menu

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie - Igor Sypniewski

6 stycznia 2014, 00:38 | Bartosz Michalak

Każdy, kto choć w minimalnym stopniu interesuje się polską piłką doskonale zna historię byłego napastnika m.in. ŁKS-u Łódź i Panathinaikos-u Ateny. Rok temu pojawiły się informacje, że popularny niegdyś „Sypek” powoli wychodzi na prostą. Jak jest obecnie?

Igor Sypniewski
Igor Sypniewski
fot. Krzysztof Szymczak / Polskapresse

- Siedzę sobie w Łodzi, u matuli w mieszkaniu, czasem pomieszkuję też u ojca. Tata ma w domu prawdziwe muzeum piłkarskie, notował wszystko od mojego pierwszego treningu. Czasami siadamy i wspominamy dobre czasy – powiedział w styczniu 2013 roku Igor Sypniewski w wywiadzie dla Super Expresu.

Niegdyś wielka nadzieja polskiego futbolu. W swoim życiu przeszedł naprawdę wiele. Ciągłe skłonności depresyjne, które prawdopodobnie były efektem popadania w coraz większy alkoholizm, kilkukrotnie zaprowadziły „Sypka” przed sąd. Po zakończeniu piłkarskiej kariery w 2007 roku nietrzeźwy brał udział razem z kilkudziesięcioma kibicami ŁKS-u w ataku na fanów Lecha, wyrywając po drodze kilka krzesełek. Innym razem groził swojej matce i żonie. Wcześniej obrzucał pustymi butelkami przypadkowo napotkaną kobietę pod sklepem spożywczym.

Transfer do Wisły Kraków w 2001 roku miał okazać się dla niego zbawienny. W końcu zapracował sobie na niego świetną rundą jesienną w barwach RKS-u Radomsko (9 meczów/5 bramek), do którego trafił zaraz po powrocie z Grecji. Niestety, mimo wielu zapowiedzi samego zawodnika, po kilku tygodniach wiadomo było, że „Biała Gwiazda” będzie miała z tego gracza bardzo niewiele pożytku. Nie jest tajemnicą, że w tamtym okresie Sypniewski zaczął zmagać się z depresją, której ból zazwyczaj starał się znieczulać alkoholem.

Alkoholem, który całkowicie zniszczył go jako sportowca. Po wyjściu z więzienia po 1,5 rocznej odsiadce, kiedy marzył o powrocie do piłki, nie wykorzystał kolejnej szansy od działaczy ŁKS-u. Przepraszam trenerze, ale nie dałem rady – napisał po kilku dniach trenowania do ówczesnego szkoleniowca łodzian, Grzegorza Wesołowskiego. Mowa o 2010 roku. 3 lata wcześniej Wojciech Borecki dyscyplinarnie wyrzucił go ze zgrupowania ŁKS-u z wiadomych przyczyn…

Poniższe nagranie ukazuje historię piłkarza w pigułce. Najbardziej przykrym momentem jest jego wejście na salę rozpraw w kajdankach i… zachowanie, które świadczy, że w tamtym momencie alkoholizm przejął nad nim kontrolę:

Igor Sypniewski rok temu otwarcie zadeklarował, że skończył z piciem. Pomóc miały mu w tym leki. Zapewne te psychotropowe, ponieważ tylko one mogą okazać się pomocne w walce z tego typu nałogami. Otwarcie przyznał również, że z powrotem jest na utrzymaniu rodziców. Matka do domu przygarnęła go pod jednym, oczywistym warunkiem: koniec z wódką. Na szczęście w słowach Igora Sypniewskiego w końcu można było wyczuć chęć walki o lepsze jutro…

- Marzy mi się prowadzenie szkółki piłkarskiej dla dzieci, z kumplem planujemy coś takiego. Może się uda... – zakończył rozmowę z dziennikarzem Super Expresu.

Od momentu udzielenia krótkiego wywiadu Super Expresowi były reprezentant Polski znowu „zniknął”. Nie wiadomo czy jego marzenia o prowadzeniu piłkarskiej szkółki się ziściły. Nie wiadomo też w jakiej formie obecnie się znajduje. Możliwe, że wiedzie spokojne życie. Możliwe, że zamiast rozgłosu pragnie obecnie tylko spokoju…

Sypniewski pochodzi z szarej dzielnicy Łodzi, Bałuty, w której spędził swoje dzieciństwo.

- Od dzieciństwa miałem wielu kumpli. Pamiętam, że wszyscy zamiast oranżady pili piwo, większość paliła papierosy. Obojętnie, czy mieli po 7 lat, czy po 17. Ja wypiłem swoje pierwsze piwo, gdy miałem 9 lat. A później, to już samo poszło... – otwarcie wyznał „Sypek” w listopadzie 2008 roku.

Znamy wiele przypadków wybitnych sportowców, którzy wychowali się w "trudnych" dzielnicach, ale mimo to potrafili osiągnąć sukces i, co najważniejsze, zrobić wszystko, żeby nigdy nie być zmuszonym do powrotu do życia na szarym osiedlu. Idol kibiców ŁKS-u był tego bardzo bliski. Nie potrafił jednak w pełni docenić talentu, którym został obdarzony. Na boisku potrafił błyszczeć. Niestety również poza nim, tylko, że już w tym negatywnym tego słowa znaczeniu.


CZYTAJ RÓWNIEŻ:

Kontakt z autorem