menu

Paweł Janas. „Selekcjonerskie spojrzenie”. Pucharowe zejście na ziemię. Bolesne, a w przypadku Pogoni nawet bardzo

13 sierpnia 2023, 15:15 | Paweł Janas

O ile po poprzedniej rundzie kwalifikacji europejskich pucharów wszyscy byliśmy niemal w siódmym niebie – słusznie nawet, bo po zwycięstwach ranking krajowy urósł nam solidnie – o tyle po pierwszych meczach trzeciej serii uzasadnione są obawy, że na tym etapie wszystkie polskie kluby mogą znaleźć pogromców - pisze w swoim najnowszym felietonie były selekcjoner reprezentacji Polski Paweł Janas.

Paweł Janas
Paweł Janas
fot. Sylwia Dąbrowa / Polska Press

O ile po poprzedniej rundzie kwalifikacji europejskich pucharów wszyscy byliśmy niemal w siódmym niebie – słusznie nawet, bo po zwycięstwach ranking krajowy urósł nam solidnie – o tyle po pierwszych meczach trzeciej serii uzasadnione są obawy, że na tym etapie wszystkie polskie kluby mogą znaleźć pogromców. Osobiście, najbardziej żałuję goli straconych przez zespoły Rakowa Częstochowa i Lecha Poznań w końcówkach. Bo ich zaliczki, przy dobrej do tych momentów grze, wydawały się wystarczające, aby z optymizmem – i to nawet sporym – oczekiwać na rewanże. Niestety, koncentracji i dwubramkowego prowadzenia nie udało się utrzymać do końcowego gwizdka, więc w tym tygodniu będzie nerwowo. Zarówno w szeregach Medalików, jak i Kolejorza. Bo żarty się skończyły, taka jest prawda.

[polecany]25220597[/polecany]

Najboleśniej przekonali się o tym piłkarze Pogoni Szczecin, którzy – chcąc awansować po porażce 0:5 w pierwszym spotkaniu – musieliby liczyć na cud. Pytanie tylko, czy mają podstawy, aby myśleć o cudownym zdarzeniu? W moim odczuciu nie. Sami musieliby się błyskawicznie pozbierać i wspiąć na znacznie wyższy poziom. A na dodatek Belgowie musieliby zlekceważyć Portowców do tego stopnia, żeby – oczywiście w mojej ocenie - wystawić rezerwy wspierane przez juniorów. Z góry można jednak założyć, że tego nie zrobią. Choćby dlatego, że pieniądze, które są do zarobienia w Lidze Konferencji Europy są nie do pogardzenia. UEFA płaci konkretnie – i to nie tylko za wyniki sportowe. A przecież oprócz wpływów ze scentralizowanych praw telewizyjnych i marketingowych z UEFA kluby mogą liczyć na solidny przychód z dnia meczowego. O czym najlepiej świadczą pełne stadiony na eliminacyjnych meczach pucharowych w Warszawie czy Poznaniu.

A’propos stolicy i Legii – zagrała niefartownie, ale jeszcze nie straciła szansy na przejście rywala z Austrii. Pod warunkiem jednak, że zaprezentuje się lepiej niż przy Łazienkowskiej. Do odrobienia jest jedna bramka. Tylko i aż, odnoszę bowiem wrażenie, że zespół przygotowywany przez Kostę Runjaicia jest nieskończony. Przy takim natężeniu gier jak obecnie trudno jest jednak zamknąć ten proces. Z jednej bowiem strony trener nie ma wyboru – musi rotować składem. Z drugiej - potrzebuje czasu, żeby zgrać poszczególne formacje i doszlifować schematy. Tyle że tego czasu w tym momencie nie ma.... Brzmi to trochę jak kwadratura koła, jeśli więc chcemy wyrwać się z tego zaklętego kręgu, trzeba poprawić ranking. Najlepiej jak najszybciej, gdyż tylko w takiej sytuacji realną do przejścia do grupy ścieżkę w kwalifikacjach europejskich pucharów będzie miał nie tylko mistrz Polski.

[polecany]25221851[/polecany]

Swoją drogą, nie dziwię się, że priorytetem dla Rakowa jest obecnie Europa, a nie PKO Ekstraklasa. Nawet jeśli ligowe mecze częstochowian wyglądają naprawdę słabo. Rozumiem bowiem, że wszyscy pod Jasną Górą myślami są w tej chwili zupełnie gdzie indziej. Bardziej zaskoczony jestem niezadowalającą głębią składu w Legii; w moim odczuciu klasowych zawodników na ławce stołecznego zespołu jest mniej niż w Rakowie, czy Lechu. A szkoda, bo nastawiając się na grę co trzy dni nie można tego aspektu budowy drużyny zlekceważyć...

[polecany]25222201[/polecany]