menu

Krzysztof Chruściel z Pogoni Zduńska Wola dla Ekstraklasa.net: Naszym celem było zdobycie punktów

7 kwietnia 2014, 23:11 | Monika W.

Siódma w tabeli Pogoń Zduńska Wola, z trzynastoma punktami straty do miejsc premiowanych awansem, na trzecią ligę w tym sezonie nie ma już co liczyć. Ma jednak swój cel - uplasowanie się na koniec w pierwszej piątce, a zwycięstwo lub remis z Łódzkim Klubem Sportowym miało być dobrym początkiem ku jego realizacji.

Krzysztof Chruściel był jednym z najlepiej prezentujących się zawodników Pogoni w trakcie meczu z Łódzkim Klubem Sportowym.
Krzysztof Chruściel był jednym z najlepiej prezentujących się zawodników Pogoni w trakcie meczu z Łódzkim Klubem Sportowym.
fot. kwadrans_po

I chociaż podopieczni Wojciecha Robaszka wygrali nieznacznie, to w składzie gospodarzy sobotniego meczu odczuwa się niedosyt. O rywalu, postawie w trakcie spotkania i kibicach porozmawialiśmy z bramkarzem Pogoni, Krzysztofem Chruścielem.

Nie na co dzień macie okazję grać z takim rywalem jak ŁKS...
Wydaje mi się, że taki mecz jeszcze bardziej mobilizuje do walki, żeby pokazać się z jak najlepszej strony. Nie na co dzień można zagrać z zespołem z takimi tradycjami.

Pamiętasz Wasze nastawienie przed pierwszym meczem z ŁKS-em, tym rozegranym na al. Unii? Coś się zmieniło od tego czasu w podejściu do przeciwnika?
Wracając do meczu z poprzedniej rundy. Założenia mieliśmy proste: nie stracić dużej ilości bramek. Traktowaliśmy to spotkanie bardzo poważnie, w końcu nie codziennie gra się przy takiej publiczności. W sobotę naszym celem było zdobyć punkty, bo w dwóch ostatnich kolejkach (z Widokiem Skierniewice i Jutrzenką Warta - przyp. red.) nie szło po naszej myśli i chcieliśmy zacząć punktować w meczu z ŁKS-em. Każdy był zmotywowany u wierzył w swoje umiejętności. Na jesień nie liczyliśmy na zwycięstwo, ale teraz jak najbardziej.

Rywal dał się Wam trochę we znaki. Jak ocenisz sobotnie spotkanie?
Zaczęło się po naszej myśli. Pierwsze piętnaście minut to my prowadziliśmy grę, później przeciwnik przejął inicjatywę. Chcieliśmy zaskoczyć drużynę ŁKS-u szybką składną kontrą. Każdy z nas zostawił serce na boisku, dał z siebie wszystko, ale i tak czujemy pewien niedosyt, bo mieliśmy okazje, żeby strzelić wyrównującego gola.

A Twój występ? Jesteś z siebie zadowolony?
Podszedłem do tego meczu jak do każdego innego, chociaż wiedziałem że nie będzie to łatwe spotkanie, w końcu byli kibice wspierający drużynę przeciwną. Dałem z siebie wszystko, chociaż jak wracam do tej straconej bramki to myślę, że mogłem się lepiej zachować.

Często zdarza Wam się grać w Zduńskiej Woli przy takiej frekwencji? Chyba pierwszy raz obiekt wypełnił się do ostatniego miejsca...
Tak, owszem, bilety były wszystkie wyprzedane i w związku z tym komplet kibiców na stadionie. Za mojej kadencji pierwszy raz graliśmy u siebie przy takiej frekwencji.

Nie wiem czy się ze mną zgodzisz, ale duża część widzów przyszła raczej z nastawieniem anty-ŁKS niż kibicować Pogoni...
Wydaje mi się, że raczej nie, chociażby ze względu na to że Widzew grał swój mecz w Łodzi i nie było typowych kibiców anty-ŁKS. Na sobotnie spotkanie przyszły rodziny, znajomi, przyjaciele by kibicować w sposób kulturalny. Chociaż oczywiście były osoby, które rzucały wyzwiska w stronę drużyny przeciwnej.

Jakie macie plany na ten sezon, myślicie jeszcze o walce o awans?
Myślę, że awans do trzeciej ligi nie jest już zbytnio realny. Naszym założeniem na ten sezon jest miejsce w pierwszej piątce.

Czytaj także: Aleksander Ślęzak z ŁKS Łódź dla Ekstraklasa.net: Nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem


Polecamy