menu

Kukesi - Legia LIVE! Ondrej Duda uderzony kamieniem! Mecz w Tiranie przerwany

30 lipca 2015, 11:50 | Konrad Kryczka

Po wyeliminowaniu rumuńskiego Botosani w trzeciej rundzie kwalifikacji Ligi Europy Legia zmierzy się z albańskim FK Kukesi. Rywale "Wojskowych" stracili w ostatnich dniach najlepszego napastnika i nie wydają się zbyt groźni, choć trzeba pamiętać, że to grająca najbardziej ofensywnie drużyna ligi albańskiej.

Legia Warszawa jest gotowa na starcie z Kukesi
fot. Grzegorz Jakubowski / Polska Press
Legia-Podbeskidzie
fot. sylwester wojtas
Legia-Podbeskidzie
fot. sylwester wojtas
1 / 3

Wydaje się, że Legia jest już na odpowiednich torach. W przeciągu kilkunastu dni zespół Henninga Berga przeszedł niesamowitą metamorfozę. Od chłopców do bicia w Poznaniu do ekipy, która z łatwością ogrywała Śląsk Wrocław, Botosani oraz ostatnio Podbeskidzie. Niedzielny mecz z „Góralami” był zresztą najlepszym potwierdzeniem tezy, iż problemy widoczne podczas Superpucharu Polski są już za „Wojskowymi”. Co prawda nie można powiedzieć, że jest idealnie – Legia nie jest jak maszyna, w której wszystko chodzi tak, jak powinno – ale warszawianie z pewnością podążają w dobrym kierunku.

- Prawda jest taka, że z każdego meczu można wyciągnąć wnioski – praktycznie zawsze popełni się bowiem jakieś błędy. Po spotkaniu z Podbeskidziem widać, że prowadząc 3:0 do przerwy, nie można wychodzić aż tak rozluźnionym na drugą połowę. Gdybyśmy grali z silniejszym rywalem, to moglibyśmy stracić jedną bramkę, później drugą, a wtedy zaczęłoby się robić nerwowo – przekonywał po meczu z Podbeskidziem Bartosz Bereszyński, który wraca do wysokiej formy i jest godnym konkurentem dla Łukasza Brozia w rywalizacji o miejsce na prawej stronie obrony.

Z „Beresiem” trudno się jednak nie zgodzić – o ile można się zachwycać ofensywnymi kombinacjami zawodników z Warszawy, o tyle trudno nie mieć pretensji do linii obrony. Wydaje się, że między defensorami istnieją problemy z komunikacją, co stwarza Dusanowi Kuciakowi szansę na pokazanie swoich umiejętności. Słowak głównie sobie zawdzięcza zachowanie czystego konta w niedzielę. – Na pewno się jeszcze zgrywamy, ale najważniejsze, że nie tracimy bramek – przekonywał niedawno Jakub Rzeźniczak.


Wiadomo jednak, że na podobne błędy – jak te popełnione w niedzielę – dzisiaj nie będzie miejsca. Co prawda trudno powiedzieć, żeby FK Kukesi było klasowym rywalem, który wykorzysta każdą pomyłkę drużyny Berga, aczkolwiek należy pamiętać, że Albańczycy lubi grać ofensywnie. Przeciwnicy Legii w poprzednim sezonie zdobyli aż 59 goli, co było najlepszym wynikiem w lidze albańskiej. Z kolei jeżeli chodzi o Ligę Europy, to w poprzedniej rundzie wyeliminowali oni czarnogórskie Mladost Podgorica wynikiem 4:3 w dwumeczu. Pocieszenie dla „Wojskowych” z pewnością może stanowić fakt, iż Kukesi właśnie straciło swojego najlepszego napastnika. Pero Pejić, który w tegorocznych meczach eliminacji Ligi Europy zdobył trzy bramki, a w poprzednim sezonie – strzelając 31 goli – został królem strzelców ligi albańskiej, przeniósł się do irańskiego Esteghlal FC. – No, to fajnie – skomentował ze śmiechem transfer napastnika Rzeźniczak.

Choć warszawianie są faworytami, sztab szkoleniowy oraz zawodnicy podchodzą do spotkania spokojnie, nie wygłaszając haseł „że każdy inny rezultat niż zwycięstwo” będzie porażką. – Czy remis nas usatysfakcjonuje? To zależy od przebiegu spotkania. Oczywiście naszym celem jest zwycięstwo, jednak wszystko rozstrzygnie się w dwumeczu. Przed nami dopiero pierwsza część batalii – przekonuje Berg, który rywali ma podobno dobrze rozpracowanych. – Przygotowywaliśmy się do tego meczu, więc o Kukesi wiemy wiele. Mają dobrych ofensywnych piłkarzy z Brazylii i solidną defensywę – dodawał Norweg, który w Albanii nie będzie mógł skorzystać z zawodników kontuzjowanych oraz tych, którzy trenowali ostatnio indywidualnie. Chodzi o Ivicę Vrdoljaka, Michała Żyrę, Adama Ryczkowskiego oraz Arkadiusza Piecha.


Polecamy