Bogusław Kaczmarek, były trener Lechii i Arki: Brak kibiców gości to ogromna strata, bo to zawsze koloryt i oprawa [ROZMOWA]
Bogusław Kaczmarek, były trener i piłkarz Lechii Gdańsk oraz zdobywca Pucharu Polski jako zawodnik Arki Gdynia, mówi o sobotnich derbach Trójmiasta.
To już trzecie derby w tym roku. Czeka Pan na nie z taką samą niecierpliwością?
Dobra postawa obu drużyn obudziła w sposób wystarczający kibicowską wyobraźnię. Olbrzymia strata, że nie będzie na meczu kibiców Arki. Wspominam derby jako trener i piłkarz. Właśnie jako piłkarz pamiętam mecz na Traugutta, gdzie godzinę przed jego rozpoczęciem na trybunach było 30 tysięcy widzów. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1, a gola dla Lechii strzelił Jurek Kasalik po moim dośrodkowaniu. Trójmiejska piłka bez derbów nie jest do końca ekstraklasowa. Derby to smaczek, klimat, super mobilizacja i ekstra motywacja w obu obozach. Jak historia uczy Arka jeszcze ekstraklasowych derbów z Lechią nie wygrała.
Może to w sobotę zmienić?
To inne rozdanie. Arka jest zespołem, który potrafi grać na wyjazdach. Zanotowała na Łazienkowskiej remis szczęśliwy dla Legii, wygrała we Wrocławiu ze Śląskiem. U siebie pokonała Zagłębie Lubin. Te wyniki pokazują, że dla Lechii derby nie będą bułką z masłem. Wiele się zmieniło pod względem kadrowym, ale bardziej w Arce, z której odeszli znaczący piłkarze, jak Mateusz Szwoch czy Michał Marcjanik. Jest kilku nowych, jak sponiewierany przez pierwszoligową piłkę Michał Janota, ale dobrze się wkomponowali w zespół. Jest nowy trener Zbigniew Smółka, który jak sam mówi, już po podpisaniu kontraktu myślał o derbach.
Arce nie grozi przemotywowanie?
To dotyczy obu stron. W przypadku Arki mamy śladowe występy zawodników rdzennych. Takim jest przede wszystkim Michał Nalepa. Mówię o graczach podstawowego składu, bo Rafał Siemaszko wchodzi z ławki rezerwowych, a Mateusz Młyński dopiero przebija się do drużyny. W Lechii były wcześniej próby z Karolem Filą czy Mateuszem Sopoćko. Są też młodzi Adam Chrzanowski i Tomasz Makowski, ale już nie z gdańskim rodowodem.
W tabeli zdecydowanie wyżej jest Lechia.
Nie ma też co patrzeć na tabelę i stratę prowadzenia przez Lechię. Różnice są takie, że można mówić o liderze zbiorowym, a zespoły w kwestii zdobywania punktów są w ruchy jednostajnie opóźnionym. Lechia jest mocna kadrowo, zagra u siebie i będzie faworytem derbów. W rezerwach grają Ariel Borysiuk, Milos Krasić czy Grzegorz Wojtkowiak, a na ławce rezerwowych siedzi Artur Sobiech, który przyszedł po to, aby grać. Bardzo mądra była decyzja trenera Piotra Stokowca w kwestii Lukasa Haraslina, bo chłopak zagrał dwa mecze w młodzieżowej reprezentacji Słowacji. W niepełnym wymiarze czasowym, ale zawsze. Jeśli jednak spojrzymy na trzy ostatnie mecze Lechii i Arki, to trudno mówić, że biało-zieloni są faworytem. Patrząc na statystyki, to dla Arki mecze wyjazdowe są w charakterze przywileju. Lechii ostatni mecz nie wyszedł i to Piast był bliżej zwycięstwa, a remis uratowały dobre zmiany Stokowca. Czekam na formę Sobiecha, bo przygotowany fizycznie i grający regularnie może pokazać eksplozję snajperską. W Lechii niepokoi mnie gra środkowych obrońców, bo wykopki skończyły się we wrześniu. W Europie przynajmniej jeden środkowy obrońca jest zawodnikiem grającym, a w Gliwicach obaj obrońcy Lechii mieli z tym problemy. Michał Nalepa gra lepiej niż w poprzednim sezonie, ale ma osiem żółtych kartek, ze trzy sędziowie mu darowali, a potrzeba kogoś, kto będzie grał w piłkę.
Lukas Haraslin - Luka Zarandia. To może być mecz dwóch najlepszych skrzydłowych w Lotto Ekstraklasie?
Problem trenera Smółki jest taki, że bez Zarandii i Luki Maricia drużyna zagrała we Wrocławiu nie gorzej, a momentami nawet lepiej niż z nimi w składzie. To kwestia właściwego wyboru. W Lechii kiedyś trener Stokowiec miał dylemat, co zrobić, aby umieścić w składzie wszystkich piłkarzy z nazwiskami. Szukanie miejsc na siłę, to są kłopoty bogactwa. W Lechii jest duży potencjał na skrzydłach, ale w Gliwicach byłem zdziwiony postawą Michała Maka i Konrada Michalaka.
To Haraslin czy Zarandia może mieć większy wpływ na grę swojego zespołu?
Większy udział w Lechii ma Haraslin. Bez względu czy na lewej czy prawej stronie realizuje założenia taktyczne. Luka Zarandia gra lekko w kratkę.
Kto może być bohaterem derbów?
Bohaterami są ci, którzy mają największy wpływ na wynik i strzelają bramki. Chciałbym, żeby to nie był bohater jednostkowy, ale żeby zostały nim obie drużyny, które zaprezentują ciekawy i mądry futbol, z wieloma sytuacjami i oby te derby obfitowały w bramki. To przyciągnie widzów. Nie wiem na czym to polega, że Lechia jest liderem, a przychodzi na mecz 10 tysięcy widzów. To socjologiczna zagadka. Mam nadzieję, że tym razem trybuny będą zapełnione przynajmniej w połowie. Żałuję, że nie będzie kibiców Arki, bo to zawsze koloryt, oprawa i wzajemne żarty fanów z obu stron. Przyśpiewki kibiców często mają niecenzuralne określenia, ale to ma swój koloryt. Takie derby są zapamiętane na lata. Widowisko straci na braku kibiców jednej z drużyn.
Gdyby miał iść Pan do bukmachera, to na kogo postawiłby Pan w sobotę pieniądze?
W derbach wyniki zawsze oscylują wokół remisu. Chciałbym, żeby było blisko remisu bramkowego. Pozycja w tabeli, potencjał i poprawa w grze obronnej wskazują na niewysokie zwycięstwo Lechii. Biało-zieloni mają więcej atutów, ale niech wygra lepszy.
Przerwy źle działają na piłkarzy Lechii Gdańsk, olbrzymia motywacja w Arce Gdynia