menu

Lech Poznań wspomina. Mija 11 lat od najsłynniejszego samobója w historii, który pomógł Kolejorzowi zdobyć mistrzostwo Polski w 2010 roku

13 maja 2021, 06:45 | DD

Polska ligowa piłka nożna takiej sytuacji w XXI wieku nie widziała. W jednej chwili losy mistrzostwa Polski w 2010 roku uległy zmianie. Minęło 11 lat od samobójczej bramki Mariusza Jopa w ostatniej minucie meczu Cracovia - Wisła Kraków na stadionie Hutnika, która wysunęła Lecha Poznań na pierwsze miejsce w tabeli przed ostatnią kolejką sezonu 2009/10.

- Mam świadomość, że będę postrzegany jako ten, który zawalił Wiśle sezon. To najpodlejsza chwila w mojej karierze - mówił w rozmowie z Gazetą Wyborczą Mariusz Jop.
- Mam świadomość, że będę postrzegany jako ten, który zawalił Wiśle sezon. To najpodlejsza chwila w mojej karierze - mówił w rozmowie z Gazetą Wyborczą Mariusz Jop.
fot. Andrzej Banaś

Na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu Ekstraklasy Wisła Kraków (60 pkt.) miała punkt przewagi nad Lechem Poznań (59 pkt.). W 29. serii gier Kolejorz wybiera się na mecz do Chorzowa z Ruchem, a Wisła szykowała się do wielkich derbów Krakowa z Cracovią. Cała kolejka była rozgrywana w formacie Multiligi (wszystkie spotkania rozpoczynały się o tej samej godzinie).

"Wokół Bułgarskiej" po meczu z Wisłą Kraków:


Kolejorz w Chorzowie przegrywał od 46. minuty po golu Michała Pulkowskiego. Wyrównanie dał Robert Lewandowski w 69. minucie i przy Cichej długo utrzymywał się wynik 1:1. Z kolei Wisła prowadziła 1:0 po golu Rafała Boguskiego na 10 minut przed końcem meczu. W tym momencie Biała Gwiazda miała trzy punkty przewagi nad Kolejorzem i szanse Lecha na mistrzostwo robiły się coraz mniejsze. Dodatkowo po golu Boguskiego trybuny zajmowane przez kibiców Wisły zaczęły szyderczo skandować w kierunku Cracovii: "Pierwsza liga, pierwsza liga", bo w tamtym sezonie Pasy pod wodzą Oresta Lenczyka broniły się przed spadkiem. W tym momencie wszystkie spotkania układały się pod Wisłę.

Nagle sytuacja przybrała nieoczekiwany obrót spraw. Najpierw Kolejorz w ostatnich minutach meczu w Chorzowie wyszarpał zwycięstwo po golu Sergieja Kriwca, ale prowadzenie Wisły z Cracovią nadal dawało Białej Gwieździe pierwsze miejsce w tabeli i wtedy... zresztą całą sytuację z ostatnich minut sezonu 2009/10 możecie obejrzeć poniżej:

Jeśli nie macie tyle czasu, to przypomnijcie sobie bramkę samobójczą Mariusza Jopa w ostatnich sekundach meczu w derbach Krakowa. Do dzisiaj wydaje się to praktycznie niemożliwe, tym bardziej że gol padł w sposób irracjonalny.

#BramkaZKalendarza - 11 maja 2010Mariusz Jop samobójczym strzałem doprowadza do remisu w meczu Cracovia - Wisła. Wiślacy tracą praktycznie szanse na tytuł mistrzowski. pic.twitter.com/IcwXCyxRcF— Bramka z Kalendarza (@BKalendarza) May 10, 2021

Co ciekawe, w tamtym meczu Mariusz Jop nie był przewidziany do składu. Na wiosnę sezonu 2009/10 obrońca Białej Gwiazdy zagrał tylko jedno spotkanie, a trener Henryk Kasperczak musiał dokonać zmian w bloku defensywnym, bo wypadli mu Junior Diaz i Pablo Alvarez.

Czytaj też: Kolejorz wreszcie mógł się bardziej podobać. Coś drgnęło

Dla Mariusza Jopa był to dramat, bo w jednej sekundzie zawalił Wiśle Kraków cały sezon. Sam zainteresowany w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" przyznał, że "to najpodlejsza chwila w jego karierze".

- W nocy zamknąłem oczy tyko na chwilę. Było trudno. To bardzo ciężka dla mnie sytuacja. W trakcie mojej kariery piłkarskiej jeszcze nigdy nie byłem w tak trudnym momencie. Oglądałem tę akcję kilkanaście razy dziś w nocy. Wydawało mi się, że właściwie dobrze się zachowałem, bo wyprzedziłem zawodnika, którego pilnowałem. Wydawało mi się, że wybiję piłkę przed siebie, natomiast ona jakoś tak niefortunnie się odbiła, że poleciała do bramki. Marcin Juszczyk nie miał szans obronić tego strzału. Ta sytuacja to nieprawdopodobny koszmar, ogromny pech. Trudno sobie wyobrazić, że w takich okolicznościach można było zremisować wczorajsze spotkanie. O dalszych konsekwencjach nie mówię, bo wiadomo, co się z tym wiąże. (...) Mam świadomość, że będę postrzegany jako ten, który zawalił Wiśle sezon. To najpodlejsza chwila w mojej karierze - opowiadał dzień później Jop.

Czytaj też: Były trener Lecha Poznań wraca do pracy? Ma dołączyć do sztabu zdobywcy Pucharu Polski - Rakowa Częstochowa.

Ostatecznie Kolejorz przeskoczył Wisłę Kraków w tabeli i cztery dni później w ostatniej kolejce miał wszystko w swoich rękach. Podopieczni Jacka Zielińskiego pokonali u siebie Zagłębie Lubin 2:0 po samobójczym golu Wojciecha Kędziory i bramce Roberta Lewandowskiego, co dało Lechowi pierwszy mistrzowski tytuł w XXI wieku.

Historia wręcz nieprawdopodobna, którą kibice wspominają do dziś. Zresztą wtedy po tej sytuacji na trybunach w Poznaniu modna była przyśpiewka o Mariuszu Jopie. W zeszłym roku wyszła płyta rapera Quebonafide i w najbardziej popularnym kawałku pt. "Szubienicapestycycybroń" raper w jednym wersie wspomina obrońcę Wisły zwrotem: "Nastrój samobójczy mam jak Mariusz Jop", co spowodowało zainteresowanie młodszych fanów sytuacją z 2010 roku.

[promo]2705;1;Rozwiąż quiz piłkarski:[/promo]

Zobacz też:

[polecane]20015747,7479753,20025243,15005477,16846145,19500763;1;Sprawdź też:[/polecane]