menu

Kuciak: To już wydaje się niemożliwe, żebyśmy nie wygrali następnego meczu

21 lipca 2014, 22:56 | Tomasz Biliński/Polska The Times

- Zwykle wygląda to tak, że najpierw mówi trener, później mówimy my i wychodzimy, żeby wygrać. Obecnie brakuje tego ostatniego - mówi Dusan Kuciak, bramkarz Legii Warszawa.

Legia będzie miała swoją Levadię? Blamaże polskich klubów w europejskich pucharach

Jeśli po remisie z St. Patrick's Athletic był Pan zdenerwowany, to po spotkaniu z GKS Bełchatów nie ma chyba przymiotnika, żeby opisać Pana samopoczucie?
Tak, nie ma takiego słowa, które mogłoby oddać to, co czuję. Przynajmniej go nie znam. Zagraliśmy słabo, źle, nie wiem, wy zdecydujcie, jakie słowo będzie odpowiednie, by podsumować nasz występ.

Co się dzieje z waszą drużyną?
Nie wiem, gdybym wiedział, to bym powiedział od razu, a chłopakom jeszcze szybciej. Wiosną graliśmy w porządku, wszystko nam wychodziło, a w tym sezonie stwarzamy za mało sytuacji, na dodatek ich nie wykorzystujemy. Z drugiej strony patrzmy przed siebie. To już wydaje się niemożliwe, żebyśmy nie wygrali następnego meczu. Choć już sobotę mieliśmy to zrobić.

W tym sezonie zagraliście trzy mecze o stawkę. Dwa razy przegraliście, raz zremisowaliście rzutem na taśmę. To zawstydzający bilans jak na mistrza Polski.
Zgadzam się. Nic dodać, nic ująć.

Co się dzieje w szatni w trakcie takich meczów i po nich?
Nie chcę wynosić rzeczy stamtąd, bo to są nasze sprawy, które musimy załatwiać między sobą. Zwykle wygląda to tak, że najpierw mówi trener, później mówimy my i wychodzimy, żeby wygrać. Obecnie brakuje tego ostatniego.

W środę zagracie w Dublinie rewanż z St. Patrick's. Po meczu w Warszawie powiedział Pan, że nie wyobraża sobie, że nie awansujecie do kolejnej rundy. Po spotkaniu z GKS łatwiej sobie wyobrazić, że się nie uda?
Nic się w tej kwestii nie zmieniło. To byłoby głupie, gdybym nie wierzył, że pokonamy Irlandczyków. Naprawdę nie drążmy już tematu meczu z Bełchatowem, bo mogę powiedzieć coś, czego później będę żałował.

I tak Pan wygląda. Jak tykająca bomba.
Powiedziałem sobie przed sezonem, że będę do was wychodził po każdym meczu. Teraz jest mi ciężko i gryzę się w język, bo nie mogę powiedzieć, co czuję.

Gdzie zatem szukać pozytywów?
W tym meczu na pewno nie. Ja przynajmniej ich nie zauważyłem.

Wiosną miał Pan mało pracy. W tym sezonie co mecz, to wyciąga Pan piłkę z siatki. Gra defensywna Legii znów kuleje?
Nie przesadzajmy. Ile przeciwnik miał szans? Jedną, dwie? Po prostu nie udało mi się obronić.

Co powiedział Pan kibicom, gdy jako pierwszy podszedł Pan pod "Żyletę"?
Legia zawsze razem.

Polska The Times


Polecamy