menu

Michał Paluch (Motor Lublin): Nie ma się czym zachwycać i podniecać

30 sierpnia 2019, 06:00 | KK

Rozmawiamy z Michałem Paluchem, napastnikiem trzecioligowego Motoru Lublin, który strzelił dla żółto-biało-niebieskich zwycięskiego gola w meczu 5. kolejki sezonu 2019/20 z Podhalem Nowy Targ. Dla "Motorowców" była to pierwsza wygrana w obecnych rozgrywkach.


fot. fot. Tomasz Lewtak / motorlublin.eu

To zwycięstwo musi świetnie smakować, bo długo na nie czekaliście.
Wydaje mi się, że już po meczu w Świdniku mówiłem w wywiadzie, że gramy dobrze w piłkę, ale nie przekładamy tego na bramki. Z Podhalem było podobnie w pierwszej połowie, bo mieliśmy dużo sytuacji, a straciliśmy niepotrzebnego gola do szatni. Na drugą odsłonę wyszliśmy zmobilizowani, zrobiliśmy swoje, w końcu zaczęliśmy strzelać bramki i wreszcie się przełamaliśmy.

Gol na 2:1 musi być dla ciebie podwójnie satysfakcjonujący, ponieważ kolejny raz wszedłeś na boisko z ławki rezerwowych, a sezon zaczynałeś poza meczową osiemnastką w meczu ze Stalą Kraśnik...
Wiadomo, że tak, ale nie ma co się podłamywać. Trzeba robić swoje cały czas i wykonywać pracę. W każdym momencie można wejść na boisko i pomóc drużynie. Tak się w środę udało. Mam nadzieję, że się przełamie, pójdę za ciosem i zrobimy serię kilku wygranych z rzędu. Bardzo nam się to przyda, a jak widać ta liga jest dosyć wyrównana.

Momentami kibice mogli się obawiać, że spotkanie z Podhalem zakończy się podobnie jak chociażby to z Orlętami Radzyń Podlaski, bo nie wykorzystywaliście wielu sytuacji podbramkowych...
Tak jest. Powiem szczerze, że nawet przy wyniku 2:1, przy stałym fragmencie gry dla rywali w 90. minucie miałem z tylu głowy myśli, abyśmy nie stracili bramki. Jednak widać już było, że wyciągnęliśmy doświadczenie z ostatnich meczów i zamiast się "grzać", gdy mamy korzystny wynik, to w końcówce można go dowieźć i zdobyć trzy punkty.

Ta wygrana to ogromna ulga dla całego zespołu?
Tak. Wydaje mi się, że to psychiczne przełamanie. Mieliśmy gdzieś w głowach, że gramy dobrze, ale nie zdobywamy punktów. Dlatego chcemy teraz wkroczyć na dobrą drogę.

Czyli nie czujecie dużego zmęczenia i już czekacie na Wólczankę Wólka Pełkińska w najbliższą niedzielę?
Wiadomo, że po meczu mieliśmy jeszcze chwilę radości w szatni, ale już od czwartku przygotowujemy się do kolejnego meczu. Nie ma się czym zachwycać i podniecać, bo mamy dopiero tylko sześć punktów, a liga jest jeszcze długa. Musimy wygrywać, nie mamy innego wyjścia.

ZOBACZ TAKŻE:


Polecamy