menu

Lech – Pogoń LIVE! Michniewicz zablokuje marsz poznaniaków po tytuł?

30 maja 2015, 19:19 | Wojciech Maćczak

Mistrzostwo Polski dla Lecha Poznań staje się coraz bardziej realnym scenariuszem. Na trzy kolejki przed końcem rozgrywek podopieczni Macieja Skorży mają punkt przewagi nad Legią i losy tytułu w swoich rękach. W niedzielę muszą wykonać kolejny krok w stronę końcowego sukcesu, czyli pokonać Pogoń Szczecin.

Lech w drodze do mistrzostwa nie może pozwolić sobie na potknięcie z Pogonią
Lech w drodze do mistrzostwa nie może pozwolić sobie na potknięcie z Pogonią
fot. Sebastian Wołosz / Głos Szczeciński

Po ciężkim wyjazdowym spotkaniu z Lechią (2:1) poznaniacy przystępują do rywalizacji z Pogonią w mocno przetrzebionym składzie. W Gdańsku wywalczyli arcyważne trzy punkty, ale stracili przy tym aż trzech zawodników. Jasmin Burić naderwał mięsień prosty uda i już w trakcie meczu musiał opuścić boisko. Zastąpił go Maciej Gostomski, który zapewne stanie między słupkami również w niedzielnym starciu. Ze składu na Pogoń wypadli również Dariusz Formella, ukarany czerwoną kartką za zatrzymanie ręką piłki, zmierzającej do bramki, a także Barry Douglas. Szkot obejrzał ósmą żółtą kartkę w tym sezonie, w związku z czym musi ustąpić miejsca Luisowi Henriquezowi.

Jeżeli chodzi o zastępcę dla Formelli, to tu może pojawić się kilka wariantów. Naturalnym zmiennikiem jest Muhamed Keita, na skrzydle grywa również Dawid Kownacki, a ostatnio też Darko Jevtić. Może okazać się, że na boisku zobaczymy dwóch z nich, bowiem pod znakiem zapytania stoi dyspozycja zdrowotna Szymona Pawłowskiego. Od dłuższego czasu do gry niezdolny jest natomiast Gergo Lovrencsics.

Na szczęście dla poznaniaków, przyjdzie im grać z teoretycznie najsłabszą drużyną w grupie mistrzowskiej. Dla Pogoni sukcesem był sam awans do pierwszej ósemki, a teraz podopieczni Czesława Michniewicza nie walczą już o nic. Szkoleniowiec wykorzystuje ten okres, by zrobić przegląd kadr i dać szansę gry zawodnikom, którzy zazwyczaj zajmują miejsca na ławce rezerwowych. Okazję do zaprezentowania swych umiejętności w Ekstraklasie otrzymali chociażby etatowy zmiennik Radosława Janukiewicza między słupkami, Dawid Kudła, młody obrońca Sebastian Murawski, a także 18-letni pomocnik Michał Walski. Mecze z najsilniejszymi polskimi zespołami to dla nich doskonała okazja, by przekonać szkoleniowca do swych umiejętności i być może wywalczyć sobie miejsce w zespole na dłużej.

W związku z tym wyniki są już w Szczecinie kwestią drugorzędną. Piłkarze Pogoni w grupie mistrzowskiej zdobyli zaledwie punkt, wyrywając remis Wiśle Kraków w doliczonym czasie gry. Gola na 2:2 zdobył doświadczony Rafał Murawski, w przeszłości wieloletni kapitan „Kolejorza”. W niedzielę będzie miał okazję ponownie zaprezentować się poznańskiej publiczności, tak samo jak inny ekslechita, Wojciech Golla. Jego sytuacja jest oczywiście zupełnie inna, bo w Poznaniu występował niemal wyłącznie w zespołach młodzieżowych. Jedyny występ w pierwszej drużynie zaliczył pod koniec 2008 roku w spotkaniu Pucharu Ekstraklasy z GKS-em Bełchatów.

Najważniejszy powrót na Bułgarską wiąże się jednak z osobą trenera „Portowców”. Czesław Michniewicz prowadził Lecha przez kilka lat jeszcze przed fuzją z Amiką Wronki, zdobywając z drużyną Puchar Polski po wygranym dwumeczu finałowym z warszawską Legią. W czasach, gdy w Poznaniu się nie przelewało, szkoleniowiec stworzył tu drużynę z charakterem i zaskarbił sobie sympatię miejscowych fanów. Niedziela będzie dla niego z pewnością trudnym dniem – z jednej strony oczywiście będzie chciał poprowadzić swój zespół do zwycięstwa, z drugiej może okazać się, że trzy punkty, zdobyte przez Pogoń pogrzebią szanse Lecha na mistrzostwo. Lecha, któremu pewnie cały czas mocno kibicuje.

Niemniej to poznaniacy są zdecydowanym faworytem spotkania i powinni bez problemu zdobyć trzy punkty. Po zwycięstwie w Warszawie podopieczni Skorży nabrali pewności siebie, którą nie zachwiała nawet dotkliwa porażka z Jagiellonią. Piłkarze Lecha wiedzą, że walczą o najwyższą stawkę i są zdeterminowani, by zdobyć mistrzostwo Polski. O tym, czy im się uda przekonamy się w ciągu najbliższego tygodnia.


Polecamy