menu

Michał Góral: Kto przejdzie przez Legię, jest przygotowany na grę w seniorskiej piłce [WYWIAD]

29 grudnia 2017, 13:45 | Joanna Sobczykiewicz

Przeskok z juniorskiej piłki do świata dojrzałego, seniorskiego futbolu nie zawsze jest łatwy. Przekonał się o tym 18-letni napastnik Legii II — Michał Góral. Zakończona miesiąc temu runda jesienna w III lidze była pierwszym sprawdzianem dla króla strzelców Centralnej Ligi Juniorów z sezonu 16/17. W szczerym wywiadzie przeczytacie, jak zawodnik warszawskiej Legii ocenił swoje występy nie tylko na trzecioligowych boiskach, ale też przeciwko doświadczonym, europejskim zespołom w UEFA Youth League czy Premier League International Cup.

Michał Góral
fot. Marlena Penc
Michał Góral
fot. Marlena Penc
Michał Góral
fot. Marlena Penc
Michał Góral
fot. Marlena Penc
1 / 4

Joanna Sobczykiewicz: Zakończona już runda jesienna to dla ciebie bardzo duży krok do przodu. Zostałeś przeniesiony z zespołu juniorskiego do drugiej drużyny Legii i występujesz na trzecioligowych boiskach.
Michał Góral:
Można powiedzieć, że dopiero w tym sezonie wszedłem w poważny, seniorski futbol. Spodziewałem się, że zaaklimatyzowanie się w zespole może zająć trochę więcej czasu. Gra w III lidze bardzo różni się od spotkań rozgrywanych w Centralnej Lidze Juniorów, zwłaszcza na mojej pozycji, gdzie styczność z przeciwnikiem jest wymagana i potrzebna. Pod względem czysto piłkarskim przyszło to dość płynnie. Co prawda na początku miałem problemy z radzeniem sobie z obrońcami rywali. Z biegiem czasu w drugiej części rundy byłem już do tego przyzwyczajony i wiedziałem co robić, by moja gra była lepsza. Nie jestem tylko zadowolony ze swojego dorobku bramkowego, bo jak na napastnika nie jest zbyt okazały. Trzeba przyznać, że na tyle sytuacji, ile miałem, tych bramek powinno być zdecydowanie więcej. Właśnie nad tym aspektem muszę popracować przed startem kolejnej rundy.

Rozegrałeś 589 minut. Jesteś rozczarowany, czy przed startem sezonu brałbyś taki rezultat w ciemno?
Wybrałbym drugą opcję, bo jest to mój pierwszy sezon w Legii II i dopiero wchodziłem do gry z seniorami, a tu ważny jest wynik, osiągany przez drużynę. Było zrozumiałe, że na początku będę musiał pokazać, że jestem tam potrzebny. Myślę, że z czasem to udowodniłem, dlatego w późniejszym czasie dostawałem więcej minut. Nie mam co narzekać na kredyt zaufania ze strony trenera.

Co twoim zdaniem poszło nie tak? Przed startem sezonu w klubie zapowiadano walkę o awans do drugiej ligi, a po rundzie jesiennej do lidera tracicie już 10 punktów…
Trudno powiedzieć, co zrobiliśmy źle. Na pewno nie szło nam z drużynami, które plasowały się w dolnej części tabeli. Powinniśmy poradzić sobie z nimi lepiej. Nie znaleźliśmy też recepty na to, że zespół teoretycznie słabszy się muruje. Potraciliśmy punkty i nie mogliśmy wejść w odpowiedni rytm zwycięstw. Na początku sezonu szło nam dobrze. Zagraliśmy kilka spotkań, w których pokazaliśmy, że będziemy liczyć się w tabeli. Później coś się zacięło i ciężko powiedzieć, co dokładnie. Przygotowania poszły przecież bardzo sprawnie…

Jak już przy nich jesteśmy, był to jeden z niewielu, tak dobrych okresów przygotowawczych w wykonaniu Legii II. Rywalizowaliśmy z mocnymi zespołami. Spodziewaliśmy się, że przeniesiemy poziom gry ze sparingów na mecze ligowe i na początku udawało się to nam. Brakowało też trochę szczęścia. Gdybyśmy pierwsi strzelili gola, rywal musiałby nas gonić, a wtedy grałoby się nam łatwiej. Mielibyśmy wtedy zdecydowanie więcej punktów.

Czego nauczył was występ w Premier League International Cup?
Rywalizowaliśmy z dobrymi, europejskimi drużynami, złożonymi z piłkarzy w podobnym wieku. Takie mecze są zupełnie inne. Oba zespoły dobrze się nie znają. Nie wiemy, czego spodziewać się po sobie, dlatego te spotkania są otwarte i atrakcyjne. Obie drużyny za wszelką cenę dążą do zdobycia bramki, a w konsekwencji tego do zwycięstwa. Mogliśmy sprawdzić się na tle lepszych rywali i od niektórych poduczyć się różnych aspektów taktycznych i zagrań. Dzięki temu zobaczyliśmy, w jakim miejscu jesteśmy i czy idziemy w dobrą stronę.

Nie byliście rozczarowani po meczu z ostatnią wtedy w tabeli Herthą, która już o nic nie walczyła?
Trzeba podkreślić, że Hertha chciała pokazać się z jak najlepszej strony, bo był to jej ostatni mecz w turnieju i chcieli zakończyć swoją przygodę w nim, wygrywając. Nie było więc tak, że im nie zależało. Wynik nie odzwierciedla tego, jak ten mecz wyglądał. Z Sunderlandem w pierwszej połowie wykorzystaliśmy sytuacje, które sobie stworzyliśmy, a na dodatek dobrze się broniliśmy. Wtedy prowadziliśmy 1:0. Z Herthą w pierwszych 45. minutach miałem dwie, stuprocentowe okazje, których nie wykorzystałem, a powinienem był to zrobić. Gdyby było inaczej, to wtedy my byśmy decydowali, jak ten mecz będzie wyglądał i pewnie dowieźlibyśmy zwycięstwo do końca. Zupełnie inaczej wyglądałaby też nasza sytuacja w tabeli.

Twój najlepszy mecz w III lidze?
Najlepiej w tym sezonie zapamiętam spotkanie z Olimpią Zambrów. Wygraliśmy je 4:1. Był to mecz przełomowy, zarówno dla mnie, jak i dla całej drużyny. Po raz pierwszy zagrałem w podstawowym składzie Legii II. Bardzo chciałem pokazać, że zasługuję na to miejsce. Był to dość dobry mecz w moim wykonaniu. Strzeliłem swojego pierwszego gola w seniorskiej piłce i zagrałem od pierwszej do ostatniej minuty.

Wtedy też przełamaliście fatalną passę trzech meczów bez punktów…
Zgadza się. Bardzo nam zależało na zwycięstwie. Na początku spotkanie nie układało się po naszej myśli, bo przegrywaliśmy 0:1. Pokazaliśmy jednak charakter i wydźwignęliśmy wynik na 4:1. Uważam, że był to wartościowy i godny zapamiętania mecz.

Poza występami w III lidze oraz wspomnianym już turniejem w Anglii, grałeś też przeciwko europejskim drużynom w UEFA Youth League…
Była to na pewno nagroda za to, co osiągnęliśmy w poprzednim sezonie w Centralnej Lidze Juniorów. Po raz trzeci zdobyliśmy mistrzostwo Polski. Dla każdego z nas było to wyróżnienie, ale w pewnym stopniu też obowiązek, by wygrać z Islandczykami. Chcieliśmy grać jak najdłużej w tych rozgrywkach, a by to osiągnąć, musieliśmy pokonywać kolejnych rywali. Z Breidablik udało się nam to. Wiedzieliśmy, że mecz z Ajaxem będzie bardzo trudny i nie pomyliliśmy się. W Warszawie trochę za bardzo przestraszyliśmy się rywala i podeszliśmy do niego ze zbyt dużym respektem. W Amsterdamie natomiast zagraliśmy bardzo dobrze taktycznie i gdybyśmy wykorzystali więcej sytuacji, ten mecz mógłby potoczyć się inaczej. Mieliśmy szansę na odwrócenie losów dwumeczu, co byłoby fantastyczne.

Pomimo porażki w dwumeczu z Ajaxem, wracając z Amsterdamu mieliście powód do dumy.
Zgadza się. Pokazaliśmy, że trzeba liczyć się z Mistrzem Polski Legią Warszawa i że Polska nie jest obcym, piłkarskim światem, który można lekceważyć, a pewnie wiele osób tak myślało. Zawodnicy z Ajaxu też mogli do tego podejść w podobny sposób. Udowodniliśmy, że w Polsce też dobrze szkolimy młodzież i potrafimy grać w takich rozgrywkach, a co za tym idzie, trzeba nas szanować, a nie uważać, że jesteśmy gorsi od zawodników, grających w innych, europejskich klubach. Wyjątkowo w tym roku ta przygoda nie udała się seniorskiej drużynie Legii, dlatego tym bardziej chcieliśmy dać trochę radości kibicom i ekspertom polskiej piłki, by mieli powód do dumy. Meczem rewanżowym z Ajaxem udowodniliśmy, że warto przyglądać się nam i na nas stawiać, a my w późniejszym czasie odwdzięczymy się dobrą grą.

Czym różni się Legia od innych klubów, w których do tej pory grałeś?
Na pewno nauczyłem się tu gry w kontakcie. Bardziej zwróciłem uwagę na to, co jest mi potrzebne jako napastnikowi. Były to detale jak wchodzenie w pole karne, czy odnajdowanie się tam. Wcześniej byłem skazany sam na siebie. Nikt nie potrafił mi podpowiedzieć, jak mam zachowywać się i co robić, by wyszło to z korzyścią i dla mnie, i dla drużyny. Powiedzmy, że miałem wolną rękę i sam musiałem dojść do tego, jak robić to poprawnie. W Legii uwaga została przede wszystkim zwrócona na drobne elementy, jak utrzymanie piłki i gra w kontakcie. W tych aspektach bardzo się poprawiłem.

Wydoroślałeś?
Na pewno tak. Wydaje mi się, że Legia jest jednym z niewielu klubów w Polsce, który potrafi nas wprowadzić w taką atmosferę i obycie z tym, co może nas czekać w dorosłej piłce. Nie zawsze jest tak, jakbyśmy tego chcieli. Musimy walczyć o skład. Jest to próba charakteru. Kto przejdzie przez Legię, jest przygotowany na grę w seniorskiej piłce.

Był moment, w którym poczułeś, że woda sodowa uderzyła ci do głowy?
Legia to trochę inny świat. Inaczej podchodzi się tu do sportu i życia. Ludzie mogą to wszystko postrzegać zupełnie z innej perspektywy. Osobiście uważam, że nie było takich momentów, w których poczułbym się jakimś wielkim piłkarzem, bo szybko zostałbym sprowadzony na ziemię przez kolegów, trenera czy rodzinę. Oni dbali o to, by mi tak nie odbiło.

Tak na koniec, zostając przy temacie rodziców. Jesteś jednym z niewielu, młodych zawodników, który może liczyć na ich osobiste wsparcie na większości meczów…
Rodzice mają dość blisko do Warszawy i często przyjeżdżają na mecze. Interesuje ich to. Obserwują mój rozwój i często podpowiadają. Głównie wspierają, a kiedy trzeba, to też ganią. Nie muszę im jednak niczego udowadniać i nie mam narzuconej presji z ich strony. Muszę sam od siebie wymagać. Na meczu i tak najważniejsza jest opinia trenera. Przez to on też nas na swój sposób wychowuje.

Piłkarze do wzięcia za darmo w ligach zagranicznych [TOP 10]

MAGAZYN SPORTOWY 24;nf

[wideo_iframe]//get.x-link.pl/2aa92008-d375-db18-3f22-61ff7fdee250,f710614f-bda5-7cd4-c4cb-3f8a04cad2e6,embed.html[/wideo_iframe]


Polecamy