 roku w Tallinnie?
To było tylko towarzyskie spotkanie, ale jak się gra w reprezentacji to nie można go tak nazwać. Polacy przyjechali do nas w mocnym składzie z Lewandowskim, po Euro 2012, ale pogrążyłem ich w doliczonym czasie z wolnego. Zepsułem selekcjonerski debiut Waldemarowi Fornalikowi. Podobno historia lubi się powtarzać, ale podkreślam, że Polska znów będzie zdecydowanym faworytem.

Rozmawiał Jaromir Kruk


Polecamy