menu

Patryk Lipski, piłkarz Lechii Gdańsk: Za bardzo się otworzyliśmy. Zdarzył się taki mecz, że szczęście nam nie sprzyjało

16 września 2018, 21:30 | Paweł Stankiewicz, Kraków

Patryk Lipski strzelił pierwszego gola w meczu Lechii Gdańsk z Wisłą Kraków. Niestety, później skuteczniejsi byli piłkarze Wisły i to oni wygrali ostatecznie 5:2.

Patryk Lipski, piłkarz Lechii Gdańsk
Patryk Lipski, piłkarz Lechii Gdańsk
fot. Fot. Andrzej Szkocki

- Szkoda bramki straconej tuż przed przerwą ze stałego fragmentu. Może mecz inaczej by się potoczył gdybyśmy zeszli na przerwę prowadząc 2:1. Można powiedzieć, że w tym meczu Wiśle wpadło wszystko, co mieli. Zdarzył się taki mecz, że szczęście nam nie sprzyjało. Lepiej przegrać raz tracąc pięć goli i potem wygrywać niż przegrać pięć meczów różnicą jednej bramki. Nie ma się co załamywać tylko trzeba dobrze odpowiedzieć na tę porażkę. Już w kolejnym meczu z Zagłębiem Lubin - zapowiada Patryk.

Pomocnik Lechii docenia grę Wisły i zauważa błędy swojego zespołu.

- Widać, że Wisła dobrze gra piłką. Oglądaliśmy mecze rywali, ale dwie bramki zdobyli po świetnych akcjach, ale jednak daliśmy się też uśpić przy stałych fragmentach gry - ocenił.

Lechii w Krakowie zabrakło konsekwencji w defensywie, którą pokazywała w poprzednich meczach tego sezonu.

- W drugiej połowie, kiedy przegrywaliśmy, zabrakło nam trochę doświadczenia. Rzuciliśmy się do odrabiania strat, choć było jeszcze dużo czasu, zamiast zagrać konsekwentnie w obronie i czekać na szanse bramkowe, które zresztą później były. Byliśmy za bardzo otwarci i pojawiły się za duże przestrzenie pomiędzy poszczególnymi formacjami. Wisła to wykorzystała. Mecz mógł się potoczyć w drugą stronę. Wiem, że straciliśmy pięć goli, ale nie musieliśmy tego meczu przegrać. Flavio miał dwie sytuacje w drugiej połowie, po których fenomenalnie interweniował bramkarz Wisły. Z Zagłębiem u siebie musimy pokazać, że nie przez przypadek jesteśmy wysoko w ligowej tabeli - powiedział Lipski.

W spotkaniu z Zagłębiem jednak Patryka nie zobaczymy na boisku, bowiem będzie musiał pauzować za cztery żółte kartki.

- Niestety. Dostałem czwartą żółtą kartkę. Trochę przypadkowo, ale myślę, że zasłużenie ją dostałem. Cieszę się, że już za dziesięć dni jest mecz Pucharu Polski z Wisłą w Krakowie i jeśli trener mnie wystawi, to będzie moja najbliższa okazja, aby pokazać się na boisku. Szczęście w nieszczęściu , że nie ma przerwy na kadrę i nie będę musiał czekać dwa tygodnie na kolejny mecz tylko w Krakowie pojawi się okazja do rewanżu - zakończył Lipski.

FIFA planuje znacząco zredukować liczbę piłkarzy, którzy mogą zostać wypożyczeni

Press Focus