menu

Trener Lechii: - Nie lubię udawać kogoś, kim nie jestem, a na meczach bywam cholerykiem

15 maja 2018, 15:42 | Dariusz Piekarczyk

Bogdan Jóźwiak jest trenerem Lechii Tomaszów Mazowiecki, wicelidera grupy pierwszej III ligi. Jego drużyna wygrała mecz na szczycie z Sokołem-Konsport Aleksandrów, mistrzem jesieni, aż 6:0.

Bogdan Jóźwiak
Bogdan Jóźwiak
fot. Fot. Lechia Tomaszów Mazowiecki

Drżyj Widzewie! Tak najkrócej podsumować można wygraną Lechii z Sokołem-Konsport aż 6:0.
Nie spotkałem się wcześniej, żeby mecz na szczycie, na tym poziomie rozgrywek, jedna z drużyn wygrała aż 6:0. Ciężko nawet ten wynik skomentować. Wyszedł nam super mecz. Byliśmy też skuteczni. Tak wysoka wygrana stawia, ze wymagania w stosunku do drużyny rosną. Nie myślimy jednak o meczu z Widzewem. Przed nimi i nami jeszcze cztery spotkania.

Morale drużyny poszło zapewne do góry?
I to bardzo. Po takim meczu nie mogło być inaczej. Nie jest to jednak kwestia jednego spotkania. Proszę zauważyć, że jesteśmy najskuteczniejszą drużyną naszej ligi. Strzeliliśmy też najwięcej goli wiosną. Piłkarze mają to w głowie, czują się mocni.

Nie wierzę, że nie rozmawiacie w drużynie o II lidze.
Kiedy masz sześć kolejek do końca sezonu i tylko dwa punkty straty do lidera, z którym zresztą grasz jeszcze mecz, to siłą rzeczy zaczynają się rozmowy o awansie. Nie będę udawał fałszywej, ale też niepotrzebnej skromności i zaprzeczał, że jest inaczej. Tak, gramy o druga ligę, a co z tego wyjdzie zobaczymy.

Dla pana, uznanego w naszym regionie trenera, awans byłby największym sukcesem w karierze.
Nie da się ukryć, ale tak do tego nie podchodzę, choć przecież sport to sukcesy i porażki, a zawsze miło jest wygrywać. Pamiętam jednak o tym, że w drużynie z którą rywalizujemy też jest trener, który ma swoje ambicje i nie myślę tylko w kontekście Widzewa.

Jest pan opanowanym człowiekiem ale tylko przed lub po meczu. Podczas spotkań piłkarskich zamienia się pan w choleryka. To pomaga drużynie?
Jestem cholerykiem podczas meczów i nic na to nie poradzę, choć próbował nad sobą zapanować. Nic z tego. Ja lubię żyć z drużyną, podpowiadać, czasem nawet za mocno, za impulsywnie. Nieraz nawet posprzeczam się z bocznym sędzią. Arbitrzy wiedzą już jednak czego można się po mnie spodziewać, czasem mnie uspokajają. Ale inny nie będę, zresztą dlaczego mam udawać kogoś, kim nie jestem?

Drużyna puka do II ligi, ale i trener też się przygotowuje do pracy z zespołami występującymi w wyższych klasach rozgrywkowych.
Doszkalam się, doszkalam. Jestem słuchaczem kursu UEFA Pro, który kończy się w marcu przyszłego roku. Jeśli wszystko pójdzie jak trzeba, to będę miał uprawnienia do prowadzenia drużyn nawet z ekstraklasy.

Są tacy, co twierdzą, że dla dobra piłki nożnej naszego regionu, będzie lepiej jeśli do II ligi awansuje Widzew, nie Lechia, czy inna drużyna.
ŁKS w pierwszej lidze, Widzew w drugiej, byłoby dla Łodzi wspaniale. Nasza liga jest w cieniu Widzewa, gdzie nam równać się z tym klubem pod względem finansowym czy organizacyjnym, nie mówiąc już o kibicowskim. Tam na mecz przychodzi kilkanaście tysięcy ludzi, a u nas co najwyżej z 500. Nie ma Klubu Kibica, nie ma też dopingu, ale myśmy się do tego przyzwyczaili. Powtarzam, gramy o awans.


Polecamy