Legia coraz bliżej mistrzostwa. Podsumowanie 26. kolejki Ekstraklasy
Nikt nie kwapi się do pościgu za liderującą Legią. Śląsk remisuje w Bielsko-Białej, Ruch dzieli się punktami z Górnikiem w derbach Śląska. Do czołówki dobija natomiast "Kolejorz", a świetna passa Zagłębia trwa dalej. W Krakowie hat-trick Genkowa. Wszystkie zespoły z dołu tabeli zgodnie przegrywają swoje mecze. Zapraszamy na podsumowanie 26. kolejki Ekstraklasy.
fot. Grzegorz Wypych Ekstraklasa.net
Korona Kielce – Zagłębie Lubin 0:2. „Miedziowi” utrzymani
Wróciła krytykowana za brutalność, Korona z jesieni. Podopieczni Leszka Ojrzyńskiego zaprezentowali w piątek anty fair play, dwóch z nich wyleciało z boiska. Zaledwie czterech zawodników z pierwszego składu kielczan ustrzegło się żółtego kartonika. „Złocisto-krwiści” byli tego dnia bardziej krwiści. Jeden punkt w trzech ostatnich meczach oddala „Scyzory” od europejskich pucharów. W starciu z Zagłębiem, zawodnicy z Kielc polowali zwłaszcza na nogi rywali, gra niespecjalnie ich interesowała. Goście woleli pograć w piłkę i zdobyć punkty. Dlatego też piłkarze Korony powinni mieć pretensje głównie do siebie, a nie do sędziego Pawła Pskita.
Tylko kataklizm mógłby spowodować spadek z ligi lubinian. Ekipa prowadzona przez Pavela Hapala to najlepiej punktujący zespół w lidze w tym roku. Od wznowienia rozgrywek „Miedziowi” zdobyli dwadzieścia oczek na dwadzieścia siedem możliwych i z ostatniego miejsca w tabeli wskoczyli na bezpieczne jedenaste. Brawa dla nich. Może w przyszłym sezonie drużyna z Dolnego Śląska będzie w stanie sprostać marzeniom działaczy o górnej połówce ligowego zestawienia i walce o puchary? Zobaczymy. Póki co, gra Zagłębia nie porywa, ale konsekwencja i regularność w zdobywaniu punktów robią wrażenie.
GKS Bełchatów – Jagiellonia Białystok 2:0. Profesor Żewłakow
Bełchatów odprawił z kwitkiem „Jagę” w siedem minut. Tylko tyle potrzebowali gospodarze by wbić białostoczanom dwa gole i odebrać im nadzieję na jakąkolwiek zdobycz punktową. Ojcem tego zwycięstwa jest bez wątpienia doświadczony Marcin Żewłakow, który najpierw kapitalnym uderzeniem z dystansu zapewnił „Torfiorzom” prowadzenie, a potem obsłużył podaniem Zbozienia przy bramce na 2:0. To bardzo ważne punkty dla GKS-u, zwłaszcza, że rywale w walce o utrzymanie w tej kolejce przegrywali. W następnej serii spotkań podopieczni Kamila Kieresia jadą do Lubina na starcie z będącym „na fali” Zagłębiem.
Jagiellonia to oprócz Cracovii i Bełchatowa, najgorzej grająca na wyjazdach drużyna ligi. Ekipa z północno-wschodniej Polski jest w delegacjach totalnie zagubiona i nie prezentuje żadnej jakości. Do tej pory na obcych stadionach na trzydzieści dziewięć możliwych oczek białostoczanie zdobyli ledwie sześć. Ale nie jest to wyłącznie problem Tomasza Hajty, „Żółto-Czerwoni” mieli z tym trudności także za poprzednich szkoleniowców. Z resztą jedyne w tym sezonie zwycięstwo poza Białymstokiem zaowocowało zmianą trenera, więc może duet Hajto/Dźwigała nie chce kusić losu.
Widzew Łódź – Legia Warszawa 1:1. Legia remisuje w hicie i umacnia się na szczycie
Mecze Widzewa z Legią to już nie to samo co jeszcze kilka lat temu. Tak na boisku, jak i na trybunach. Sobotnie spotkanie nie było hitem, wyglądało raczej jak przeciętne ligowe zawody. Widzew przerwał fatalną passę ligowych meczów z Legią u siebie, w których nie strzelał bramki warszawianom od 2003 roku. Niezbyt ciekawego obrazu widowiska dopełniał stan murawy, a raczej jej braku na stadionie przy al. Piłsudskiego w Łodzi. Lepsze warunki do gry w piłkę mają drużyny w lubelskiej klasie okręgowej. Wstyd.
Legia powoli zbliża się do mistrzostwa. Nawet gdy „Wojskowi” grają słabiej i nie wygrywają, to i tak nikt nie kwapi się, aby za nimi gonić. Trzy punkty przewagi nad słabo prezentującym się Śląskiem Wrocław mogą wystarczyć. Do końca rozgrywek pozostały cztery spotkania, z czego trzy „Legioniści” zagrają na własnym stadionie. Za tydzień kolejny hit, tym razem Legia-Lech. Mieliśmy ostatnio już kilka takich klasyków z udziałem Legii. Wszystkie zawiodły. I derby Warszawy z Polonią, i mecz w Krakowie z Wisłą, i sobotni klasyk z Widzewem. Czyżby kolejne „hitowe” rozczarowanie?
Wisła Kraków – ŁKS Łódź 3:2. Popis Bułgara. Wisła jednak potrafi
Pierwsza połowa to popis gospodarzy. Podopieczni Michała Probierza prezentowali się efektownie, widać było, iż nie brakuje im motywacji. Świetną skutecznością popisał się strzelec hat-tricka, Cwetan Genkow. Bułgar trafia ostatnio jak na zawołanie. Wisła drugi raz z rzędu potrafiła wbić rywalowi trzy bramki, na ich grę patrzy się coraz przyjemniej. Od momentu strzelenia trzeciego gola krakowianie nieco odpuścili, czego konsekwencją była emocjonująca końcówka. Dobra postawa nie zmienia jednak faktu, iż obecny sezon jest dla Wisły stracony. „Biała Gwiazda” nie zdobędzie w tym roku żadnego trofeum, nie awansuje też do europejskich pucharów. Na dokładkę cały zastęp przepłacanych obcokrajowców, których w lecie trzeba się będzie pozbyć.
Po 55 minutach wydawało się, że łodzianie zostaną rozniesieni przy Reymonta. Ambitna postawa w drugiej połowie pozwoliła odrobić chociaż część strat. To jednak za mało, bo za ambicje utrzymania nie dają. Warto pochwalić Piotra Świerczewskiego za „trenerski nos”. Menedżer przeprowadził dwie dobre zmiany, które szybko zaowocowały golami. Cała nadzieja „Rycerzy Wiosny” w postawie piłkarzy gdańskiej Lechii, którzy wyraźnie nie chcą oderwać się od strefy spadkowej. ŁKS od bezpiecznego miejsca cały czas dzielą zaledwie dwa punkty. Łodzianie nie mają łatwego terminarza, ale wszystko w ich nogach.
Podbeskidzie Bielsko-Biała – Śląsk Wrocław 1:1. Śląsk traci cenne punkty w końcówce
Bielszczanie utrzymanie mają zapewnione już od dawna, plan więc wykonany w stu procentach. Teraz piłkarze Podbeskidzia nic nie muszą, co najwyżej mogą. Mogli odebrać zwycięstwo Śląskowi i to zrobili. W samej końcówce spotkania. Dwie ostatnie porażki z ŁKS i Cracovią nie stawiały gospodarzy w roli faworytów w konfrontacji z WKS-em. Udało się pokrzyżować plany przyjezdnym i to w najbardziej przykry dla gości sposób. Brawo dla Podbeskidzia za grę do końca. Teraz pozostaje dograć sezon do końca i spokojnie szlifować formę na przyszłe rozgrywki. Następny sezon po utrzymaniu beniaminka zawsze jest trudniejszy.
Śląsk na wiosnę gra bardzo słabo, ale mimo to wciąż ma szansę na mistrzostwo kraju. Nie świadczy to dobrze o poziomie rodzimej ligi. Podopieczni Oresta Lenczyka nie wyciągnęli wniosków po meczach, w których tracili bramki w ostatnich sekundach spotkania. „Wojskowi” nie wykorzystali wyśmienitej szansy, aby doskoczyć na jeden punkt do prowadzącej Legii. Chociaż patrząc na obecną formę, piłkarze z Wrocławie w żaden sposób nie zasługują na mistrzostwo. Przed Śląskiem trzy spotkania z zespołami dołu ligowej tabeli, które w normalnych okolicznościach drużyna walcząca o tytuł spokojnie rozstrzygnęłaby na swoją korzyść. Czy wrocławianie walczą o mistrza? Raczej, po prostu, znajdują się w czołówce.
Lech Poznań – Lechia Gdańsk 2:1. „Kolejorz” wciąż walczy o europejskie puchary
Po okresie bardzo słabej gry i równie słabych wyników do walki o europejskie puchary powrócił Lech Poznań. W ostatnich pięciu meczach poznaniacy uzbierali aż trzynaście punktów. Gospodarze w niedzielę zdominowali Lechię, to piłkarze „Kolejorza” strzelali gole, nawet te dla gdańszczan. Lech jest coraz bliżej ścisłej czołówki, a tam nadal jest wszystko możliwe. W następnej kolejce podopieczni Mariusza Rumaka jadą do stolicy na mecz z Legią. Jeśli tam wygrają, ich strata do warszawian zmniejszy się do czterech oczek. Jeszcze może być gorąco.
"Lechiści" starają się jak mogą, aby nadać dramaturgii walce o utrzymanie. Gdańszczanie blado wypadali na tle dobrze dysponowanych gospodarzy, szczególnie do momentu samobójczego trafienia Injaca. „Biało-Zieloni” igrają ze spadkiem. Dwa punkty przewagi mogą w przeciągu jednego meczu zamienić się w jeden punkt straty. Tym bardziej, że przed podopiecznymi Pawła Janasa ciężki terminarz. Trzy z czterech spotkań „Lechiści” rozegrają z drużynami walczącymi o czołowe lokaty (ze Śląskiem, Legią i Ruchem).
Ruch Chorzów – Górnik Zabrze 0:0. Wielkie Derby Śląska na remis
Wielkie derby Śląska nie uraczyły licznie zgromadzonych kibiców bramkami. Ci chyba liczyli na takowe, więc sfrustrowani wyżywali się na stadionowych toi-toiach i płotach odgradzających sektory. Niemniej jednak, ciekawych akcji w meczu derbowym nie brakowało. Chorzowianie zmotywowani byli podwójnie. Po pierwsze odwieczny rywal zza miedzy, któremu zawsze należy utrzeć nosa. Po drugie remis stołecznej Legii, który dał nadzieje na doskoczenie do lidera. „Niebiescy” nie sprostali wyzwaniu, ale pretensje mogą mieć tylko do siebie. Zabrakło skuteczności. Cztery punkty straty to dosyć sporo. Jednak wystarczy spojrzeć na kalendarz Ruchu. Trzy ostatnie mecze to potyczki z trzema najsłabszymi drużynami w ekstraklasie, kolejno ŁKS-em, Cracovią i Lechią.
Zabrzanie prezentują w tym sezonie solidną, równą formę. Ostatni okres jest nawet nad wyraz pozytywny dla „Górników”. Podopieczni Adama Nawałki nazbierali w 2012 roku imponujące szesnaście punktów, ogrywając m.in. Legię, Koronę czy Polonię. Piłkarze Górnika, do spółki z kolegami po fachu z Ruchu, stworzyli niezłe widowisko. „Trójkolorowi” spokojnie dotrwają do końca sezonu na zasłużonym miejscu w środku ligowej tabeli. Trener Nawałka dalej będzie robił swoją robotę, która być może już niedługo zaowocuje mniejszym lub większym sukcesem.
Polonia Warszawa – Cracovia 2:1. Polonia blisko pucharów, Cracovia jedną nogą w 1. lidze
Polonia cały czas w grze o najwyższe cele. Po planowym zwycięstwie nad czerwoną latarnią ligi „Czarne Koszule” zajmują czwarte miejsce w tabeli z pięcioma punktami straty do lidera. Bardzo ciekawie zapowiada się rywalizacja o miejsca gwarantujące udział w eliminacjach europejskich pucharów. W następnej kolejce na Konwiktorską przyjeżdża Ruch Chorzów. Ten mecz może sporo wyjaśnić także w kwestii pościgu za liderującą Legią. Czesław Michniewicz nie może być pewny o utrzymanie posady jeśli Polonia nie wywalczy co najmniej wicemistrzostwa. A „Czarne Koszule” nie mają zbyt łatwego terminarza. Wspomniana konfrontacja z Ruchem, wyjazdowy mecz z rozpędzonym Lechem, potyczka ze świetnie punktującymi „Miedziowymi”. Wszystko w nogach Polonistów.
Cracovia walczyła do końca, miała kilka okazji, ale na niewiele się to wszystko zdało. Porażka w Warszawie nie oznacza jednak dla „Pasów” dramatu. Wszystko dzięki porażkom ŁKS-u i Lechii. Strata do gdańszczan wynosi cztery punkty, więc kibice ze stadionu przy ulicy Kałuży mogą mieć jeszcze cichą nadzieję na cud. Na takowy jednak się nie zanosi, przed podopiecznymi Tomasza Kafarskiego m.in. wyjazdowe derby z Wisłą i mecz z chorzowskim Ruchem. Terminarz zatem nie sprzyja utrzymaniu, forma zresztą chyba też…
Ciekawie na górze tabeli
Niezwykle dużo emocji przyniosą nam kolejne mecze, szczególnie drużyn z czołówki tabeli. Za tydzień klasyk polskiej ekstraklasy Legia – Lech, na dokładkę konfrontacja Polonii Warszawa z Ruchem Chorzów. Ciasno jest na szczycie ekstraklasy, właściwie wszystko się może jeszcze zdarzyć. Na dzień dzisiejszy Legia ma inicjatywę i to stołeczny klub rozdaje karty. Do końca w napięciu będzie także trzymać walka o utrzymanie pomiędzy Cracovią, ŁKS-em i Lechią. Będzie się działo.